O historii odszkodowań w lotnictwie słów kilka. "Próbują zakneblować usta rodzin pieniędzmi"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. Zuzanna Kurtyka
Fot. Zuzanna Kurtyka

Odszkodowanie w przypadku każdej katastrofy jest kwestią delikatną. Tego oczywiście nie rozumie Donald Tusk próbując zakneblować usta rodzin ofiar pieniędzmi.

Warto jednak w sposób poważny i kompetentny opisać podstawy prawne związane z zasadami ustalania odszkodowań dla rodzin pasażerów linii lotniczych. W niniejszym tekście przedstawię idee leżące u podłoża „Konwencji Warszawskiej" i jej modyfikacji znanej jako „Konwencja Montrealska".

Po I wojnie światowej nastąpił rozwój lotnictwa cywilnego. Z przewozów lotniczych korzystali tylko  ludzie bogaci  i ich śmierć pociągała za sobą wielkie odszkodowania wypłacane przez przewoźników. Odszkodowania musiały być uwzględniane w  w cenach  biletów, co jeszcze bardziej ograniczało krąg pasażerów - do grupy jeszcze bogatszej. Nie występował efekt skali w przewozach, koszty przewoźników były wysokie.

Znaleziono rozwiązanie i w roku 1929 przyjęto w Warszawie międzynarodową konwencję obowiązującą właściwie do teraz, jedyną tak długo ważną!

Jej podstawowa idea jest prosta - przewoźnik uważany jest zawsze za winnego śmierci pasażera i bez procesu -  "z automatu" wypłaca zryczałtowane odszkodowanie. Wynosiło ono pewną ustaloną dla całego „ówczesnego świata", sumę wyrażoną we frankach Poincare - pamiętajmy o szalejącej wtedy inflacji. W zamian przewoźnik był wolny od dalszych roszczeń, spadkobiercom ofiar nie przysługiwały dalsze roszczenia.

Skutkiem przyjęcia Konwencji Warszawskiej był znaczny rozwój lotnictwa cywilnego wyrażony wzrostem liczby pasażerów i spadkiem cen biletów. Co ciekawe   wraz z  postępem  technicznym    dotowano połączenia lotnicze  -  przykład bilet lotniczy z  przedwojennego lotniska Katowice-Muchowiec  do   Skniłowa  -Lwów, był dotowany  przez państwo polskie na poziomie tysięcy przedwojennych złotych polskich! Ale lotnictwo cywilne traktowano jako zaplecze armii.  Międzynarodowe rozwiązania prawne przyjęte przed II wojną światową w Warszawie  utrzymywały się przez dziesiątki lat!

Dopiero w  latach osiemdziesiątych XX wieku kiedy zamożność  - zwłaszcza społeczeństw zachodnich - wzrosła (i siła prawników korzystających z odszkodowań!)   minimalny limit odszkodowań wzrósł do sumy około 100 tysięcy dolarów (wartość wyrażano już nie we frankach Poincare, ale w podobnych co do wartości jednostkach pieniężnych, istniejących tylko "na papierze" w tzw. SDR-ach (Special Derivation Rules). Bogate państwa należące do  ICAO chciały zwiększenia limitu, ubogie chciały pozostawienia stany dotychczasowego. Warto dzisiaj  przypomnieć, iż proponowano wówczas, aby w rocznicę przyjęcia konwencji (z 1929r.)  , w roku 1999 w Warszawie odbyła się  konferencja na której  przyjęto by  „nową" Konwencję Warszawską. Niestety, Polska nie była już w stanie gościć taką wielką imprezę i negocjacje odbyły się w Montrealu, w wygodnej siedzibie ICAO .

Po zmianach limit "bez procesu" pozostał ten sam, czyli ok. 100 tys. $ -   tj. ok. 350 tys. zł. Ale dodano to co prawnicy lubią najbardziej -  „zasadę", iż gdy zginie pasażer linii lotniczych, to spadkobiercy mogą żądać wyższego odszkodowania - ale muszą w postępowaniu sądowym udowodnić, że winny był przewoźnik.

Odszkodowanie  w tym „ryczałtowe,  - należy się za pasażera, niezależnie od liczby spadkobierców. Czyli ewentualne przyjęcie nieco niższej sumy "na spadkobiercę" i mnożenie jej przez np. liczbę  dzieci może dać bardziej "socjalny" efekt, przy ogólnej sumie odszkodowania podobnej do  tej wynikającej z Konwencji Montrealskiej.

Rygory systemu „warszawsko-montrealskiego" w przypadku katastrofy smoleńskiej  nie mają pełnego zastosowania, ponieważ 36 SPLT  nie jest przewoźnikiem (nie ma koncesji ani certyfikatu ), samolot nie był w rejestrze cywilnych statków powietrznych (jest w rejestrze polskiego ministra obrony)  a „pasażerowie" na pokładzie nie byli "przewożeni", bo w myśl definicji zawartej w prawie lotniczym (naszym i międzynarodowym) przewóz występuje wyłącznie  wtedy, gdy pasażerowie płacą. Delegacja państwowa z  Prezydentem  na czele udawała się z wizytą na uroczystości państwowe 70-tej  rocznicy mordu katyńskiego.

Można więc przyjąć, że zasady Konwencji Montrealskiej mogą być wskazówką dla ustalenia poziomu odszkodowania(zadośćuczynienia), ale nie wiążą zarówno organizatora przewozów (36 SPLT) jak i rodziny tragicznie poszkodowanych. To działa w dwie strony - spadkobiercy mogą procesować się o odszkodowania zgodnie z zasadami ogólnymi a organizator przewozu może odmówić jakiejkolwiek wypłaty bez wyroku sądu.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych