Wczoraj zorganizowałem nieco spóźnioną imprezę urodzinową i dlatego dzisiejsza notka będzie nieco osobista. Zastanawialiśmy się wczoraj ze znajomymi, co nas konstytuuje i z rozmów wyszło, że dla mnie najważniejsza jest odwaga. Facet może być brzydki, głupi, biedny. Ale nie może być tchórzem. I chyba odwaga jest tym, co chciałbym, żeby było moją cechą konstytutywną na zawsze.
Nie bałem się w szkole głupich nauczycieli i durnych dyrektorów, nie bałem się w czasie, gdy ćwiczyłem karate kyokushinkai, walczyć z większymi i silniejszymi do siebie (każdy, kto wie, że kyokushin jest najbardziej brutalną odmianą karate wie, co to oznaczało). Nie bałem się działać w podziemnej organizacji i nie bałem się przesłuchujących mnie w areszcie SB-eków. Nie bałem się także potem – gdy studiowałem i pracowałem w różnych miejscach – tam też nie bałem się głupich wykładowców czy wrednych zwierzchników.
I w życiu dorosłego człowieka też się nie bałem – ani ubeckiej kliki uniwersyteckich głąbów, ani oburzenia mainstreamowych komentatorów. Tych pierwszych oburzałem tym, że mówiłem im prosto w oczy, co o nich myślę; tych drugich – że wykazuję ich głupotę, bezmyślność i koniunkturalizm. Nie bałem się także jasno sprzeciwiać się w PiS temu, co uważałem za złe ( np. zawiązywaniu koalicji z czerwonymi w mediach publicznych czy wewnątrzpartyjnej urawniłowce). I nie zawahałem się bronić swojego zdania, nawet jeśli zostałem za to wyrzucony z obozu PiS.
I dzisiaj też niczego się nie boję – nie boję się współtworzyć nową partię, nie boję się negatywnych opinii dziennikarzy czy blogerów. Nie boję się służb specjalnych i lobbystów. Ja po prostu robię i będę robił to, co uważam za słuszne. I nigdy się nie będę bał – nikogo i niczego.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/109735-nie-boje-sie-i-chyba-odwaga-jest-tym-co-chcialbym-zeby-bylo-moja-cecha-konstytutywna-na-zawsze