To nieprawdopodobne! Izabela Marcinkiewicz (z Brwinowa), poucza Polaków na czym na czym polega "brytyjski dystans"!

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Blog Izabeli Marcinkiewicz. fot. wPolityce.pl
Blog Izabeli Marcinkiewicz. fot. wPolityce.pl

Ta rozmowa w zamyśle rozmówczyni tygodnika "Polityka" - Izabeli Olchowicz-Marcinkiewicz - miała zapewne przedstawić ją jako znawczynię świata, która z dalekiej Wielkie Brytanii wyznacza Polakom wzorce, piętnuje ich prowincjonalizm i poucza, jak żyć. Wyszło... naprawdę śmiesznie. Zwłaszcza dla tych z nas, którzy w Anglii spędzili sporo czasu - może nie w City, ale i nie na zmywaku. Poczytajcie zresztą sami. Albo na stronie tygodnika "Polityka", gdzie jest całość (generalnie dość nudna) albo u nas, gdzie wyjęliśmy najzabawniejsze fragmenty. Aha, jeszcze ten uroczy tytuł warto odnotować: "Z brytyjskim dystansem".

 

 

O polskiej polityce:

Polska polityka to jest nieustający Monty Python. Pies i kot zaproszeni do studia telewizyjnego, puszczeni na żywioł, i niech na siebie skaczą, a pomiędzy nimi dziennikarz, który wie z góry, co chce usłyszeć, jak ta rozmowa ma się potoczyć i przeważnie w ogóle nie słucha.

 

 

O tym czy Kazimierz Marcinkiewicz będzie filarem partii PJN.

W wielu kwestiach mamy z mężem różne zdania, ale szczerze mówiąc – nie sądzę. Jeśli już, ja obstawiałabym raczej rozwój jego własnej firmy.(...) PR, rzecz jasna. Pani niedowierza? Dlaczego? Przecież tak świetnie sobie w tym radzimy – jak widać po tych komentarzach na moim blogu...

 

 

O emocjach w Polsce:

Wiem jedno: na Wyspach w ogóle nie byłoby możliwe wyrażanie emocji w ten nasz, polski, ostentacyjny sposób, od polityki poczynając. Wszyscy zdają sobie sprawę, że politycy uprawiają teatr, że naciągają rzeczywistość, coś tam obiecują, ale jeden członek parlamentu nie może zarzucić drugiemu kłamstwa, co najwyżej delikatnie, w oględnych słowach go upomnieć. (...) A ludzie w Polsce, inaczej niż Brytyjczycy, skrajnie łatwo łapią się na takie emocje.

 

 

O Marcinkiewiczu generalnie:

W jakiś sposób na pewno zaraziłam się tym angielskim dystansem. Lubię studzić emocje wokół siebie, tak jak to oni robią. Co ma i trudne aspekty, gdy na przykład czasami reaguję po brytyjsku, czyli bez przesadnej wylewności, na wyznanie polskiej przyjaciółki, że będzie miała dziecko. Trudno się to potem odkręca.

 

 

O ślubie:

Jeden z przyjaciół męża zasugerował nawet, że byłoby w lepszym tonie, gdybyśmy przylatywali do Polski osobno, nie pokazując się razem, a my jesteśmy po ślubie! I nie jest to tylko mój problem z Polską. Inni Polacy, spotkani za granicą, też mówią, że w Polsce się czują jakoś osaczeni. W Londynie zachwyca mnie, jak ludzie pięknie potrafią żyć.

O pracy:

Pracuję w City, zajmuję się sprawami z pogranicza analizy i informatyki. (...) Dobry akcent na pewno mi pomógł, ale też trochę młodzieńczej bezczelności. (...) Potem zaproponowano mi pracę analityka w wielkim banku, w końcu zrobiłam jeszcze roczne specjalistyczne studia z zakresu analizy biznesowej na Oxfordzie, awansowałam i mogłam pozwolić sobie nawet na pewną wybredność.

 

O zamiłowaniach kulturalnych:

Uwielbiam Jasia Fasolę. A jeszcze bardziej – Monty Pythona. Brytyjskie filmy z Hugh Grantem, jakieś komedie romantyczne. Uwielbiam Tate Modern Gallery za niesamowite pomysły, jak zbliżyć sztukę do życia. Wciąż pamiętam tę wielką zjeżdżalnię z któregoś piętra; przyszłościowa forma podróży w wieżowcach. Uwielbiam też Muzeum Techniki.

 

 

O planach:

W marcu lecimy z Kazimierzem do Hongkongu. Fascynują mnie te czyste, technologicznie nowoczesne miejsca i niebywała architektura.

 

wu-ka, źródło: Polityka.pl

Autor

Budzimy się wPolsce24 codziennie od 7:00 rano Budzimy się wPolsce24 codziennie od 7:00 rano Budzimy się wPolsce24 codziennie od 7:00 rano

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych