Wajcha polska. "Wyłania się obraz mediów, które da się przekręcić jednym machnięciem wajchy, jednym ruchem, jedną decyzją"

Wracam jeszcze do słynnego zdania, cytowanego przez "Polskę the Times", jakie miał rzucić premier Donald Tusk po kolejnej dawce serwisów informacyjnych, coraz częściej krytycznych dla poczynań rządu. Zdanie to, według relacji reporterki, miało brzmieć:

K... Ktoś tam przekręcił wajchę

Jedno w całej sprawie mnie uderzyło: powszechne uznanie, że Tusk może mieć rację. Zwróćmy uwagę - oto ze cytowanych słów szefa rządu wyłaniać ma się obraz mediów, które da się przekręcić jednym machnięciem wajchy, jednym ruchem, jedną decyzją. I to czyją? Jakichś ciemnych sił, gdzieś tam w jądrze systemu. I dla premiera i dla obserwatorów jest to najwyraźniej oczywiste. Jest naturalne jak powietrze, jest oczywistą oczywistością.

Mamy więc do czynienia z paradoksalną sytuacją. Wszyscy, którzy ośmielają się wskazywać, że naszym życiem publicznym rządzą niekiedy patologiczne zasady a reguły gry są niejasne, odsądzani są od czci i wiary, spychani do narożnika frustratów. A jednocześnie w praktyce każdy niemal, włącznie z premierem państwa, uznaje iż istnieje jakaś wajcha. Ktoś ją trzyma. I ma moc przełączania.

Przeraziłem się konsekwencji takiego wniosku. Bo ja myślałem, że ci dzielni chłopcy i piękne dziewczyny z kanału informacyjnego tak sami z siebie skupiają się na rządzących do 2007 roku, potem zaś rzucają się na trzy lata do gardła opozycji, dając się wodzić Igorowi Ostachowiczowi jak dzieci, a teraz też sami z siebie uznali iż rząd ma jednak jakieś wady.

Tak myślałem. A tu proszę - wajcha. Cudowna jest ta III RP. Chi, chi, chi.