Więcej łagodności. A nawet ostrości! I więcej "Wyborczej" w Holandii. Weekendowy przegląd prasy Zaremby. Rysuje Krauze

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Rys. Andrzej Krauze, NASI CZYTELNICY"
Rys. Andrzej Krauze, NASI CZYTELNICY"

Ścigajcie rasistów! –  apeluje weekendowa "Gazeta Wyborcza" na pierwszej stronie. W artykule opatrzonym tak dramatycznym tytułem Ewa Siedlecka bije na alarm:

Prokuratorzy nie zauważyli zmian w kodeksie karnym, które ułatwiają ściganie rasistów.

Większość przestępstw nazywanych „ksenofobicznymi" kończy się umorzeniem. Prokurator Seremet się co prawda tłumaczy, ba obiecuje poprawę, ale "Wyborcza" nieukontentowana.

Dlaczego piszę o tym z ironią? Dlatego, że setki razy przy okazji innych tematów (choćby ochrony wrażliwości chrześcijan czy problemu zahamowania obecności narkotyków) czytałem w tejże "Wyborczej" aby nie pokładać nadziei w represjach a w wychowaniu, a już broń Boże nie oczekiwać zaostrzania kar, bo to żadna recepta. Teraz okazuje się, że to jest recepta i to na tyle pożądana, że Wyborcza krzyczy na pierwszej stronie: „Ścigajcie!".

Ten klimat niekonsekwencji towarzyszy nam dzień po dniu. Kiedy na przykład z sympatią lewicowej prasy obrońcy praw zwierząt żądają zaostrzenia kar za ich dręczenie. Albo "Wyborcza" czyni sprawę z przedwczesnego zwolnienia jakiegoś pedofila. W obu przypadkach uważam zresztą, że bicie na alarm jest słuszne (w przypadku karania za plakaty czy wypowiedzi nie jest to już dla mnie tak oczywiste), tyle że oczekiwałbym minimum spójności w myśleniu. Bo jeszcze niedawno wyszydzaliście panie i panowie sam pomysł rozwiązywania jakiekolwiek społecznego problemu przez zaostrzanie prawa.

A gdy Lech Kaczyński jako minister sprawiedliwości pilnował aby pewnych ludzi nie wypuszczać pochopnie z aresztów, był przedstawiany jako groźny populista. To dwójmyślenie, przykro mi, kojarzy mi się z  wizją prawa jako narzędzia jedynie słusznej ideologii. A jeśli tak, to zachęcam was, panie i panowie do szczerości. Przyznajcie się do tego.

Skądinąd wiara w koniec wieku ideologii jest złudna. Co najwyżej sprzedaje nam się rozmaite rozwiązania jako nieideologiczne. W tym samym numerze Wyborczej, tylko w środku krótki opis holenderskiego miasteczka Urk. Wbrew atmosferze panującej w tym wyjątkowo liberalnym kraju, purytańscy mieszkańcy tej miejscowości chcą zakazać narkotyków. Zadziwiając nie tylko Holendrów.

W holenderskim Urk marihuana to grzech

– przez ten tytuł Wyborczej przeziera głęboka konfuzja.

Jeszcze większe zmieszanie pojawia się, gdy Jackowi Pawlickiemu przychodzi pisać o tamtejszej polityce. W Urk ważną role odgrywa Polityczna Partia Protestantów, która, obecna od 1922 roku w holenderskim parlamencie, odmawia udziału w rządach z zasadniczych powodów. Do niedawna posłami tego ugrupowania byli sami mężczyźni. Po wyroku sądu w 2006 roku jak pisze Pawlicki, partia „otworzyła się na kobiety". Czyli zmuszono ją do przestrzegania systemu parytetów.

Dlaczego wcześniej nie chciała ich przestrzegać?

Jej liderzy zasłaniali się wolnością religijna i Biblią, która ich zdaniem nakazuje trzymanie kobiet z dala od polityki

– objaśnia Pawlicki. Hmm, zasłaniali się... A co jeśli po prostu mieli taki pogląd?

Czy mieli prawo go mieć? Przecież i tak musieli przejść weryfikację demokratyczna w społeczeństwie, którego połowę stanowią kobiety. No dobrze,. A jeśli są i kobiety, które mają taki pogląd, że polityka jest raczej dla mężczyzn? Rzecz w tym, że nie mogą mieć takiego poglądu. To nie jest materia dla doraźnych decyzji parlamentu. Tu reguł pilnują sądy i jak widać skutecznie.

Uważam, że tam gdzie nie ma pola do wolnej debaty, choćby z niesłusznymi poglądami, tam nie ma pełnej demokracji. Jest demokracja ułomna. Charakteryzując Polityczną Partię Protestantów, Jacek Pawlicki pisze: „sprzeciwia się miękkim narkotykom, aborcji i eutanazji i małżeństwom homoseksualnym. Jako że jest partia religijną, jej członkami nie mogą być katolicy, Żydzi czy muzułmanie, a nawet ateiści".

Skóra cierpnie, gdy to się czyta. No ale pocieszmy się, że prędzej czy później jakiś sąd wyrówna także i tę niesprawiedliwość. Orzekając, koniecznie w imię ochrony przed dyskryminacją, że muzułmanie albo i ateiści mają jak najbardziej prawo należeć do tej partii. I reprezentować purytańskich protestantów.

Nonsens? Nie, śpiew przyszłości, kiedy to antydyskryminacyjna retoryka będzie używana do ujednolicania poglądów. I, jak napisał kiedyś co prawda przy innej okazji profesor Legutko, już nie tylko Polska, ale świat cały stanie się jedną wielką redakcją "Gazety Wyborczej". Z jej histeriami i fobiami.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych