Wojciech Szacki z „Gazety Wyborczej" utyskuje na posła Janusza Wojciechowskiego, który – zdaniem dziennikarza „GW" - na swoim blogu kpił z tragedii w Jedwabnem. Szacki oburza się, bo jego zdaniem z mordowania Żydów żartów sobie robić nie należy. Szkoda tylko, że nie pokusił się on o podobną refleksję, gdy jego gazetowe koleżanki i koledzy kpią w najlepsze ze śmierci 96 Polaków, którzy zginęli w katastrofie smoleńskiej.
A po tekstach „Gazety Wyborczej" na temat katastrofy widać natomiast coraz lepiej, że dziennikarze z Czerskiej przejmują rolę pewnego posła, który zrobił karierę pokazując się publicznie ze swoim gumowym penisem i świńskim ryjem. Gdy jego schowano w cień, „GW" wiedzie prym w ośmieszaniu i robieniu sobie jaj z najważniejszej sprawy ostatnich lat w Rzeczypospolitej.
Zaczęło się od tekstu Pawła Wrońskiego, który postanowił wykpić jednocześnie posłów PiS skazanych za zniszczenie wózków golfowych na Cyprze oraz sprawę katastrofy smoleńskiej. Wroński wystosował wtedy apel do premiera Donalda Tuska, w którym pełen oburzenia krytykuje polski rząd za brak przejęcia śledztwa, oddanie sprawy cypryjskim śledczym i wzywający do rozpoczęcia międzynarodowego dochodzenia ws. incydentu. Dziennikarz „GW" w sposób oczywisty nawiązywał w swoim artykule do sprawy katastrofy smoleńskiej i wyjaśniania jej przyczyn.
Przyrównał ją przy tym do wybryku dwóch posłów Prawa i Sprawiedliwości, którzy zostali oskarżeni o zniszczenie wózków w hotelu na Cyprze. Sprawa śmierci najważniejszych dowódców wojskowych, prezydenta RP, posłów, urzędników i załogi rządowego samolotu jest dla Pawła Wrońskiego tak samo istotna, jak wjechanie wózkiem na falochron na wakacjach. Dla dziennikarza „GW" to już nie jest nawet sprawa włamania do garażu na Pradze, jak określił jeden z posłów podejście rządu do kwestii katastrofy smoleńskiej. Dla Wrońskiego to po prostu wakacyjny wybryk, którym nie należy się zbytnio zajmować.
Być może tekstem Wrońskiego nie należy się przejmować. Jednak inne artykuły z „GW" z ostatnich tygodni każą sądzić, że polityka rozpoczęta przez jego tekst będzie kontynuowana. Świadczy o tym zarówno komentarz Moniki Olejnik, jak i Wojciecha Czuchnowskiego. Olejnik – gwiazda mediów wszelkich – w swoim przeglądzie prasy umieściła m.in. informację o usunięciu scen z Lechem Kaczyńskim z filmu o wojnie gruzińsko-rosyjskiej. Była to reakcja producentów filmu na śmierć polskiego prezydenta.
I kto nam to zrobił? Amerykanie. Czyżby do Hollywood zadzwonił Tusk? Czy teraz Amerykanie będą naszymi wrogami, czy tylko Hollywood? Czy to jest spisek ogólnoświatowy?
- kpi sobie Monika Olejnik, nabijając się z całej sytuacji.
Obrazu dopełnia artykuł Wojciecha Czuchnowskiego, który popisując się swoimi talentami pisarskimi pisze political-fiction o skandalu międzynarodowym, który wybuchłby po odesłaniu rządowego Tupolewa na inne lotnisko 10 kwietnia. W swoim tekście posługuje się prawdziwymi cytatami z artykułów i wypowiedziami. Jednego i drugiego używa w innym kontekście niż w rzeczywistości one padły. Czytelnicy mają kupę śmiechu...
W ostatnich dniach widać coraz bardziej nachalną próbę zniechęcenia czytelników sprawą katastrofy smoleńskiej. „Gazeta" włączyła się w akcję organizacji „dnia bez Smoleńska" i lansuje pogląd, że wszyscy są już tym tematem zmęczeni, że już szkoda czasu na zajmowanie się nim, że lepiej zająć się innymi kwestiami.
W narracji „Gazety Wyborczej" zaszły widoczne zmiany. Do tej pory „GW" była konsekwentna ws. „Smoleńska". Opisywała wszystko z punktu widzenia rosyjskiego, lansowała rosyjską wizję przyczyn katastrofy smoleńskiej. Jednak nie posuwała się do wyśmiewania i szyderstw, pisząc o tej sprawie. Obecnie zdaje się przejmować rolę posła od wódki. Rozpoczęła akcję zohydzania i wyszydzania kwestii katastrofy smoleńskiej. Być może decydenci z Czerskiej uznali, że sprawa ta już zbyt mocno uderza w rząd i postanowili ratować kolegów z PO przed stoczeniem się w polityczny niebyt. I – jak pokazują ostatnie teksty dotyczące katastrofy – przejęli w tej sprawie sposób komunikacji z czytelnikami, który zapoczątkował poseł-performer, Janusz z Lublina. Gdy więc ktoś zastanawia się dziś, gdzie podział się ten ekstrawagancki poseł z gadżetami, niech przyjrzy się składowi kolegium redakcyjnego z Czerskiej. Może tam go znajdzie.
Jej dziennikarze z zapałem i zaciekłością są w stanie bronić Żydów, oburzać się na kontrowersyjne teksty o śmierci żydowskich obywateli Polski. Jednak, gdy sami piszą o polskich obywatelach, którzy zginęli w drodze na obchody rocznicy zbrodni katyńskiej, mają już więcej poczucia humoru. Prześcigają się w żartach na temat Smoleńska, kpinach o ofiarach tragedii. Zachowują się jakby nie tyle byli wykorzenieni z polskości, ile pałali do niej szczerą nienawiścią. Gdy kraj zmaga się z największą od II wojny światowej tragedią w życiu państwa, gdy wahają się losy prawdy o śmierci polskiego prezydenta i elity polskiego narodu, dziennikarze „Wyborczej" bawią się w najlepsze robiąc sobie żarciki z tego wydarzenia. Dla nich polska tragedia narodowa jest okazją do rozrywki i śmiechu...
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/110079-pozartujemy-z-katastrofy-dziennikarze-wyborczej-przejmuja-role-posla-ktory-zrobil-kariere-pokazujac-sie-z-gumowym-penisem
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.