Temat sondaży coraz bardziej gorący. Dlaczego? Bo coraz więcej specjalistów kwestionuje jakość badań opinii publicznej w Polsce. Poziom błędów jest wyjątkowo wysoki. Poziom manipulacji stosowanych przez ośrodki sondażowe i publikujące sondaże media - także.
Pisał o tym kilka dni temu wPolityce.pl prof. Andrzej Kisielewicz w tekście pt. "Polskie sondaże to humbug. Różnice jakie prezentują ośrodki są nieakceptowalne!"
Prof. Kisielewicz stwierdził:
Tak znacznych i regularnych rozbieżności nie ma w żadnym normalnym kraju demokratycznym. Dziedzina badań opinii publicznej w Polsce cierpi na tę samą chorobę, co wiele innych dziedzin, gdzie "nasze osiągnięcia" są kompromitujące (.) Media prezentują nam sondaże, w których 90 proc. zapytanych odmawia udziału w ankiecie! (...)
Sondaże wyborcze to co prawda tylko 5 procent działalności firm badania opinii publicznej, ale te 5 procent powinno stanowić wizytówkę ich wiarygodności.
O tym zaś, czemu służy manipulacja sondażowa pisał w trzecim numerze tygodnika "Uważam Rze" Eryk Mistewicz w tekście pt. "Sondaże? W to grają już wszyscy".
Dla Mistewicza sondaż to dziś jedno z bardziej efektywnych narzędzi marketingu politycznego.
Za śmieszną kwotę, równowartość kilku billboardów, generujemy historię, którą od rana żyją media (.) Dla partii dysponujących każdego roku 30 mln złotych z budżetu, a nawet tych mających do dyspozycji jedynie 8 mln zł - nie jest to w ogóle wydatek. Zamiast wydawać pieniądze na dwa billboardy lub jeden spot osiedlowej telewizji można więc zainwestować w badanie, które - jeśli zostanie umiejętnie poprowadzone - przez weekend nada impet polskiej polityce. Posłuży jako paliwo do zbudowania piętrowych opowieści o upadku jednych a odradzaniu innych.(...)
Im bardziej niesamowity sondaż, tym głośniej rozlegną się poważne, analityczne głosy publicystów, ekspertów i samych polityków.
Eryk Mistewicz zauważa, że głośny, choć często nieprawdopodobny sondaż, stanowi najlepszą reklamę dla właścicieli ośrodków sondażowych. Ale też wykorzystują dziennikarze do przedstawiania swojego obrazu świata.
Sondaż, z którego wynika, że nielubiany przez ich stację, redakcję czy przez nich samych polityk nie ma szans - świetnie komponuje się ze światem, który przedstawiają każdego dnia swoim czytelnikom, widzom, słuchaczom. Sondaż racjonalizuje przekaz, po dodaniu kilku liczb z najnowszych badań nacechowany przypuszczeniami a często uprzedzeniami autorski felieton zamienia się w poważny materiał analityczny.
Mistewicz wraca do kultowej już wśród doradców politycznych pracy Elisabeth Noelle-Naumann z Journal of Communication teorii "The Spiral of Silence".
Wszyscy stratedzy komunikacji wiedzą, że nakręcaniu "spirali milczenia" służy m.in. publikowanie i komentowanie sondaży
- twierdzi. Według niego w tę grę, w grę sondażami, grają dziś już wszyscy.
A ile to kosztuje? Najnowszy "Press" (wyd. 3/2001) przynosi artykuł "Sondaż jak fast food" mówiący o tym, że instytuty badawcze oferują ekspresowe sondaże, co do jakości których same mają zastrzeżenia.
Firmy badawcze reklamują swoje oferty ekspresowych badań opinii publicznej - wyniki można otrzymać tego samego dnia. Jeszcze kilka lat temu takie żądanie ze strony klienta skwitowałby wzruszeniem ramion
- pisze Magdalena Rydzik w "Press".
I podaje cennik: za szybką ofertę Instytutu Homo Homini - badanie telefoniczne na 500 osobach - zapłacimy jedynie 2,5 tysiąca złotych. Jeśli mniej zależy nam na szybkości, możemy następnego dnia odebrać wyniki z próby na tysiącu osób za - uwaga, uwaga - jedynie 500 złotych netto za pytanie.
Mają państwo jeszcze jakieś pytania?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/110707-sondaz-tanszy-od-billboardu-500-zlotych-za-pytanie-a-przeciez-im-bardziej-niesamowity-sondaz-tym-wieksze-echo
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.