Prezydent o raporcie MAK: Rosjanie "zrobili gest, który nie wynika z obowiązku: w ogóle te polskie uwagi dołączyli do raportu"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
PAP
PAP

U prezydenta Bronisława Komorowskiego gościł program "Kropka nad i". Prezydent stwierdził:

Zapowiedziałem już, że będzie posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego poświęcone katastrofie smoleńskiej. Chciałbym bardzo, żeby to posiedzenie było już po opublikowaniu polskiego raportu i było próbą pokazania, gdzie były źródła błędów, źródła słabości, których będziemy szukali i w raporcie rosyjskim, i w polskim.

Prezydent mówił, że chciałby, aby raport polski był - nie do podważenia, żeby zawierał argumenty bardzo silnie przemawiające i do polskiej wyobraźni, i do rosyjskiej, i do opinii międzynarodowej.

Więc nie ponaglam pana ministra Millera, nie ponaglam rządu, bo chcę, żeby to była argumentacja zbudowana mądrze, oparta o wszechstronne badania - zadeklarował.

Pytany, czy nie uważa, że premier powinien szybciej zareagować na publikację przez MAK raportu ws. katastrofy, Bronisław Komorowski odparł, że po stronie rosyjskiej głos zabrała Tatiana Anodina (szefowa MAK).

Reakcja musi być symetryczna. Po stronie polskiej reakcją było wystąpienie ministra Millera - ocenił, dodając, że jeżeli ktoś powinien polemizować z Anodiną, to raczej jej odpowiednik, czyli polski przedstawiciel akredytowany przy MAK - Edmund Klich.

Prezydent powiedział też, że - możemy z czystym sumieniem wytykać braki - raportu MAK, ale nie należy odrzucać go tylko dlatego, że to nie my go napisaliśmy. Prezydent Komorowski przyznał, że - nikt nie ma obowiązku czekania z ogłoszeniem własnego raportu, ale - dodał - strona polska liczyła na to, że - nie będzie pośpiechu, a polskie uwagi będą poddane jakiejś dyskusji i że efektem tego będą zbliżone raporty: rosyjski i polski.

Stało się według mnie niedobrze, dlatego, że zabrakło czasu na spokojną wymianę argumentów przed opublikowaniem raportu - ocenił Bronisław Komorowski.

Rosjanie - ocenił Bronisław Komorowski - pospieszyli się, a skutki tego - nie są dobre dla relacji polsko-rosyjskich. Trzeba jednak - dodał - iść drogą w kierunku współpracy, mimo że jest ona wyboista.  - Pojawiły się nowe trudności na tej drodze, to jest ewidentne - przyznał prezydent.

Jak dodał, trzeba dostrzec, że Rosjanie "zrobili rzecz, której robić nie musieli: nie tylko, że uwzględnili część polskich uwag - może nie tę, na której stronie polskiej najbardziej zależało, ale też zrobili gest, który nie wynika z obowiązku: w ogóle te polskie uwagi dołączyli do raportu".

Pytany, co myślał, słysząc zapisy rozmów kontrolerów z wieży na lotnisku w Smoleńsku, Bronisław Komorowski odparł: odniosłem wrażenie, że strona rosyjska nie zdobyła się na jednoznacznie powiedzenie "nie lądujcie".

Tam są takie głosy, które świadczą, że po stronie rosyjskiej była świadomość zagrożenia, chęć przekazania całej najgorszej wiedzy na temat zagrożenia. Natomiast zabrakło tej determinacji; pamiętajmy, że też trzeba porównywać to, co działo się na rosyjskiej wieży kontrolnej z tym, co się działo w kokpicie polskiego samolotu, z rozmową pilotów Jaka-40. Widać, że tam nie w pełni panowano i nad emocjami i nad sytuacją - powiedział prezydent.

Jak dodał, trudno nam sobie wyobrazić, co by się działo w Polsce, gdyby strona rosyjska nie pozwoliła na lądowanie tupolewa.

Za: www.prezydent.pl

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych