"Moja mama co chwila dzwoni z odległego Konstancina... podekscytowana: – Ten Macierewicz to wariat, znasz go?"

Kiedy płoną ognie naszej wojny domowej, w ich blasku czasami gdzieś wysoko w górze jakby coś szczerzyło na nas zęby. Siejecie niepokój w kraju... Ktoś mówi: to już nie polityka, ale literatura... A ja myślę: oto sekta towiańczyków wyciska swoje jady. Moja mama co chwila dzwoni z odległego Konstancina... podekscytowana: – Ten Macierewicz to wariat, znasz go? – Znam, niestety. Mama ma wiedzę literacką i historyczną, lecz czas wymyka jej się spod kontroli, więc w wielkim wirze miesza jej się wiek XVIII i współczesna cloaca maxima, jak życie polityczne między wojnami nazywał Piłsudski. Chyba już lepiej go rozumiemy, że zrobił zamach majowy?

Kraków, tu zawsze takie dobre poruszenie polską historią. Wawel w nocnej mgle i stłumionych światłach jak przybysz z planety Przeszłość. Nie spotkałem jeszcze w tym mieście taksówkarza, który by nie kpił z PiS. Mówią na nich zwyczajowo „pisuary". Wychodek polskiej polityki, co słychać, ma się krzepko. Moje badania potwierdzają te opinii publicznej: zdecydowana większość Polaków zachowuje w tym męcie i zamęcie zdrowy rozsądek. A co z procentami? Taka rozchwiana psychicznie grupa jest stała w każdym społeczeństwie, różne tylko bywają formy odchyleń. U nas przeważa psychoza narodowa i spiskowe psychopatie.

Bywają czasami wielkie śmieszności, ale dominuje krajobraz ponury i smrodliwy. Mit smoleński nam puchnie jak wielki odwłok z ogonem gdzieś w bagnach przeszłości. I tak będzie się to psuć na słońcu wolności przez dziesięciolecia. Polska do tej pory żyła ze zwłokami powstań, teraz będzie miała „kłamstwo smoleńskie". Wymyślił to nasz wielki językoznawca, twórca nowych pojęć, ale też wybitny specjalista od wypadków lotniczych... W tym, co mówi Prezes, jest ta sama paranoiczna tkanka, która szczelnie wypełnia dwa organy PiS, „Gazetę Polską" i „Dziennik Polski". Kupiłem – niesamowite! Łacińskie przysłowie mówi, że papier się nie rumieni, to prawda, ale co innego czasami robi. Dziennik trzęsie się z oburzenia na Orła Białego dla Szymborskiej, przecież mordowała akowców i księży w mrokach stalinizmu, więc temu orłu urośnie druga głowa. Czy to jest literatura?

To wszystko już było, tylko jedno zupełnie nowe. W zamachu, w knowaniu, w zaprzaństwach, w kalaniu polskiej dumy narodowej ani razu udziału nie wzięli Żydzi. Bodaj po raz pierwszy we współczesnej historii. Oto wielka nowość, którą sumiennie należy odnotować.

Tomasz Jastrun, "Męty i zamęty", "Newsweek", 28 stycznia 2011 r.

Zdanie o Piłsudskim ("Chyba już lepiej go rozumiemy, że zrobił zamach majowy?") cenne. Potwierdza nasze przeczucia, że to żadni demokraci, a zwykli zamordyści, co widział jasno Herbert tuż przed śmiercią.

A tak ogólnie: kto tu jest w sekcie? Toż oni o niczym innym nie myślą, jak tylko o nas. Może jakaś terapia?

Bo ten strach jakby znajomy... Tak, to strach milicjantów, którzy sami malowali znaki na drzwiach swoich mieszkań, a później tym strachem uzasadniali stan wojenny.

Pat

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych