"Przekrój" pod kierownictwem Katarzyny Janowskiej i Marka Zająca poniósł spektakularną porażkę

Branżowy portal Press.pl informuje, że Katarzyna Janowska, redaktor naczelna tygodnika "Przekrój" odchodzi ze stanowiska. Powodem są duże zmiany w całym wydawnictwie "Przekrój, które "mają służyć multimedialnemu rozwojowi wydawnictwa i utrzymaniu liczby czytelników "Przekroju"  na dotychczasowym poziomie". Ze stanowiskiem żegna się również naczelna "Sukcesu". Obie panie zastąpi Artur Rumianek, dyrektor wydawnictwa ds. nowych mediów, który będzie naczelnym obu tytułów, a także startującej niebawem multimedialnej platformy internetowej Przekroj.pl.

Gazeta.pl podaje nieco więcej informacji na ten temat. Wiadomość o zmianie redaktora naczelnego padła na spotkaniu z pracownikami "Przekroju", którzy jednocześnie usłyszeli, że dostaną tylko 25% wynagrodzenia, a resztę w późniejszym czasie. Sytuacja wydawnictwa okazała się trudna. Mimo to wydawca i kierownictwo tygodnika utrzymują, że wszystko jest w porządku, a zmiany idą na lepsze. Przeciwnego zdania są pracownicy, którzy podkreślają, że jest to dla nich duże zaskoczenie.

Według gazety.pl ze stanowiskiem ma się również pożegnać, zastępca redaktora naczelnego, Marek Zając (dziennikarz TVP 1, prowadzący programy: "Między ziemią a niebem", "Kawa czy herbata" i nowy program "Mam inne zdanie"). Objętość tygodnika zmniejszy się z 76 do 52 stron.

Zdaniem wydawcy i nowego kierownictwa "Przekroju" te rewolucyjne zmiany wywołane są zatem trudną sytuacją na rynku prasy, a więc czynnikami niezależnymi  i obiektywnymi, oraz "multimedialnym rozwojem" gazety. Wszystko po to, aby utrzymać dotychczasową liczbę czytelników.

Spoza tej medialnej nowomowy wyziera jednak coś, czemu nie da się w żaden sposób zaprzeczyć, ani podważyć: "Przekrój" pod kierownictwem Katarzyny Janowskiej i Marka Zająca poniósł spektakularną porażkę. Katarzyna Janowska to dawna dziennikarka działu kultury "Polityki", współautorka cyklu  "Rozmowy na koniec wieku" i "Rozmowy na nowy wiek" z Piotrem Mucharskim (obecnie red. nacz. "Tygodnika Powszechnego") oraz Marek Zając, wychowanek "Tygodnika Powszechnego", swego czasu typowany na następcę ks. Adama Bonieckiego

Rok temu, kiedy Janowska przyjęła ofertę pokierowania "Przekrojem" zapowiadała w jednym z wywiadów, że "Przekrój" będzie pismem "trochę „rozbrykanym", autorskim, pokazującym zmiany, które dokonują się obecnie na wielu obszarach życia", skierowanym do czytelnika myślącego.

Podam tylko trzy przykłady owego "rozbrykania".

1.Słynna okładka z Henryką Krzywonos, wystylizowana na Matkę Boską, z zajawką wywiadu: "Ikono uczciwości, czuwaj nad nami. I politykami. Bez komentarza.

2.Wstępniak Katarzyny Janowskiej z 18 sierpnia 2010 r., zatytułowany "Polacy pod krzyżem". Autorka tak opisała hołotę, która zebrała się wtedy na Krakowskim Przedmieściu na zawołanie niejakiego Dominika Tarasa, kucharza z ASP,człowieka mającego elementarne problemy z wypowiedzeniem się z w ojczystym języku:

Podskoczyłam z zachwytu na widok prawdziwych Polaków zgromadzonych tydzień temu na Krakowskim Przedmieściu. Więc jednak są, istnieją naprawdę, a nie tylko w wyobraźni. Jest ich wielu, bardzo wielu. Wiedzą, czego chcą, i potrafią się o to upomnieć. Nie mają chłodnych dusz, a tę chorobę Alexis de Tocqueville, wytrwały dziejopis demokracji, uważał za najgroźniejszą. Zapalają się do działania, kiedy mruga czerwone, ostrzegawcze światło.(...)

Dominik Taras, chłopak, który na Facebooku dał sygnał, że warto spotkać się przed Pałacem Prezydenckim w wieczór poprzedzający „Akcję Krzyż" spodziewał się, że przyjdzie 20 znajomych. Następnego dnia na Krakowskim pojawiło się siedem tysięcy osób. Przebrali się, namalowali transparenty z hasłami w stylu: zburzyć Pałac Prezydencki, bo zasłania krzyż, i tak uzbrojeni, bez większych ekscesów ruszyli, by przypomnieć, gdzie jest miejsce Kościoła i symboli religijnych w świeckim państwie. Śmiechem rozbroili przeciwników, śmiechem obnażyli słabość państwa, śmiechem pokazali, choć pewnie wielu z nich wychowało się w katolickich domach, że Kościół sam niszczy swój autorytet. Przed laty Pomarańczowa Alternatywa stworzyła artystyczną formę dla protestu obywatelskiego, która odżyła teraz na głównym deptaku Warszawy. Śmiech i radość jak wielkie westchnienie ulgi zawładnęły Krakowskim Przedmieściem, które przestało być ziemią niczyją. Weszli na nią obywatele świadomi swych praw i obowiązków, nieoglądający się na instytucje. Prawdziwi Polacy.

Na początku lat 90. w Krakowie słuchałam wykładu profesora Jerzego Jedlickiego. Profesor tłumaczył, że demokrację można wprowadzić z dnia na dzień. Ale wytworzenie obyczaju demokratycznego, zbudowanie społeczeństwa obywatelskiego to harówka na dekadę lub dwie. Nie pomylił się autor dziejów inteligencji polskiej. 20 lat trzeba było poczekać, żeby zobaczyć obywateli w obywatelskiej akcji.

Szkoda, że pani Janowska sama nie wybrała się na wtedy na Krakowskie Przedmieście. Mogłaby zobaczyć  na własne oczy "obywateli w obywatelskiej akcji", jak lżą pamięć tragicznie zmarłego prezydenta Kaczyńskiego, dziedziców polskiej inteligencji z kart książek Jerzego Jedlickiego, którzy plują i biją starsze kobiety, prawdziwych Polaków, którzy z balkonu parodiują półnadzy papieskie pozdrowienia. Pewnie usłyszałaby z ich ust: "Pokaż cyce!Pokaż cyce! Och, chciałbym zobaczyć wtedy jej minę.

Dla pani Janowskiej okrzyki i skandaliczne zachowania hordy, która zebrała się na Krakowskim Przedmieściu były ukoronowaniem 20-letniego procesu budowy społeczeństwa obywatelskiego. Dla mnie to przejaw 20-letniej demoralizacji i rozkładu duchowego "młodych, wykształconych z wielkich miast", których można co najwyżej określić tanią siłą roboczą.

Każdemu, kogo obrusza słowo "horda" lub "hołota" na określenie tej złotej, polskiej młodzieży polecam relacje z Youtube z tego wydarzenia.

3. Artykuł, o którym pisaliśmy już na portalu: Homo?Już wiadomo, w którym autorzy napisali, że "mamy w kraju 50 tysięcy dzieci wychowywanych przez gejów lub lesbijki". A skąd te dane? Ano od Roberta Biedronia i jego kumpli z KPH, którzy sobie je oszacowali.

To tylko trzy przykłady całorocznej pracy redakcji "Przekroju" nad umysłami jej biednych czytelników. Oczywiście, znajdą się tam i chlubne wyjątki, jak rozmowy Roberta Mazurka. Ale i tak nad tygodnikiem unosi się głównie duch lewactwa, którego "Przekrój" stał się godnym reprezentantem.

Jak widać, projekt pisma plastikowego, lewackiego nie przypadł do gustu wydawcy. Ale co ważniejsze, nie kupili go czytelnicy. Wydawca Grzegorz Hajdarowicz postawił rok temu przed nową naczelną ambitne zadanie: wywindować sprzedaż do poziomu 180 tys. egz. Janowska uznała, jednak - skądinąd słusznie - że przy ówczesnej sytuacji na rynku prasy jest to niemożliwe. Umówiła się jednak na to, że za jej szefostwa "Przekrój" osiągnie poziomo 80 tys. egz. do końca roku 2010. Z danych ZKDP wynika, że „Przekrój" w roku 2010 osiągnął średnią sprzedaż na poziomie 46 623 egz. (to jest mniej o 11% niż rok temu).

W tym samym czasie zyskiwały dwa tygodniki: Tygodnik „Gość Niedzielny", który został po raz pierwszy najlepiej sprzedającym się tygodnikiem opinii za cały rok, ze średnią sprzedażą na poziomie 143 204 egz. ( o 5 proc. więcej niż w ubiegłym roku.) i „Gazeta Polska", ze sprzedażą na poziomie 51 011 egz. zanotowała najwyższy, bo ponad 103 proc. wzrost w stosunku do minionego roku. Za "Przekrojem" uplasowały się tylko „Przewodnik Katolicki" w 2010 roku sprzedawał 27 563 egz. (mniej o 2 proc.) i  „Tygodnik Powszechny" 22 201 egz. (więcej o 0,2 proc.).

Taki to smutny koniec robienia "autorskiego, rozbrykanego pisma" przez katolików otwartych, którzy "czytelnika myślącego" mylą ze zwyczajnym głupcem, łykającym wszystko, co modne pismo pod nos im podsunie.

 

Autor

Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych