Blogerka Kataryna zestawiła ze sobą dwie wypowiedzi ze spotkania rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej z premierem Donaldem Tuskiem, które odbyło się 11 grudnia 2010 r.: Ewy Kochanowskiej, wdowy po śp. rzeczniku praw obywatelskich Januszu Kochanowskim oraz Pawła Grasia, rzecznika rządu Donalda Tuska:
Ewa Kochanowska: Może na chwileczkę zostawmy umarłych, jeśli pan pozwoli, bo mam pytanie o żywych. Czy pana zdaniem pytanie jak, nawet nie dlaczego, ale jak zginął mój mąż jest pytaniem zagrażającym życiu? Ponieważ w czasie po wystąpieniu mojej mojej córki w Parlamencie Europejskim, europoseł Landsbergis, były prezydent Litwy, odnosząc się do jej zdecydowanej, skomponowanej bardzo prawniczo wypowiedzi, powiedział wprost: "Jest pani w niebezpieczeństwie. I dlatego proszę uważać. Na przykład podczas jazdy samochodem". Chciałam zapytać, czy zadawanie pytań jest zagrażające życiu?
Paweł Graś: "Panie premierze, czy pan wydał rozkaz zamordowania mnie i tych, którzy śmią zadawać głośne pytania o Smoleńsk?". To jest bezczelność, trudno to inaczej nazwać.
Kataryna komentuje to następująco:
Albo Tusk znajdzie teraz w stenogramach "brakujące" słowa pani Kochanowskiej, te które nam wszystkim w jego imieniu zrelacjonował jego oddany rzecznik, albo - jak by powiedział Patrick Jane - "Liar, liar, pants on fire". Pozostaje pytanie kto to kłamstwo wymyślił, albo - w wersji łagodniejszej - kto opacznie zrozumiał wdowę. SuperEkspres pisze, że w spotkaniu wzięli udział Tusk, Kopacz i Miller, nie wspomina aby był na nim Graś. Jeśli więc faktycznie Grasia na spotkaniu nie było, kłamliwa relacja musi być chyba autorstwa samego Tuska. To zresztą nieistotne, kto to kłamstwo spłodził, kto je "tylko" powielał, a kto mając pełną wiedzę (i nagranie) go w porę nie sprostował.
I dalej:
Tak czy siak, wniosek jest jeden - ta władza kłamie tak ostentacyjnie, że nie powinno się do niej podchodzić bez własnego dyktafonu. W świetle tego co dzisiaj przytacza SuperEkspres, trudno się dziwić, że rząd odmówił dziennikarzom i rodzinom wglądu w stenogram ze spotkania, powołując się na prywatność jego uczestników.
Przypomnijmy jeszcze na koniec pełen kontekst wypowiedzi Pawła Grasia w Radiu Zet z 12 grudnia 2010 r.:
Premier zareagował bardzo burzliwie na wypowiedź pani Komorowskiej i nie dziwię się. Ewa Kochanowska de facto zapytała go, czy ona może czuć się bezpieczna, jak głośno mówi o katastrofie smoleńskiej, bo obawia się zamachu na swoje życie. Tak można jej wypowiedź skrócić, to znaczy pytała "panie premierze, czy pan wydał rozkaz zamordowania mnie i tych, którzy śmią zadawać głośne pytania o Smoleńsk. To jest bezczelność, trudno to inaczej nazwać.
Bar, źródło: salon24.pl/PAP/radio zet
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/110474-kataryna-ta-wladza-klamie-tak-ostentacyjnie-ze-nie-powinno-sie-do-niej-podchodzic-bez-wlasnego-dyktafonu
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.