Propozycja przyspieszonych wyborów, sformułowana po raz pierwszy przez Eryka Mistewicza w rozmowie, jaką przeprowadziła z nim w początkach tygodnia Małgorzata Subotić w "Rzeczpospolitej" pod tytułem "Pomogłaby dymisja rządu" jest w obozie PO poważnie brana pod uwagę.
Przypomnijmy - Mistewicz zaproponował podanie gabinetu Tuska do dymisji a następnie po analizie potencjału poszczególnych ministrów - ponowne powołanie części z nich, a części wręczenie dymisji. Taki ruch pozwoliłby dotrwać Tuskowi do końca kadencji i mieć nadzieję na kolejną wygraną. Pozwoliłby jego zdaniem na wydarzenie, które w dziesiątą rocznicę PO i po trzech latach rządu mogłoby dodać energii drużynie PO przed następnymi wyborami. W rozmowie przedstawił następującą diagnozę:
Platformę zaczął dotykać syndrom wypalenia. Straszenie Jarosławem Kaczyńskim, Antonim Macierewiczem przestaje działać. Premier Donald Tusk w sejmowym wystąpieniu po upokorzeniu Polski raportem MAK znów chciał wywołać spór "racjonalna PO" kontra "nieprzewidywalny, groźny PiS" i niewiele z tego wyszło.
Spór PO - PiS zaczyna być odbierany także przez wyborców Platformy jako anachroniczny, donikąd nie prowadzący. Strach przed Kaczyńskim nie wystarczy już, aby głosować na PO (.). Po trzech latach rządów nie ma już żaru i esprit konstytuującego radość, którą emanowała Platforma. Nie ma tej drużyny, tego zwycięskiego Manchesteru United, tego U2. Są poobijani, warczący na siebie politycy czy wręcz politykierzy, jakich wyborcy pamiętają z epoki SLD czy AWS.
Jak bardzo w PO popękało, widać było ostatnio w programie Tomasza Sekielskiego w TVN24, gdzie pokazał piłkarskie zabawy premiera. Z dawnej ekipy, która grała razem, nie zostało dziś prawie nic.
Także Marszałek Sejmu Grzegorz Schetyna w rozmowie z nowym tygodnikiem "Uważam Rze" postawił podobną diagnozę:
Mamy dziś atmosferę powszechnego ataku na rząd. Nigdy wcześniej tak nie było. Platforma ma ostatnie tygodnie tak trudne, bo ciągle się musi bronić. Pamiętajcie panowie, że wszystko się zużywa. Jesteśmy w czwartym roku rządzenia. I było jasne, ze musimy trochę tracić w sondażach. Chodzi jednak o to, by to nie było tąpnięcie, skok w dół.
(...) Mówiąc o PIS chciałem podkreślić, że strach przed tą partią nie mobilizuje już tych młodych ludzi, którzy dali nam zwycięstwo w 2007 roku. Ci ludzie czynią różnicę, dają w efekcie wygraną w wyborach, bo twarde elektoraty nie decydują o wyniku wyborów. Powtarzam - wojna to za mało by znowu wygrać. Nie wystarczy powiedzieć, że PiS jest zły, potrzebna jest pozytywna oferta.
Na pewno media sprawdzają nas coraz bardziej. Uważają, często, że przez trzy lata nie były wystarczająco ostre w krytyce i teraz chcą to nadrobić. Atmosfera wobec rządu i Platformy bardzo się zmieniła.
Problem jednak w tym, że rządzący obóz po trzech latach komfortowego sprawowania władzy, strawionego na przekierowywaniu społecznych emocji na niechęć do poprzedników, nie jest w stanie niczego już pozytywnego z siebie wygenerować. A reakcje na krytykę pokazują pewność siebie, przekonanie, jak to kiedyś sformułował Tusk, że rządzącym wolno wszystko, bo nie mają z kim przegrać.
Kiedy np. Marcin Meller, celebryta do niedawna zakochany w PO, wypowiedział tej partii swoje poparcie, szef MSZ Radosław Sikorski, rzucił zgryźliwie, że trudno, stracili naczelnego "Playboya". A przecież krytyka Mellera (pytanie, czy na pewno przez niego osobiście sformułowana dość mocno jest stawiane w politycznych kuluarach...) była w gruncie rzeczy merytoryczna, a nie emocjonalna:
Nie zrobiliście nic z aferą hazardową, a co więcej, słyszę, że "Miro" jak gdyby nigdy nic kandyduje z Waszych list do sejmu. No to dajcie jeszcze "Rycha", "Zbycha" czy jak się ci panowie nazywają.
Za katastrofalne błędy w swojej pracy zostanę z niej wyrzucony. Wasz minister Grabarczyk za totalny bajzel na kolei dostaje w nagrodę kwiaty. Minister Klich nie ponosi odpowiedzialności za Casę (co jeszcze można zrozumieć), ale i za Smoleńsk, czego już naprawdę pojąć nie mogę. Teraz, opowiadając o zielonej wyspie, wchodzicie na moją emeryturę.
Wasze służby specjalne inwigilują dziennikarzy jak żadna władza dotąd. Gdyby Lech Kaczyński rzucił jeden z wielu "dowcipów" Bronisława Komorowskiego, zostałby rojechany na miazgę, ale w przypadku tego Prezydenta Wam to nie przeszkadza. O Wałbrzychu nawet nie chcę mówić.
Mógłbym tak długo -
Wasz były wyborca - Marcin Meller
Czy w tej sytuacji rekonstrukcja rządu, ucieczka do przodu, ma sens? Najważniejsza w tej propozycji nie jest jednak diagnoza, ale pytanie o możliwość jej bezpiecznego dla PO przeprowadzenia. By operacja była skuteczna, musi być ona chirurgiczna, w pełni kontrolowana operacja na wzór tej, jaką przeprowadził we Francji Nicolas Sarkozy. Także i tam rządzi jedna partia, jak w Polsce, gdzie urząd prezydenta, premiera i szefa parlamentu sprawują politycy jednego ugrupowania.
Mistewicz przypomina w tym miejscu jak został zdymisjonowany Francois Fillon i powrócił na stanowisko i jaki "nadało to impet francuskiej polityce". Przy okazji także na tej operacji podbudował się lider - Nicolas Sarkozy.
Tylko, czy drużyna Komorowski-Tusk-Schetyna jest w stanie jeszcze przeprowadzić taką, trudną przecież także z uwagi na relacje w tym trójkącie, operację?
Do propozycji tej odniósł się w TVN 24 Sławomir Nowak, minister w Kancelarii Prezydenta, zwracając uwagę właśnie na trudność przeprowadzenia jej w warunkach zbliżającej się polskiej prezydencji. Jednak ostateczna decyzja, jak powiedział Nowak, i tak jest w rękach Tuska.
Inne jest zdanie Zyty Gilowskiej, minister finansów w rządach Kazimierza Marcinkiewicza i Jarosława Kaczyńskiego, która w stwierdziła:
Nicolasowi Sarkozy'emu taki manewr na razie pomógł. Poprzestawiał rząd w myśl starej zasady - jak pozmieniać najwięcej, nie zmieniając w gruncie rzeczy niczego. Można w tym dostrzec pewną logikę, o ile zakładamy, że obywatele są znudzeni rządzącymi. Ale to jest niesłychanie zwodnicze założenie.
I może być także krótkotrwałe - dodajmy. W roku 2004 na podobny manewr zdecydował się Leszek Miller, poddając swój słabnący gabinet pod votum zaufania. Wygrał, odświeżył. Ale zaledwie na kilka tygodni. A potem jazda w dół przemieniła się w korkociąg.
Z drugiej strony propozycja Mistewicza na pewno jest bezpieczniejsza dla Tuska i PO, niż przyspieszone wybory. Tętnienie na scenie politycznej jest jednak coraz głośniejsze, spadające wyniki PO w sondażach (różnych ośrodków) coraz bardziej doskwierające, podgryzanie się liderów PO coraz lepiej widoczne dla wszystkich obserwatorów, ucieczka do przodu coraz bardziej oczywista.
Wniosek: nadchodzi w ośrodku rządowym przesilenie. Z decyzjami, które mogą zadziwić. Tylko jedno, chyba naszym zdaniem ważne pytanie, czy wyborcy to kupią?
wu-ka
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/110192-przekladanka-rekonstrukcja-rzadu-jedynym-wyjsciem-premiera-tuska-w-platformie-trwa-na-ten-temat-powazna-debata
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.