Andrzej Klarkowski, który odprowadzał Prezydencką Parę 10 kwietnia: "Życzyłem im szczęśliwej podróży, a witałem trumny"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

Maria Kaczyńska była uśmiechnięta, pogodna i rozpromieniona. Zawsze taka była. Wbiegła leciutko, szybko po schodach do samolotu. Prezydent był bardzo skupiony, w myślach analizował jeszcze i dopieszczał swe przemówienie, które miał wygłosić w Katyniu wspomina w "Fakcie" doradca śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego Andrzej Klarkowski. To on żegnał prezydencką parę przed wylotem na uroczystości do Katynia.

Jak mówi w dzienniku, atmosfera tego wyjazdu była wyjątkowo uroczysta i podniosła, członkami delegacji byli najważniejsi wojskowi, duchowni, posłowie.

Fakt opisuje:

Doradca Lecha Kaczyńskiego przyjechał na płytę lotniska Okęcie jako pierwszy. Wypatrywał prezydenckiej limuzyny.

Czekałem na prezydencką parę. Najpierw podjechał samochód ochrony, za chwilę auto z panem prezydentem i panią prezydentową. Pani prezydentowa, jak zwykle była uśmiechnięta, pogodna i rozpromieniona, zawsze taka była. Wbiegła leciutko, szybko po schodach do samolotu.

Prezydent był bardzo skupiony, bo w myślach analizował jeszcze i dopieszczał swe przemówienie, które miał wygłosić w Katyniu. Zawsze tak przygotowywał przemowy, nie na kartkach, z których potem czytał, ale właśnie w myślach.

Prezydent przed wejściem na pokład odebrał meldunek o gotowości do wylotu od szefa sił powietrznych generała Andrzeja Błasika.

Tu pada ważna deklaracja Klarkowskiego:

Meldunek od generała Błasika, a nie dowódcy załogi, nie był niczym dziwnym, czy nadzwyczajnym w sytuacji, gdy na pokładzie byli wszyscy dowódcy wojska, w tym on, szef sił powietrznych. Zameldował „Panie prezydencie, zgłaszam samolot i załogę do lotu". Prezydent odebrał meldunek, skinął głową. Nie było żadnego zamieszania, czy wątpliwości co do pogody. Prezydent o nic nie dopytywał

– zapewnia doradca zmarłego prezydenta.

I smutna puenta:

Ja jak zwykle pożegnałem prezydenta, życzyłem szczęśliwej i udanej podróży. Nigdy bym nie przypuszczał, że tym razem będę witał... trumny

– mówi.

kam, źródło: Fakt.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych