Polski Kościół a zagłada Żydów. "W akcję pomocy 1200 dzieci z warszawskiego getta włączyło się prawie 200 klasztorów"

Niezwykle ważny tekst Bogumiła Łozińskiego w tygodniku "Gość Niedzielny". Publicysta porusza temat "katolicy a zagłada Żydów w Polsce" i przypomina, że "katolicy ratowali Żydów z narażeniem życia":

 

Katolicy w Polsce nie tylko pomagali Żydom w czasie zagłady, ale wręcz oddawali za nich życie. W świetle faktów, wysuwane przez prof. Jana Tomasza Grossa oskarżenia Kościoła o bierność wobec ludobójstwa Żydów w czasie drugiej wojny światowej, są nie tylko nieprawdziwe, ale wręcz głęboko krzywdzące.

Łoziński podkreśla, że opisując stosunek Kościoła do Żydów w czasie wojny nie można pominąć kontekstu, a więc bezwzględnej, fizycznej eksterminacji, jakiej ze strony Niemców poddawani byli duchowni.

Na terenach włączonych do Rzeszy Niemcy realizowali plan całkowitej germanizacji Kościoła, np. na Górnym Śląsku i Pomorzu, albo wręcz jego zniszczenia, np. w tzw. Kraju Warty. W efekcie z 2400 księży czynnych na tych terenach w 1939 r., w 1944 r. funkcje duszpasterskie pełniło zaledwie 60. Kapłani byli mordowani i trafiali do obozów koncentracyjnych. Przez największy w Dachau przeszło łącznie 1746 księży i zakonników.

Mniejsze straty dotknęły Kościół na terenie Generalnej Guberni, gdzie Niemcy stosowali bardziej ograniczone represje i nie dążyli do zniszczenia kościelnych struktur. Mimo to w samej archidiecezji warszawskiej ponad 11 procent księży zostało zamordowanych.

W skali ogólnopolskiej duchowieństwo było grupą społeczno-zawodową, która poniosła największe straty. Z ponad 10 tys. księży diecezjalnych zginęło prawie 2 tys., w tym siedmiu biskupów, a także ok. 850 zakonników oraz ok. 300 sióstr zakonnych. W niektórych diecezjach straty księży wynosiły ponad 50 procent stanu sprzed wojny.

 

A artykule zostaje przypomniane, że pomimo tak olbrzymiego terroru, a na niektórych obszarach realnej groźby utraty życia za samo bycie księdzem, Kościół katolicki aktywnie uczestniczył w pomocy Żydom. Jej zakres i różnorodność wskazują, że była to postawa dominująca.

Faktem jest, że nie było wystąpień przedstawicieli Kościoła wprost potępiających ludobójstwo Żydów, ale w czasie okupacyjnego terroru otwarte przeciwstawienie się Niemcom równało się śmierci. Duchowni przyjęli strategię, polegającą na ratowaniu życia konkretnych osób. Działania te odbywały się na różnych płaszczyznach.

Najpowszechniejsze było ukrywanie Żydów w budynkach kościelnych, przede wszystkim w klasztorach. Według historyków praktycznie w każdym żeńskim domu zakonnym przechowywani byli Żydzi. Irena Lendlerowa podała, że w akcję pomocy 1200 żydowskich dzieci z warszawskiego getta włączyło się prawie 200 klasztorów. Jedno Zgromadzenie Sióstr Franciszkanek Mary,i na czele z przełożoną Matyldą Getter, przyjęło około 500 dzieci. Także biskupi ukrywali Żydów, np. arcybiskup lwowski Bolesław Twardowski przechowywał w swoim pałacu żydowską rodzinę.

 

Poza tym biskupi, np. metropolita krakowski abp Adam Sapieha, zezwalali też na wydawanie fałszywych zaświadczeń parafialnych, a gdy Żyd chciał przejść na katolicyzm zgadzali się na przyspieszone kursy przygotowania do chrztu. Związany z endecją biskup łomżyński Stanisław Łukomski w swoim nauczaniu podczas wojny zdecydowanie zabraniał patologicznych zachowań, np. grabieży cudzego mienia, czy zabójstw wpisujących się w politykę okupanta. W archiwach kościelnych są też dokumenty, w których liczni biskupi, np.  biskup kielecki Czesław Kaczmarek, częstochowski Teodor Kubina, sandomierski Jan Kanty Lorek czy w Warszawie abp Antoni Szlagowski, zwracali się do podległego im duchowieństwa, aby pomagali Żydom.

Liczne świadectwa udanej pomocy, także z pobudek religijnych, znajdują się w przygotowywanej przez prof. Jana Żaryna w IPN książce pt. „Dobre sąsiedztwo". Jest w niej ponad 800 relacji o ratowaniu Żydów przez kilka tysięcy Polaków. I właśnie z profesorem Żarynem redaktor Bogumił Łoziński rozmawia na ten temat. Pyta:

Czy teza Jana Tomasza Grossa postawiona w najnowszej książce „Złote żniwa", że Kościół katolicki był „Wielkim Nieobecnym Zagłady polskich Żydów" jest prawdziwa?

Prof. Jan Żaryn odpowiada:


Ta teza jest generalnie fałszywa, choć zawiera elementy prawdy. Przed uświadomieniem sobie planów Niemców wobec narodu żydowskiego nasze społeczeństwo, Polskie Państwo Podziemne, pomagało potrzebującym i prześladowanym niezależnie od pochodzenia, nie jako Żydom, ale jako obywatelom Rzeczypospolitej.

Fakt zagłady w pełni dotarł do świadomości społecznej dopiero przed likwidacją warszawskiego getta w 1942 r. i wówczas zaczęto kierować pomoc do Żydów ze względu na szczególną sytuację w jakiej się znaleźli. Wcześniej, z powodów etycznych, nikomu nie przyszło do głowy, że jeden naród może zaplanować wobec drugiego taką zbiorową rzeź, a do tego informacje o zagładzie docierały powoli i początkowo nie dawano im wiary.

Dlatego w pewnym sensie można powiedzieć, że do momentu uświadomienia sobie tej zbrodni, wszyscy „byli wielkimi nieobecnymi", nie tylko Kościół, ale także Państwo Podziemne, a przede wszystkim sami Żydzi. Jednak z punktu widzenia rzeczywistości historycznej teza prof. Grossa jest fałszywa.

 

Cały wywiad i tekst Bogumiła Łozińskiego w "Gościu Niedzielnym".

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych