Nasz wywiad. Paweł Lisicki o "Uważam Rze":"To tygodnik którego ambicją jest zbudowanie czytelnej alternatywy dla "Polityki"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. wPolityce.pl, kam
fot. wPolityce.pl, kam

Michał Kolanko: Co zadecydowało o tym, że projekt taki jak „Uważam Rze” stał się rzeczywistością? Czasy są przecież wyjątkowo trudne dla mediów tradycyjnych, w związku z rosnącym znaczeniem internetu.

Paweł Lisicki, Redaktor Naczelny "Rzeczpospolitej" i "Uważam Rze. Inaczej Pisane": Po pierwsze, myślę, że oceniając sytuację na rynku medialnym zbyt łatwo przywiązujemy się do pewnych powszechnie przyjętych opinii, np. tych, które mówią o zaniku tradycyjnych mediów w związku z rosnącym znaczeniem Internetu. Owszem, rozwój internetu ma coraz większy wpływ na media tradycyjne, ale wcale nie musi oznaczać ich zaniku. Papierowe gazety i tygodniki wciąż mogą się obronić na rynku. A już szczególnie wtedy, kiedy ich rozwój wspierany jest przez Internet. Otóż rozwój Internetu nie zmienia tego, że ludzie interesują się światem, polityką, że chcą rozumieć co się wokół nich dzieje. Internet to tylko nowy kanał przekazu i nowa, szybsza i bardziej bezpośrednia forma wzajemnej komunikacji. Ale to gazety i tygodniki dostarczają pogłębionych analiz, to one mogą zdobywać wiarygodne i rzetelne informacje, to one są autorytetem dla opinii publicznej. Co więcej jeszcze przez co najmniej kilka lat prawdziwe pieniądze będzie znacznie łatwiej zarobić na mediach papierowych. Nie znam przykładu tygodników czy gazet, które potrafiłyby czerpać większość swoich przychodów z Internetu. Uważam, że naprawdę rentowne mogą być te przedsięwzięcia, które łączą ze sobą papier i internet.

A dlaczego "Uważam Rze" stał się rzeczywistością? Pierwszy czynnik to powstanie luki na rynku tygodników. Tomasz Lis, nowy redaktor naczelny "Wprostu" zmienił linię polityczną pisma i przesunął je tam, gdzie była wcześniej "Polityka" i "Newsweek". W sensie ideowym, w odniesieniu do wartości w życiu publicznym, rozumienia interesu narodowego, roli tradycyjnych obyczajów są to pisma lewicowo liberalne. Drugi czynnik to fakt, że na rynku pojawiła się dodatkowa grupa dziennikarzy wyrzuconych za swoje poglądy z mediów publicznych, ludzi wykwalifikowanych, kompetentnych, cieszących się szacunkiem czytelników i widzów. Trzeci czynnik wreszcie to sama redakcja "Rzeczpospolitej". To dziennik o ogromnym potencjale, pracuje w nim wielu świetnych dziennikarzy i publicystów, dla nich tygodnik jest kolejną szansą.

 

Michał Kolanko:W jakim miejscu na rynku plasuje się tygodnik? Czy jest to próba „przejęcia” dawnych czytelników Wprost i zbudowania silnej konkurencji dla Polityki i innych tygodników opinii, czy może projekt ma być tylko swego rodzaju dodatkiem do „Rzeczpospolitej”?

Paweł Lisicki:"Uważam Rze" jest odrębnym, suwerennym wobec "Rzeczpospolitej" podmiotem na rynku. I to zarówno jako osobny projekt biznesowy jak też jako osobny projekt redakcyjny. To prawda, że korzysta z jej wsparcia, że pisują do niego jej dziennikarze i że bez tego zaplecza redakcyjno-technologiczno-wydawniczego nie mógłby się ukazywać, to prawda też, że "Uważam Rze" ma tego samego redaktora naczelnego co "Rzeczpospolita", tym niemniej tygodnik zachowuje swój odrębny charakter. "Uważam Rze" to osobny tygodnik opinii, którego ambicją jest zbudowanie czytelnej, konserwatywno-liberalnej alternatywy dla "Polityki". Podobnie jak na rynku gazet taką alternatywą dla "Gazety Wyborczej" jest "Rzeczpospolita". Z pewnością chcemy przejąć dawnych czytelników "Wprostu", ale też walczymy o wszystkich czytelników tygodników opinii w Polsce.

 

Michał Kolanko:Jedną z najbardziej kontrowersyjnych spraw dotyczących tygodnika jest jego tytuł. Krytycy zarzucają, że tego typu swoiste gry językowe były do tej pory domeną lewicy. Jak Pan komentuje takie zarzuty?

Paweł Lisicki: Tytuł ma kilka zalet. Wskazuje na wyraźnie opiniotwórczy charakter tygodnika a jednocześnie pokazuje związek z dorobkiem i tradycją "Rzeczpospolitej". Co więcej, zwraca na siebie uwagę, budzi kontrowersje, skłania do zastanowienia. Nie bardzo rozumiem, dlaczego prawica ma być nudna i sztampowa, dlaczego ma nie wykorzystywać skutecznych metod docierania do opinii publicznej? Przecież to gra słów, ani wulgarna, ani tania. Zawsze znajdą się puryści, którzy na wszystko będą kręcić nosem, zawsze będą malkontenci, którym nic się nie spodoba. Ale konserwatywne treści, jeśli nie chce się ich zamknąć w muzealnych gablotach, muszą docierać do odbiorcy w nowoczesny sposób.

 

Michał Kolanko:  Na ile istotny jest internet w strategii nowego tygodnika? Treść „Uważam rze” na stronie tygodnika jest całkowicie płatna. Czy nie prowadzi to do tego, że tytuł jest mniej opiniotwórczy w sytuacji w której to w internecie właśnie toczą się teraz najostrzejsze i najbardziej ożywione spory?

Paweł Lisicki:Internet w miarę rozwoju projektu będzie spełniał coraz większą rolę. To nieprawda, że całość tygodnika jest odpłatna, krótkie komentarze oraz jeden, dwa większe teksty są bezpłatne. To prawda, że spory w Internecie są najbardziej ożywione i najostrzejsze, ale to wcale nie znaczy, że ich uczestnicy nie odwołują się przy ich prowadzeniu do tradycyjnych mediów. Wręcz przeciwnie. Wciąż to gazety i tygodniki są punktem odniesienia i źródłem autorytetu.

 

Michał Kolanko:Co za rok będzie wyznacznikiem tego, że projekt odniósł sukces? Sprzedaż tygodnika ? Opiniotwórczość?

Paweł Lisicki: Sprzedaż i opiniotwórczość są ze sobą ściśle powiązane. Bez dobrej sprzedaży trudno liczyć na to, że uda się zachować opiniotwórczość tygodnika. Dla mnie miernikiem sukcesu będzie biznesowy wynik: jeśli tygodnik będzie miał stabilną sprzedaż porównywalną z innymi tygodnikami opinii o jego opiniotwórczość się nie obawiam.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych