Styczeń 2009 r. Premier Donald Tusk przyjmuje dymisję Zbigniewa Ćwiąkalskiego w związku ze śmiercią w areszcie Roberta Pazika, zamieszanego w porwanie i zabójstwo Krzysztofa Olewnika.
Luty 2011 r. Premier Donald Tusk zaciekle broni w Sejmie ministra Bogdana Klicha, ponoszącego odpowiedzialność polityczną za śmierć 116 osób w dwóch katastrofach lotniczych, z głową państwa na czele. Do tego doliczyć można prawdopodobnie śmierć jakiejś liczby polskich żołnierzy na trudnych, zagranicznych misjach z powodu złych procedur i fatalnej jakości sprzętu.
Te dwa wydarzenia łączy pojęcie odpowiedzialności politycznej.
Gdyby traktować to pojęcie poważnie, minister Klich powinien był stracić stanowisko już dawno temu – po katastrofie casy. Najpóźniej zaś po katastrofie smoleńskiej. Fakt, iż nie tylko go nie stracił, ale jeszcze jest zaciekle i w wyjątkowo arogancki sposób broniony przez swojego pryncypała świadczy o tym, iż pojęcie odpowiedzialności politycznej przestało mieć w polskiej polityce jakiekolwiek znaczenie.
Tu trzeba wyjaśnić, cóż to jest odpowiedzialność polityczna. Bogdan Klich bowiem w swojej mowie obrończej w Sejmie zastosował wybieg, polegający na utożsamieniu tego pojęcia z pojęciem zwykłej, bezpośredniej odpowiedzialności. Uznał, że skoro nie przyłożył do katastrof i niepowodzeń polskiej armii ręki bezpośrednio, w postaci jakichś podpisów lub ich braku (co zresztą też jest kontrowersyjne) – innymi słowy, jeśli wszystko formalnie jest w porządku, to nie ma powodu, aby go dymisjonować.
Nie wiem, czy Bogdan Klich jest wystarczająco inteligentny, aby dokonać takiej manipulacji świadomie. Faktem jest jednak, że jest to właśnie manipulacja. Odpowiedzialność polityczna – jak sama nazwa wskazuje, będąca domeną polityków – nie oznacza bowiem wcale odpowiedzialności bezpośredniej. Odpowiedzialność polityczną ponosi się za to, co dzieje się w dziedzinie, powierzonej danemu politykowi, nawet jeżeli nie ponosi się za określone wypadki odpowiedzialności bezpośredniej.
Taka właśnie odpowiedzialność dotknęła Zbigniewa Ćwiąkalskiego. Jego bezpośrednie powiązanie ze śmiercią Pazika (jak wykazało dochodzenie – samobójczą, choć nie wiemy przecież, czy przez kogoś nie inspirowaną) było znacznie mniej wyraźne niż powiązanie Bogdana Klicha z sytuacją w polskiej armii. Mimo to Ćwiąkalski musiał odejść (złożył dymisję sam, ale doskonale wiemy, że takie decyzje nie zapadają bez inspiracji szefa rządu, który dymisję natychmiast przyjął). Można się spierać, czy Ćwiąkalski powinien był odejść akurat w związku ze sprawą Pazika. Może powinien był odejść z innych powodów albo też w ogóle nie było powodu, aby go dymisjonować (pomijam tutaj kwestię tego, że realizował politykę, z którą możemy się nie zgadzać).
Jednak kontrast pomiędzy tymi sytuacjami pokazuje, iż kwestię odpowiedzialności politycznej traktuje Donald Tusk całkowicie instrumentalnie, niszcząc w zasadzie całkowicie to pojęcie. Odpowiedzialność polityczna istnieje dla niego tylko o ile pasuje do aktualnego zapotrzebowania piarowego. Bo przecież gdyby było inaczej, odejść powinni i Ewa Kopacz, i Jacek Rostowski, i Cezary Grabarczyk. (Podkreślam: nie mówię tu o niezgodzie na realizowaną przez nich politykę, bo zwycięski obóz polityczny ma prawo forsować swoje rozwiązania, ale o odpowiedzialności politycznej za konkretne porażki w realizacji tejże.)
Charakterystyczne też, że – podobnie jak w przypadku debaty o katastrofie smoleńskiej – zamiast wyjaśnień szefa rządu, dostaliśmy z sejmowej trybuny porcję aroganckich ataków na opozycję. Podkreślam: zamiast, bo to, że premier odgryzałby się opozycji, uznałbym za uzasadnione. Poza tym jednak sytuacja w wojsku wymaga tłumaczeń. Ale Tusk uważa, że nic go do tego nie zobowiązuje. Taka jest logika państwa podzielonego, ogarniętego polityczną wojną. Swoi wybaczą wszystko, nawet największe chamstwo i największą arogancję, byle skierowaną wobec przeciwnika, właściwie wroga, wobec którego lider jednego z obozów nie czuje się już w żaden sposób zobowiązany, choć przecież ten „wróg" to znaczna część obywateli, którymi rządzi.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/109894-warzecha-dla-wpolitycepl-przypadki-cwiakalskiego-i-klicha-czyli-o-odpowiedzialnosci-politycznej-rysuje-zawistowski