Nasz wywiad. Adam Hofman: "Obawa przed Prawem i Sprawiedliwością się zmniejsza"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. www.adamhofman.pl
fot. www.adamhofman.pl

Michał Kolanko: Jest rok 2011. Zbliża się kampania parlamentarna. Jak Pan sądzi, co będzie jej głównym tematem?

Adam Hofman: Myślę że będą to dwie rzeczy. Jedna z nich to bezpieczeństwo, rozumiane nie tylko jako bezpieczeństwo na ulicy albo to czy sądy i prokuratura działają sprawnie, ale także bezpieczeństwo socjalne, optymizm ludzi do zakładania rodzin. Bezpieczeństwo na różnych poziomach – dotyczące tego czy uda się spłacić kredyt, czy będzie miejsce w przedszkolu dla dziecka i tak dalej.

MK: A jaki jest Pana zdaniem ten drugi ?

AH: Państwo – to czy jest czy go nie ma. To czy będziemy mieć emerytury, czy też państwo je nam zabierze. Czy to państwo w ogóle istnieje ,bo nie było w stanie ochronić elity która poleciała do Smoleńska albo ochronić honoru polskiego żołnierza. Dziś te dwa tematy będą ważne: bezpieczeństwo bytowe, socjalne i państwo: na wszystkich jego płaszczyznach.

MK: Jakie będą konkretne argumenty, które PiS będzie wysuwał w czasie kampanii?

AH: Na to jeszcze za wcześnie. Strategie wyborcze są najlepsze wtedy, gdy się je zbyt wcześnie nie ujawnia. Oba te tematy to mocne strony PiS i będziemy się starali na tych płaszczyznach toczyć mocny spór. Jesteśmy gotowi, by odkłamać działania rządu i jeśli to będą te pola o których wspominałem, to jesteśmy spokojni o argumenty i amunicje. Oczywiście, Platforma jest bardzo sprawna w kampaniach, ale nieprawdą jest że my jesteśmy słabi.

MK: No właśnie, PRowska sprawność Platformy została w ostatnim czasie wystawiona na próbę. Ukształtowała się opinia, że reakcja premiera na raport MAK nie była z tego punktu widzenia udana. Czy uważa Pan że jest to moment przełomowy dla Platformy czy tylko jest to chwilowy spadek formy?

AH: Warto podkreślić dwa elementy przez które wydaje nam się teraz, że przysłowiowy król – czyli Donald Tusk – jest nagi i zasłona, którą roztoczył minister Ostachowicz i urzędnicy kancelarii pękła. Jedna sprawa to kwestie wewnętrzne w PO, to znaczy bardzo silna chęć wielu środowisk związanych z PO do zmiany Donalda Tuska na kogoś innego, na przykład na Grzegorza Schetynę. Mówiąc środowisko mam też na myśli właścicieli dużej części mainstreamowych mediów, którzy tracą finansowo i prestiżowo na ostatnich decyzjach Tuska. To skutkuje tym, że na przykład główne wydania dużego serwisu informacyjnego które do tej pory chroniły Tuska, dziś już tej ochrony nie zapewniają. A druga rzecz, skorelowana z tą pierwszą, to taka, że odczucia Donalda Tuska i Polaków w sprawie raportu MAK się rozjechały. Nie dlatego, że był w tym czasie na nartach, ale ze względu na jego pewność siebie, dwór którym się otacza i który nie powie mu „Donald mylisz się”. A na dodatek media przeliczają emocje na pieniądze, oglądalność, czytelnictwo, kilki, i stąd medialny przekaz też musiał być inny niż myślenie premiera.

MK: Czy te trendy są trwałe?

AH: Tego nie wiem. Ale zakładam że co najmniej jeden z tych czynników może być trwały, chociaż wszystko okaże się w swoim czasie.

MK: Co – z perspektywy Pana funkcji – jest największym problemem dla Prawa i Sprawiedliwości jeśli chodzi o przedstawianie własnych argumentów w sferze medialnej?

AH: Jestem rzecznikiem tak naprawdę dopiero od niedawna. Będziemy coraz bardziej profesjonalni. Co do mediów- ja wiem że najłatwiej powiedzieć, że media nie lubią PiSu i tyle. Najtrudniejszą rzeczą z którą ja się stykam, to nie jest wcale nieprzychylność dziennikarzy, to są raczej pewne kalki wgrywane przez długi czas przez naszych przeciwników politycznych oraz „nastewienie właścieli”. Te kalki widać na badaniach, badaniach pogłębionych, funkcjonują także w życiu codziennym. One są już coraz bardziej słabe, co widać na przykładzie niedawnego sondażu w Gazecie Wyborczej, który pokazywał negatywny elektorat PiSu na poziomie 50%. Rok temu, gdy my przeprowadzaliśmy podobne badanie, ten wskaźnik był znacznie wyższy. Widać ton też w sferze języka. Kiedyś o naszym elektoracie mówiono „mohery” teraz nawet w poważnych rozmowach można usłyszeć słowo „lemingi” w odniesieniu do elektoratu PO. Młode pokolenie doskonale wie co to lemingi, chociażby ze względu na popularną grę komputerową. Starsze pokolenie też wie co to za przeurocze zwierzątka. I rzeczywiście, jest grupa elektoratu która trwa przy PO bezkrytycznie, ale mam nadzieję że ten czas się kończy, bo Polski szkoda.

MK: Wspomniał Pan o medialnych kalkach które funkcjonują w obiegu a dotyczą PiSu. Ale czy nie sądzi Pan, że wypowiedzi czy to polityków PiS, czy też ludzi kojarzonych z partią o zamachu w Smoleńsku nie działają na korzyść tego mechanizmu?

AH: To możliwe, ale z drugiej strony, jeśli Pan mówi o tej teorii zamachu, to jest tak że jak się posłucha ludzi, na różnych poziomach w społeczeństwie – od elit aż po najuboższe warstwy, to rozmowy o tej teorii nie ustają. Coraz więcej znaków zapytania, coraz mniej odpowiedzi – ludzie o tym mówią. I jeśli mają swoich reprezentantów, to chyba nie jest to w demokracji nic złego. Warto też zauważyć, że najostrzej o zamachu mówią osoby, które nie należą do Prawa i Sprawiedliwości.

MK: Wracając jeszcze do sondaży, czy z Pana perspektywy są one wiarygodne? A może służą tylko kreowaniu rzeczywistości i napędzaniu medialnej konwersacji?

AH: Są dwa rodzaje badań – niejawne, którą robię najwięksi gracze dla siebie. No i są takie które kreują rzeczywistość, to jest jasne. Metoda skakanie po sondażach jest bardzo prosta. Niektóre z nich są robione co miesiąc, w określonych dniach, czyli wcześniej się „pompuje” pewne wydarzenia by na te sondaże wpłynąć, bo sondaże kreują rzeczywistość.

MK: Ale to działa w obie strony. Jeśli jutro pojawi się sondaż, w którym PO będzie miała 3% przewagi nad PiS, to taki sondaż nieco konwersację zmieni.

AH: Na pewno zmieni, ale też zachodzi taki mechanizm – im bardziej doganiamy PO, a do wyborów daleko, to tym bardziej w wielu miejscach mówi się ”teraz trzeba dowalić PiSowi, bo dzieje się coś niepokojącego”. Ale ta obawa przed Prawem i Sprawiedliwością się zmniejsza.

MK: Ożywiona debata na tematy polityczne toczy się także w internecie. Jak PiS będzie wykorzystywać tą sferę w najbliższym czasie? Czy np. portal MyPiS stanie się swego rodzaju serwisem informacyjnym, który wprowadza do dyskusji publicznej określone treści?

AH: Na coś takiego musielibyśmy mieć kilka milionów złotych. MyPis pozostanie portalem do komunikacji i zarządzania naszymi sympatykami, wolontariuszami. Bardziej chcemy wykorzystać i współpracować z już istniejącymi platformami, które same określają siebie jako umiejscowione po tej stronie myśli politycznej, gdzie toczy się dyskusja na tematy dla nas bliskie. Takich platform – blogowych, informacyjnych, które są coraz bardziej profesjonalne jest coraz więcej. To jest przyszłość.. Trudno powiedzieć czy już w tej kampanii blogerzy będą decydujący, czy będą w stanie wpływać na debatę publiczną jak to się dzieje w USA. Tam na konferencjach prasowych, nawet w Białym Domu dziennikarze tradycyjni i internetowi są w równowadze.

MK: A jak Panu pomaga w pracy inna ważna platforma (mikro)blogowa, twitter? Jest Pan jednym z polityków aktywnie korzystających z tej formy komunikacji.

AH: Dzięki twitterowi mogą rozmawiać z blogerami, liderami opinii, dziennikarzami. Dość często zdarzają się sytuacje, w których wypowiedzi z twittera trafiają do mediów. Czasami nawet stają się „jedynką”. Dla mnie jest to dobre, szybkie źródło informacji. Ja np. siedząc na komisji, jeśli jakiś minister coś powie naprawdę kontrowersyjnego, to w 3 sekundy mogę to wrzucić w sieć.

MK: Podsumowując, co Pana zdaniem będzie kluczem do osiągnięcia przez PiS – nie chodzi o treść, ale o formę – dobrego wyniku w czasie kampanii parlamentarnej?

AH: Na pewno przyda się wszystko o czym tu mówiliśmy – wykorzystanie twittera i blogów, budowanie własnego przekazu ponad filtrem mediów i tak dalej. Jednak moim zdaniem kluczowe będzie wzbudzenie takiej aktywności, energii, jak – trochę porównanie na wyrost ale mimo wszystko użyteczne – jak w 1989 roku. To znaczy - przekonanie że tak dalej być nie może, że dzieje się coś ważnego, że państwo zaczyna znikać i że potrzebna jest zmiana. Zmiana myślenia, nie tylko zmiana polityków. Jeśli takie poczucie będzie, jeśli ludzie będą mieć przekonanie że muszą zagłosować, bo nie ma wyjścia, to wtedy będziemy mogli wygrać z Platformą i rządzić.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych