Nagrał senatora Ludwiczuka, teraz traci pracę. Wałbrzyskich porachunków za kampanię ciąg dalszy. Polska w pigułce

Senator Ludwiczuk, czyli nie byle kto.
Senator Ludwiczuk, czyli nie byle kto.

Pamiętacie państwo głośną wałbrzyską aferę z nagraniem, na którym Roman Ludwiczuk, ówczesny pełnomocnikiem wyborczym oraz senator PO z okręgu wałbrzyskiego rozmawiał z Longinem Rosiakiem, radnym Powiatu Wałbrzyskiego?

Rozmowa odbyła się 30 listopada 2010 roku. W jej trakcie senator zaproponował radnemu stanowisko wicestarosty wałbrzyskiego, a jego żonie pracę w jednej ze spółek miejskich. W zamian Longin Rosiak miał wycofać się z prowadzenia kampanii wyborczej konkurenta Ludwiczuka Mirosława Lubińskiego. Podczas wcześniejszej, sobotniej rozmowy, Roman Ludwiczuk zaproponował także wakacje na Dominikanie, na które Rosiak miał wyjechać z żoną przed II turą wyborów prezydenckich w Wałbrzychu.

Rozmowę nagrał i upublicznił właśnie Rosiak, główny specjalista w Centrum Zarządzania Kryzysowego w Wałbrzychu. W efekcie Ludwiczuk zrezygnował z członkostwa w Platformie.

Prezydentem Wałbrzycha został ostatecznie Piotr Kruczkowski, prywatnie znajomy Ludwiczuka, a władzę w powiatowej radzie miasta przejęła koalicja PO – SLD.

Teraz, jak informuje "Rzeczpospolita", nadszedł czas wyrównania rachunków.

W czwartek Kruczkowski przedłożył radzie powiatowej wniosek o zwolnienie z pracy Rosiaka (pracodawcą CZK jest miasto; Rosiak jest też radnym, a do zwolnienia radnego potrzeba zgody samorządu – red.). Rządząca koalicja wniosek poparła jednogłośnie. Jak dowiedziała się „Rz", w klubie radnych PO w tej sprawie wprowadzono bezwzględną dyscyplinę.

Sam Piotr Kruczkowski przekonuje w rozmowie z "Rz", że to żadna zemsta:

Pan Rosiak przebywa na prawie półrocznym zwolnieniu, co nie przeszkadza mu aktywnie uczestniczyć nie tylko w życiu politycznym, lecz i towarzyskim.

"Rzeczpospolita" dowiedziała się jednak, że ZUS dwukrotnie sprawdzał, czy wydanie Rosiakowi zwolnienia lekarskiego było prawidłowe. I nie stwierdził nadużyć.

Rosiak ma też pobierać - od ośmiu lat - pensję równą wynagrodzeniu wiceprezydenta miasta, a jego koledzy z CZK otrzymują po 1500 zł.

Tak czy siak - tak to działa. Pod rządami partii najbardziej zachodniej z zachodnich.

Sil

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych