Szacunek dla ludzi Boga. "Świat islamu nie boi się militarnej siły Zachodu, ale boi się miałkiej popkultury konsumpcjonizmu"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

W recenzji filmu „Ludzie Boga", którą napisałem dla miesięcznika „W drodze" (1/2011) zamieściłem taki akapit:

Pierwsze spotkanie mnichów z islamskimi radykałami jest groźne. I groźni są sami członkowie tej grupy terrorystycznej – wcześniej widzimy jak drastycznie i bezwzględnie postępują z innymi obcokrajowcami. Jednak niespodziewanie wizyta w klasztorze odsłania ich inne oblicze. Okazuje się bowiem, że przywódca oddziału zna Koran, cytuje go z pamięci, wie kim dla chrześcijan jest Jezus, a gdy dowiaduje się, że zakłócił spokój klasztoru w wigilię Bożego Narodzenia, zdobywa się na gest wyciągniętej dłoni i przeprosiny. Widać w jego postawie wiele wiary i godności, widać również, że on też jest oddanym żołnierzem swojego Boga, gotowym oddać dla niego życie. Dlatego funkcjonujący na polskim rynku tytuł „Ludzie Boga" to tytuł przewrotny. Bo nagle pojmujemy, że w tym filmie ludźmi oddanymi Bogu są zarówno trapiści, jak i na swój sposób islamscy terroryści.

Ta scena z doskonałego filmu Xaviera Beauvois pokazuje, że fundamentalizm islamski ma szacunek tylko wobec jednego: wobec ludzi w pełni oddanych swojemu Bogu. Świat islamu nie boi się militarnej siły Zachodu, ale boi się miałkiej popkultury konsumpcjonizmu, którą obecnie cywilizacja Zachodu ze sobą niesie. Niebezpieczeństwem jest to, że tradycyjne muzułmańskie wartości oparte na religii i bliskiej relacji z Bogiem, są zwolna zastępowane przez kulturę fastfoodów. Ten proces wkracza nie tylko do Polski, ale też do krajów tradycyjnie islamskich. I tego boją się muzułmanie najbardziej. Dlatego każdy przedstawiciel Zachodu jest dla nich nie zagrożeniem religijnym, ale przedstawicielem tego złego świata, który stopniowo odbiera ich tradycyjnemu kosmosowi pierwiastek religijny, który przecież najbardziej decyduje o ich islamskiej tożsamości – odbiera coś najcenniejszego.

Jakimż ogromnym paradoksem naszych czasów jest fakt, iż cywilizacja Zachodu – ufundowana na chrześcijańskich wartościach i o te wartości walcząca przez kilkanaście wieków – stała się dziś w oczach milionów ludzi symbolem upadku wartości i odejścia od Boga. Właśnie dlatego porwanie i zamordowanie trapistów z filmu „Ludzie Boga" jest tak bardzo poruszające i tak bardzo gorzkie. Islamscy radykałowie nie porwali ich przecież dlatego, że byli mnichami, ale dlatego, że byli przedstawicielami cywilizacji Zachodu.

Wniosek, który nasuwa się człowiekowi Zachodu po obejrzeniu tego filmu jest następujący: jedyną drogą do rozbrojenia tej terrorystycznej bomby jest powrót do Boga. Jeśli staniemy się bardziej religijni niż imperialistyczni, jeśli postawimy na tradycyjne wartości, a nie na zysk i konsumpcję, świat islamu przestanie traktować nas jako zagrożenie dla swojej tradycyjnej kultury. Oczywiście zawsze pozostaną grupki ekstremistów. Ale islam jako taki – ufundowany na bliskości człowieka z Bogiem – poczuje szacunek do ludzi Zachodu tylko wtedy, gdy ten również powróci do swojej chrześcijańskiej tradycji i powróci do swojego Boga.

„Ludzie Boga", reż. Xavier Beauvois, Francja 2010. W polskich kinach od 28 stycznia 2011.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych