Byłem w kinie na "Czarnym czwartku" - filmie, którego akcja dzieje się w Gdyni w grudniu 1970 roku i który opowiada o masakrze robotników protestujących przeciw drastycznej podwyżce cen żywności. Te tragiczne wydarzenia z najnowszej historii Polski są opowiedziane przez pryzmat dziejów rodziny Drywów. Rodziny, która istniała naprawdę (Stefania Drywa żyje do dziś), przez co film ma walor niemal fabularyzowanego dokumentu.
Po obejrzeniu filmu można się po raz kolejny zadumać nad miejscem jednostki w totalitarnym systemie. Mąż Stefanii, Brunon Drywa, zostaje zastrzelony na stacji Gdynia-Stocznia, gdy - jak co dzień - jedzie do pracy. Nie zajmował się polityką, ba! nawet specjalnie nie krytykował władz. Zginął, bo znalazł się w niewłaściwym czasie i miejscu.
Narady u Władysława Gomułki (znakomita rola Wojciecha Pszoniaka) przypominają raczej spotkania gangsterów. Film potwierdza, że PZPR i jej akolici Anno Domini 1970 to właściwie grupa przestępcza, która była gotowa utopić robotniczy protest w rzece krwi (co zresztą zrobiła).
Z kontrrewolucją się nie rozmawia. Do kontrrewolucji się strzela
- to zdanie jednego z najbliższych współpracowników Gomułki, Zenona Kliszki (w tej roli Piotr Fronczewski), dobrze pokazuje mentalność i poziom ludzi, którzy wówczas rządzili Polską. Kierownictwo PZPR nie ma żadnych wątpliwości, a każde zawahanie działaczy niższego szczebla, każdą gotowość do rozmów z protestującymi traktuje jak odstępstwo od jedynie słusznej linii Partii.
Na jedną rzecz trudno mi się zgodzić, uważam ją za wielką słabość tego generalnie bardzo dobrego i poruszającego filmu. Jak wiadomo, w naradach u Gomułki uczestniczył także ówczesny minister obrony narodowej, generał Wojciech Jaruzelski. Jednak w filmie jego postać się nie pojawia.
Mirosław Piepka, współscenarzysta "Czarnego czwartku", w rozmowie na łamach weekendowej podkarpackiej Gazety Codziennej Nowiny tłumaczy, że pominął postać Jaruzelskiego, bo i tak nic by do filmu nie wniosła, jako że generał podczas tych narad milczał.
Ja uważam, że Jaruzelskiego należało w filmie pokazać. Takiego właśnie, milczącego. Bo teraz teoria, że generał jest człowiekiem pod szczególną ochroną III RP, zyskała jeszcze jedno potwierdzenie. Trudno teraz będzie twórcom filmu wytłumaczyć, że o pominięciu Jaruzelskiego zadecydowały względy inne niż polityczna poprawność.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/110588-z-zycia-wojciecha-jaruzelskiego-niezasluzenie-nieobecnego-w-czarnym-czwartku?wersja=mobilna
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.