Zaskakujące oświadczenie Władimira Putina w związku z zamachem na lotnisku Domodiedowo daje sporo do myślenia. W co gra Rosja?
Do tej pory w znacznej większości przypadków, jeśli dochodziło do zamachów terrorystycznych lub rozruchów, władze Kremla winą obarczały czeczeńskich bojowników. Tego typu działanie w pewnym sensie legitymizowało interwencje militarne wojsk Federacji Rosyjskiej na terenie Czeczenii.
W związku z zamachem terrorystycznym na moskiewskim lotnisku Domodiedowo opinia publiczna była przekonana, że i tym razem winą za śmierć 35 osób zostaną obarczeni czeczeńscy bojownicy. Początkowo tak właśnie było. Pierwsze źródła po zamachu podawały, że najprawdopodobniej odpowiedzialni za niego byli właśnie czeczeńscy bojownicy. Dowodem tej tezy miały być szczątki rzekomego zamachowca, którego rosyjskie media określały jako mężczyznę o „kaukaskim wyglądzie".
Stanowisko w tej sprawie zajęło emigracyjne Ministerstwo Spraw Zagranicznych Czeczenii i potępiło zamach terrorystyczny i przekazało kondolencje dla rodzin i bliskich ofiar.
Ministerstwo spraw zagranicznych Czeczeńskiej Republiki Iczkeria stanowczo potępia terrorystyczny akt, mający miejsce w porcie lotniczym Domodiedowo, który pozbawił życia 35 osób.
Jednoznacznie potępiamy terrorystyczny wypad, dla którego nie ma i nie może być usprawiedliwienia.
Szczerze wyrażamy swoje kondolencje rodzinom i bliskim ofiar i podzielamy ich ból.
Usman Ferzauli
P.O. ministra spraw zagranicznych Czeczeńskiej Republiki Iczkeria
Największym zaskoczeniem było jednak oświadczenie Władimira Putina, który 26 stycznia stwierdził, że „eksplozja na Domodiedowie według wstępnych danych, nie jest związana z Czeczenią".
Jednocześnie premier Federacji Rosyjskiej zapowiedział, że nie może być mowy o jakichkolwiek negocjacjach i rozmowach z osobami lub organizacjami, które „ponad dialog przedkładają zabijanie niewinnych ludzi". Ponadto Władimir Putin stwierdził, że w związku z wieloletnim konfliktem w Czeczenii można już mówić o byłym konflikcie, ponieważ wysiłki na rzecz jego pokojowego uregulowania przynoszą efekty.
W wywiadzie udzielonym telewizji Russia Today, popierany przez Kreml prezydent Czeczenii Ramzan Kadyrow (często określany jako „człowiek Putina w Czeczenii) kreślił sielankowy obraz Czeczenii jako miejsca w którym ludzie różnych religii żyją w zgodzie i stwierdził, że za całe zło na tym terenie odpowiadają „przysyłani z Zachodu terroryści", którzy prowadzą dżihad przeciwko Rosjanom.
Kadyrow stwierdził też, że jego zdaniem kraje Zachodu, a zwłaszcza Ameryka robią wszystko, aby zrujnować suwerenność Rosji. Ramzan Kadyrow uważa, że Ameryka dlatego wspierała Ukrainę i Gruzję, ponieważ zdaje sobie sprawę, że Rosja jest wielką potęgą, i tylko mieszanie się w jej sprawy może jej poważnie zaszkodzić. Popierany przez Kreml prezydent Czeczenii jest też przekonany, że Zachód cały czas pracuje nad tym, żeby doprowadzić Rosję do upadku i czyni to krok po kroku, tak jak miało to miejsce w przypadku ZSRR.
Dzisiaj w rosyjskich mediach pojawiła się natomiast informacja, że za zamachem terrorystycznym na lotnisku Domodiedowo stała radykalna islamska bojówka – Batalion Nogajski.
Batalion Nogajski jest radykalnym islamskim oddziałem zbrojnym, który został utworzony na Kaukazie przez Nogajów w Kraju Stawropolskim (graniczącym z Czeczenią, Inguszetią i Dagestanem). Batalion od czasów drugiej wojny czeczeńskiej walczył pod komendą czeczeńskiego przywódcy rebeliantów Szamila Basajewa.
Rosjanie znaleźli zatem nowego wroga – islamskich radykałów. Umożliwia to Kremlowi rozpoczęcie współpracy międzynarodowej z państwami Sojuszu Północnoatlantyckiego w celu zwalczania terroryzmu.
Szef Komitetu Wojskowego NATO przyznaje, że współpraca Rosji z NATO w związku ze zwalczaniem terroryzmu jest teraz kwestią priorytetową.
Zgodziliśmy się już, że walka z terroryzmem jest jednym z głównych celów programu współpracy Rosji z NATO. To co stało się w poniedziałek na lotnisku Domodiedowo jest na to kolejnym dowodem. Zwiększa to także naszą determinację do współpracy w walce z terroryzmem, ponieważ terroryzm nie ma szerokości geograficznej ani koloru. Terroryzm to przerażenie, terror. Musimy współpracować, żeby mu przeciwdziałać i żeby go przezwyciężyć. To właśnie musimy zrobić razem jako wspólnota międzynarodowa. - powiedział w rozmowie z Russia Today admirał Giampaolo Di Paola.
Choć w obliczu tragicznych wydarzeń z 24 stycznia wydawać by się mogło, że naturalną koleją rzeczy jest współpraca Rosji z NATO w ramach przeciwdziałania terroryzmowi, a spychając na margines kwestię czeczeńską Kreml wykłada na stół wszystkie karty, odnoszę nieodparte wrażenie, że towarzysze w Moskwie rozgrywają pod stołem zupełnie inną grę o znacznie większą stawkę, a walka z terroryzmem to tylko „przykrywka"...
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/109665-poligon-geopolityczny-kreml-szuka-nowego-wroga