"Jest pan na politycznym zakręcie: kaptuje Pana Janusz Palikot, rozmawia Pan z politykami PJN a podobno i SdPL. Jaką pójdzie Pan drogą?"- pytają taktownie Agata Nowakowska i Dominika Wielowieyska sympatycznego posła lewicy Bartosza Arłukowicza w wywiadzie dla Gazety Wyborczej.
"Najczęstsze pytanie, jaki dostaję, do której partii się zapiszę" - odpowiada skromnie Arłukowicz.
A potem następują rozważania. Parlamentarzysta zapewnia, że jest podobny do Palikota, bo "nie znosi tematów tabu", ale odradza mu koncentrowanie się na antyklerykalizmie i atakowaniu Tuska, a nie zgadza się z nim, kiedy winiarz z Biłgoraja (nasze, nie Arłukowicza) wieści samobójstwo Kaczyńskiego i kiedy broni OFE przed reformą. Co pozostaje z Palikota po spełnieniu wszystkich tych zaleceń. Różowa marynarka?
Sporo cierpkich słów dostaje od Arłukowicza PJN.
"Niech przeprowadzą publiczną spowiedź, czym się różnią od Kaczyńskiego" - żąda.
Potem doradza im aby, jeśli są konserwatystami, pozyskali Jarosława Gowina (już biegnie, przy obecnych sondażach - to znowu nasze). I aby zajęli się na serio modernizacją Polski. Nie ma to jak celne polityczne rady.
Chcemy być dobrze zrozumiani: lubimy Arłukowicza. Był podobno dobrym lekarzem, świetnie się sprawdzał jako sejmowy śledczy badający aferę hazardową i potrafił wtedy ująć publiczność nie sztuczkami, a autentyczną, tak się zdawało, rzetelnością i troską o publiczne dobro. Jego pasja w tropieniu patologii na styku władza-biznes była zresztą czymś nietypowym dla postkomunistycznej lewicy. Ale czy Arłukowicz to typowy postkomunista?
Ale kiedy wypomina innym, że nie do końca wiadomo po co są w polityce, powinien się uderzyć we własne piersi. Od ludzi, którzy dobrze go znają, słyszymy, że się uczy, że rewiduje różne dawne poglądy, że szuka swego miejsca na ziemi. Ale co się z tego wykluwa? To ciągle wysoce niejasne. Zmarnowany potencjał. A że taki potencjał istnieje, widać było, kiedy poseł ścierał się z bohaterami hazardowych targów. To jednak wciąż za mało.
Jego lekceważące wywody na temat PJN są o tyle zabawne, że sam poseł od miesięcy aspirował do tej formacji. Głównymi zwolennikami wprowadzenia go tam byli najbardziej liberalni w tym gronie: Joanna Kluzik-Rostkowska i Paweł Poncyljusz. Bardziej konserwatywni członkowie boczyli się na kogoś, kto obecnie należy do klubu SLD i uczestniczył kiedyś w symbolicznej akcji palenia IPN. Poseł zmęczył się czekaniem, i postanowił uderzyć.
A przecież odbijanie się od centroprawicowego PJN po skrajnie antyklerykalny ruch Palikota nie dodaje Arłukowiczowi powagi. Ma on wyraźne trudności - także w tym wywiadzie - w opisaniu własnych poglądów. A to zabawne, zwłaszcza, gdy wciąż występuje w mediach w imieniu SLD. Nasuwa się prosta rada: Panie pośle, proszę dorosnąć.
Inna sprawa, że częściowy sprawca tych hamletycznych wędrówek nazywa się Grzegorz Napieralski. Normalny lider partii mającej wciąż kłopoty z dobiciem do pierwszej ligi, byłby zadowolony z postaci o medialnych talentach. Więcej, szukałby sposobu aby ten talent wykorzystać. Napieralski robi wiele aby Arłukowicza zmarginalizować. Zwłaszcza, że jest on konkurentem w jego rodzinnym Szczecinie.
Ale czy to usprawiedliwia samego Arłukowicza we wszystkim. Wciąż jedną nogą w SLD (nie wstąpił nawet do partii), drugą we wszystkich pozostałych ugrupowaniach poza PiS, wybijając się ponad przeciętną pozostaje zaledwie personalną ciekawostką. A to zaatakuje PJN, że za bardzo angażuje się w Smoleńsk, a to pouczy Palikota. Warto tak marnować czas?
Dorosłości, panie pośle! Z pełną życzliwością. Partyjny system w Polsce Pana nie rozpieszcza. Ale Pan też nie pomaga komuś, kto chce wreszcie brać Pana serio.
poz
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/109783-zawiedziona-milosc-hamleta-bartosz-arlukowicz-i-pjn-sam-posel-od-miesiecy-aspirowal-do-tej-formacji
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.