Kaczyński: "Z PJN nic nie wyjdzie. Oni samą obecnością w mediach nic nie zdziałają. Widać gołym okiem, że PJN nie bierze"

Onet.pl publikuje ciekawy wywiad z Jarosławem Kaczyńskim. Prezentujemy najważniejsze tezy rozmowy red. Jacka Nizinkiewicza z prezesem Prawa i Sprawiedliwości:

O słynnych już "proszkach":

Przyznałem się w jednym z wywiadów, że na początku - po tym, gdy się dowiedziałem o śmierci brata - brałem środki uspokajające. Powiedziałem o tym, bo chciałem być uczciwy. Wykorzystano moją uczciwość i rozdmuchano to do niebotycznych rozmiarów. Przecież musiałem się zajmować moją chorą mamą. Walczyłem o jej życie i nie mogłem jej powiedzieć o śmierci brata. Jestem człowiekiem i nie jestem ze stali, a musiałem funkcjonować bardzo intensywnie.

O "małostkowości" Bronisława Komorowskiego jako marszałka Sejmu:

Przypomnę o tym, że przed katastrofą smoleńską poprosiliśmy marszałka Komorowskiego, żeby nie skracał posiedzenia Sejmu, tylko żeby przeniósł głosowanie na wieczór dnia poprzedniego, by pewna grupa naszych posłów mogła pojechać na uroczystości do Katynia pociągiem. Komorowski odmówił. Nie dał żadnej odpowiedzi i głosowanie się odbyło. W związku z tym trzy osoby poleciały samolotem do Smoleńska i dzisiaj nie żyją. Gdyby marszałek Komorowski nie był taki małostkowy – bo marszałkowanie Komorowskiego było strasznie małostkowe, w czym Schetyna szczęśliwie jest od niego dużo lepszy - to te trzy osoby by dzisiaj żyły. Co najmniej trzy.

O swojej wypowiedzi w sprawie "kondominium rosyjsko-niemieckiego":

W polityce używa się czasami przerysowań. W Polsce gigantyczne wpływy mają lobby rosyjsko–niemieckie i gdybym ja był premierem, to ich wpływy byłyby systematycznie, przy wszystkich dopuszczalnych prawem metodach, ograniczane. Niemcy potrafią dbać o swoje interesy, Rosjanie potrafią dbać o swoje. Polska też musi zadbać o swoje.

Mówię o tym, co widać, o oddziaływaniach medialnych i zajmowaniu stanowiska wielu osób w mediach zawsze po stronie tych państw, co często jest w sprzeczności z interesem Polski.

O polityce Donalda Tuska wobec Rosji:

Na jakiej podstawie Donald Tusk ufa Rosjanom? Nie potrafię na to pytanie odpowiedzieć. Tusk popełnił ciężki polityczny błąd. Nawet gdyby Tusk zachowywał się normalnie w trakcie urzędowania Lecha Kaczyńskiego, jak np. Jerzy Buzek względem Aleksandra Kwaśniewskiego, to jego kariera i tak powinna się już skończyć. W Polsce mamy podobny problem jak we Włoszech z Berlusconim. Mechanizmy demokracji szwankują.

Nawet Berlusconi nie przetrwałby takiej sprawy jak Tusk.

Czy zakłada, że w Smoleńsku mogło dojść do zamachu:

Nie zakładam, ale wiem, że prokuratura wśród badanych wersji przyjmuje i tą. Nie widzę powodów, dla których z góry miałbym wykluczyć wersję o zamachu, ale nie mam też dowodów, że do zamachu doszło.

Czy nie żałuje, że nie powstał PO-PiS:

Gdyby powstał PO-PiS, nie doszłoby do katastrofy smoleńskiej i tej strasznej zbrodni w Łodzi i wszyscy wiedzą, że nie doszło do tej koalicji z winy PO.

Czy Jan Rokita dostanie miejsce na listach PiS do Sejmu:

Musiałby się o takie miejsce zwrócić. Byłaby to poważana propozycja. (...) Oczywiście, że nie wykluczam, ale musielibyśmy się porozumieć w pewnych kwestiach. Przecież nie doszło m.in. do PO-PiS-u, choć nie sądzę, żeby on był spiritus movens tamtej porażki.

O powstaniu PJN:

Te osoby nie utworzyły PJN ponieważ zostały usunięte z PiS, tylko zostały usunięte, bo tworzyły PJN. Plan powstania nowej partii te osoby miały dużo wcześniej. Już w marcu 2010 r. po moim wybraniu miażdżącą większością głosów na ponowną kadencję na szefa partii Paweł Poncyljusz napisał na Twitterze: "Kongres potwierdził schyłek. Szkoda PiS-u". (...)

-  Nie zareagował pan.

- Bo po kongresie musiałem zaopiekować się moją mamą, która wylądowała w szpitalu. W innym wypadku 10 kwietnia 2010 r. (po wywiadzie jaki ukazał się tego dnia w "Polsce The Times") Poncyljusz zostałby wyrzucony z partii. Wtedy myślałem, że to była indywidualna akcja Poncyljusza, ale kilka miesięcy później, kiedy spotkałem się z panią Jakubiak w moim biurze, w pamiętnych, głośnych dla niej okolicznościach, to ona sama zdradziła mi, że to nie była indywidualna akcja Poncyljusza.

- Czyja to była akcja?

- Muzealników. Nie wiem, czy była już wtedy z nimi Kluzik-Rostkowska i Bielan z Kamińskim. (...)

- Poczuł się pan zdradzony przez polityków tworzących PJN?

- Nie przeżyłem tak tego, bo polityka to twarda gra, a te osoby nie były mi aż tak szczególnie bliskie, jak to przedstawiają. Popełnili duży błąd i nie mają najmniejszych szans politycznych. Z PJN nic nie wyjdzie. Oni samą ciągłą obecnością w mediach nic nie zdziałają. Widać gołym okiem, że PJN nie bierze.

Czy Zbigniew Ziobro jest nr 2 w PiS:

Nie przepadam za takim numerowaniem, w którym lubują się media. Powiem tylko, że gdy nie mogę przewodniczyć obradom Komitetu Politycznego to zastępuje mnie wiceprezes Adam Lipiński. To Adam Lipiński jest nr 2 w PiS.

Czy chce, by Zbigniew Ziobro i Jacek Kurski startowali w wyborach parlamentarnych:

Pierwszy raz słyszę o tym pomyśle.

Czy gdyby Marta Kaczyńska i Marcin Dubieniecki chcieli stratować z list PiS do parlamentu lub europarlamentu, to czy dałby im miejsca na listach PiS:

Odpowiem krótko: za mojego rządzenia w PiS nepotyzmu w partii nie będzie. Nikt, kto tylko dlatego, że jest np. najbliższą mi osobą, nie dostanie miejsca na listach.

Czy w dalszym ciągu chciałby, żeby pod Pałacem Prezydenckim powstał pomnik upamiętniający Lecha Kaczyńskiego:

Pomnik upamiętniający wszystkie ofiary katastrofy smoleńskiej, w tym, rzecz jasna, pary prezydenckiej - tak.

W Polsce powstaje dużo tablic i miejsc upamiętniających mojego brata i gdybym miał jeździć na odsłonięcie wszystkich, to musiałbym być cały czas w podróży. Wierzę, że przyjdą czasy, że w całej Polsce powstanie dużo pomników Lecha Kaczyńskiego, bo był dobrym człowiekiem i dobrym prezydentem i jednym z najważniejszych ludzi "Solidarności". Polska może być dumna, że miała za prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

Sil