W ostatnim programie „Warto Rozmawiać" w TVP 1 mówiono o zaletach i wadach ustawy żłobkowej a Jan Pospieszalski pytał, kto na niej zyska: rodzice, dzieci czy pracodawcy.
Gośćmi programu byli:
Jolanta Fedak, Minister Pracy i Polityki Społecznej
Agnieszka Kozłowska-Rajewicz, Platforma Obywatelska
Karolina Elbanowska, publicystka, Stowarzyszenie "Rzecznik Praw Rodziców"
Joanna Potocka, prawnik, publicystka
Jolanta Fedak:
Zawsze dwie pensje w domu, w młodej rodzinie nawet jak jest jedno, czy dwoje dzieci, to jest naprawdę niedużo. Młoda rodzina musi kupić mieszkanie posiłkując się kredytem hipotecznym. Bardzo często jest tak, że zarówno kobieta jak i mężczyzna w rodzinie pracują. Ważne jest, żeby te usługi, które wspierają ich zatrudnienie były dla nich dostępne i różnorodne. (...) Ustawa żłobkowa nie jest tylko o żłobkach, (...) ale jest to również ustawa o niani, którą można zatrudnić prywatnie, a państwo wesprze zatrudnienie tej niani płacąc składki zdrowotne i emerytalne.
Agnieszka Kozłowska-Rajewicz:
Ustawa została przyjęta jednogłośnie właściwie dlatego, że jest to akt bardzo oczekiwany i przez rodziców, przez organizacje pozarządowe, przez samorządy i przez zakłady pracy, bo ta ustawa luzuje prawo jeśli chodzi o zakładanie żłobków zakładowych (...) i ja osobiście znam wiele zakładów pracy, dużych korporacji, które czekają tylko, kiedy będą mogły założyć żłobek.
Joanna Potocka:
Ta ustawa jest szyta pod rynek pracodawcy, a nie z korzyścią dla matek, czy z korzyścią dla dzieci. Bo czy jest brane pod uwagę dobro dziecka przy układaniu prawa, które preferuje instytucjonalną opiekę nad dzieckiem do lat 3, w miejsce opieki najwłaściwszej – rodzinnej? No nie. (...) W ubiegłym roku CBOS przeprowadził badania na Mazowszu na grupie 3 tys. mazowszanek i w tym Warszawianek, które powiedziały, że gdyby miały taką możliwość ekonomiczną, to pozostałyby w domu. Cyfry są dla tej ustawy druzgocące, bo 57% kobiet mieszkających na wsi zrezygnowałyby z pracy, gdyby miały taką możliwość i 42% mieszkanek miast.
Karolina Elbanowska:
Jeśli stać nas na trzydziestoparoletnich emerytów, to jak może nas nie być stać na politykę prorodzinną? My wymieramy jako społeczeństwo i to jest kwestia przedefiniowania priorytetów. My w tej chwili musimy zrobić wszystko, żeby Polki odważyły się mieć dzieci. Polki nie mają dzieci bo wiedzą, że nie będą w stanie ich utrzymywać, albo będą musiały skazywać je na dziesięć godzin żłobka, żeby pójść do pracy. Nie chodzi o to, żeby bojkotować żłobki. Dobrze, że coś się w tej sprawie dzieje. Chodzi o to, żeby kobiety miały realny wybór, czy chcą zostać ze swoim 20-tygodniowym maleństwem, które nie potrafi jeszcze nic, po prostu leży i płacze tak naprawdę i potrzebuje mamy, czy też zmuszamy je za pomocą wszystkich możliwych podatków itd. do powrotu do pracy.
Joanna Potocka:
Państwo nic nie robi, żeby matkom umożliwić przebywanie z dziećmi do 3 roku życia, a taka jest wola większości matek (...) takie są potrzeby dziecka i w tej wojnie między pracodawcą a dzieckiem, dziecko przegrywa sromotnie, a państwo wspiera pracodawców.
W programie pojawił się też wątek ustawy o systemie informacji oświatowej, która ma powodować zbieranie indywidualnych danych ucznia w centralnym systemie informacji oświatowej.
Wyemitowano w programie nagraną wypowiedź Wojciecha Starzyńskiego z fundacji „Rodzice Szkole":
Każdy uczeń będzie miał - nazwijmy to kartotekę, w której zapisane będzie jego droga edukacyjna, będą zapisanie opinie psychologiczne, będą zapisane jego powodzenia, jak i niepowodzenia na drodze edukacyjnej. Każdy uczeń, począwszy nawet od przedszkolaka. Tego typu dane będą gromadzone bez pozwolenia i bez zgody rodziców. (...) Jeśli minister edukacji narodowej i rząd premiera Tuska nie wycofa tego projektu ustawy z dalszych prac sejmowych, lub też nie zmieni tych zapisów, będziemy wnioskowali o skierowanie ich do Trybunału Konstytucyjnego, bo uważamy, że te rozwiązania wyraźnie naruszają obszar prywatności i wolności obywatelskie.
Agnieszka Kozłowska-Rajewicz:
Informacje tego rodzaju są zbierane jako obowiązek ustawowy, natomiast one były do tej pory gromadzone w bazach danych rozproszonych, przez co wnioski, jakie można było z tych danych wyciągać, nie były przez to bardzo wartościowe.
Obecna na publiczności Katarzyna Klimczak z fundacji „Rodzice Szkole":
Nie chcę, żeby takie dane były przetwarzane. One nigdy nie będą bezpieczne, bo nie ma takiej opcji, byście zabezpieczyli to prawidłowo. (...) Nie chcę, żeby takie dane o moim dziecku przechowywane były na jakimkolwiek systemie informatycznym. Każda baza danych jest do złamania, dane wrażliwe są do wykorzystania na rozmaite sposoby. Nawet w głowach nam się nie mieści, co z tymi danymi można zrobić.
opr. SK
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/110050-warto-rozmawiac-o-ustawie-zlobkowej-kto-na-niej-zyska-rodzice-dzieci-czy-pracodawcy