Małostkowość i uległość - oto dwie cechy Prokuratora Generalnego

Czy Andrzej Seremet i prokuratura są dla siebie sami sterem i okrętem? Tego właśnie od lat nie mogę się doczekać. Oczywiście przy jednoczesnym założeniu, że zarówno jej naczelny szef i jego podwładni kierować się będą jedynie literą prawa, nie zaś żadnymi ubocznymi motywami ani interesami. Dramat polskiej prokuratury na tym właśnie polega, że począwszy od czasów PRL poprzez całe już ponad 20-lecie wolnej Polski tak nie było. I nie jest po dziś dzień.

Ja też, podobnie jak zwolennicy rozdzielenia funkcji ministra sprawiedliwości od prokuratora generalnego, wierzyłem, że takie rozwiązanie będzie korzystne dla rozwoju polskiej demokracji. Że uwolni prokuraturę od uległości wobec oskarżeń jakie często na wyrost bądź wręcz bezpodstawnie wysuwają policja i służby specjalne. A ofiarą aktów oskarżenia podyktowanych prokuraturze przez policję padają ludzie całkowicie niewinni. (Sprawa Romana Kluski nadana przez policję skarbową, albo Wojciecha Sumlińskiego spreparowana przez ABW). Że przestanie być posłusznym narzędziem w ręku polityków dzierżących władzę.

Dziś już widać, że były to złudne nadzieje. Rządy Andrzeja Seremeta dotychczasowy patologiczny obraz prokuratury nie tylko utrzymują, ale schorzenia prokuratury pogłębiają. Przez dość długi czas usprawiedliwiałem Prokuratora Generalnego niezwykle trudną sytuacją, która spotkała go zanim zdążył zagrzać fotel szefa polskiej prokuratury. Niecały tydzień po objęciu przez niego urzędu zdarzył się dramat smoleński. Sądziłem jednak, że ten doświadczony i wnikliwy sędzia – jak mówią bez mała wszyscy, którzy zetknęli się z nim przed startem w wyścigu na najbardziej eksponowane stanowisko w prokuraturze – otrząśnie się z szoku „zaskoczenia” i zacznie działać, jak człowiek, w którego rękach spoczywa los najważniejszego śledztwa w historii powojennej Polski. Jako człowiek spoza jakiegokolwiek układu politycznego, posiadający ogromną władzę i niezależność, ograniczoną wyłącznie uprawnieniami prokuratury, wzniesie się na poziom rzetelnego urzędnika, dla którego jedynym drogowskazem będzie ustalenie prawdy o przyczynach smoleńskiej tragedii. Bez oglądania się na rząd, bez posłuszeństwa wobec wirtualnych potrzeb politycznych wytyczonych przez premiera Donalda Tuska, a potwierdzanych jako jedynie słuszna droga przez jego medialnych pochlebców.

Jednakże z każdym upływającym tygodniem i miesiącem, zamiast samodzielności w coraz większym stopniu ujawniała się zależność Seremeta od obozu władzy. Szybko stal się jej odbiciem. Wtórował jej, czyniąc jak ona niepowetowane spustoszenia w świadomości polskiego społeczeństwa. Podobnie jak ekipa Donalda Tuska, zatruwał - rzadko osobiście, częściej ustami swoich podwładnych - opinię publiczną fałszywymi informacjami o dobrej współpracy strony rosyjskiej z polskimi śledczymi, badającymi przyczyny katastrofy Tu-154 pod Smoleńskiem. Oprócz sprawy smoleńskiej, ma na koncie inne kardynalne błędy. Czymś więcej niż tylko niefortunnym krokiem była zgoda Seremeta, by zmniejszyć personel pomocniczy w prokuraturze. Ta rzekoma oszczędność zwiększy tylko koszty, bo śledztwa będą się jeszcze bardziej ślimaczyć niż to działo się do tej pory, a prokuratorzy pod naciskiem wyrobienia miesięcznej normy liczby zakończonych spraw, będą wypuszczali więcej bubli.

Ale już za samą sprawę smoleńską, gdyby miał w sobie trochę poczucia wstydu, albo przynajmniej odpowiedzialności, powinien założyć worek pokutny, posypać głowę popiołem i na najbliższej konferencji przyznać: „Przepraszam, źle wykonywałem swoje obowiązki”.

Zamiast tego mamy dwa kroki, które pokazują Seremeta w prawdziwym świetle.

Najpierw odmawia przyjścia na posiedzenie Sejmowej Komisji Sprawiedliwości, gdzie miałby poinformować o śledztwie w sprawie afery hazardowej. Nie przychodzi, gdyż jest obrażony na posłów za krytyczne uwagi jak pisze „ godzące w powagę organów państwowych”. Nie wiadomo do końca, czy „organem” ma być tu prokuratura czy może sam Prokuratora Generalny. Jakkolwiek by nie było, to objaw małostkowości i także lekceważenia posłów. I zarazem niewinny szantaż: - Będziecie dla mnie nieprzyjemni, nie będę do was przychodził.

Drugi ruch wykonany przez Seremeta przedwczoraj - wniosek odwołanie szefa pionu śledczego IPN Dariusza Gabrela - potwierdza jego usłużność wobec „reformatorskich” tendencji Platformy Obywatelskiej, zmierzającej do ubezwłasnowolnienia politycznego IPN.

 

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych