Wildstein: "Wina spoczywa po stronie rosyjskiej", więc "sprawy trzeba pokomplikować". Jak? "Wzywani są odpowiedni specjaliści"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Wycięte drzewa na miejscu katastrofy w Smoleńsku.
Wycięte drzewa na miejscu katastrofy w Smoleńsku.

Na łamach "Rzeczpospolitej" Bronisław Wildstein, w tekście pt. "Wina Lecha Kaczyńskiego", analizuje najnowszą grę wokół smoleńskiego śledztwa.

Jak zauważa Wildstein, z początkiem roku prezydent Komorowski ogłosił, że wina polska jest niekwestionowalna i właśnie „arcyboleśnie prosta".

Zadeklarował to przed opublikowaniem jakichkolwiek raportów; ba, przed zakończeniem prac któregokolwiek z zespołów badających katastrofę. Powtórzę raz jeszcze: fakt, że ta skandaliczna wypowiedź spowodowała co najwyżej pomruki aprobaty polskich mediów, jest dowodem ich upadku.

Publicysta zauważa jednak, że z czasem jednak "sprawa musiała się skomplikować", a "skrajnie stronniczy i wręcz obraźliwy dla Polaków raport MAK" musiał wywołał poruszenie.

Polska załoga była wprowadzana w błąd przez rosyjską obsługę lotniska, polski pilot nie chciał lądować i zniżył się na bezpieczną wysokość, aby rozpoznać sytuację, a katastrofa nastąpiła, gdyż znajdował się w innym miejscu niż sądził, do czego co najmniej przyczyniły się fałszywe informacje z rosyjskiej wieży. Interpretacja tych faktów narzuca się sama. Wina spoczywa po stronie rosyjskiej.

Co w takiej sytuacji dzieje się w Polsce? Ano, zauważa Wildstein, "owo „proste" sprawy trzeba pokomplikować, aby przenieść winę na stronę polską. I w tym celu wzywani są odpowiedni specjaliści". Jednym z nich jest Tomasz Hypki, który wypowiada się na łamach „Rzeczpospolitej".

Przytoczmy analizę twórczości Tomasza Hypkiego autorstwa Bronisława Wildsteina:

Zanim powoła się na jakikolwiek fakt i przeprowadzi jakiekolwiek rozumowanie, ogłasza: „Nie ma żadnych wątpliwości, że całość odpowiedzialności za katastrofę spoczywa na stronie polskiej." Czysty profesjonalizm! A dalej jest jeszcze lepiej. „Załoga miała obowiązek się dowiedzieć, w jakich warunkach przyjdzie jej lądować. Gdyby to zrobiła, powinna przełożyć start do chwili, aż warunki w Smoleńsku się poprawią."

Innymi słowy, pojawienie się mgły na docelowym lotnisku, choćby oddalone było o ponad godzinę lotu, powinno paraliżować ruch powietrzny. Czy tak wygląda praktyka lotnicza? Okazje się jednak, że ta sama smoleńska mgła, która zdaniem Hypkiego winna wyeliminować loty z Polski, staje się dla niego przelotnym i zmiennym zjawiskiem atmosferycznym, jeśli w grę wchodzi odpowiedzialność rosyjska. Błędne dane meteorologów ze Smoleńska o widoczności 800 metrów, gdy realna była parokrotnie mniejsza, nasz ekspert bagatelizuje. „Nieprecyzyjna informacja mogła wynikać ze zmieniających się szybko warunków. Trzeba też pamiętać, że takie wartości zawsze podaje się w przybliżeniu, mgła jest zjawiskiem przyrodniczym."

Nasz ekspert nie tylko postrzega te same zjawiska w skrajnie odmienny sposób, ale posiada parapsychologiczne zdolności. „Po jego [jaka 40] ryzykanckim lądowaniu Rosjanie nabrali przekonania, że polskie samoloty są wyposażone w specjalistyczny sprzęt, który pozwala lądować przy niesprzyjającej pogodzie." Hypki pisze to bez bez żadnego uzasadnienia i nie podaje nawet, skąd o tym wie. Sytuacja na wieży, gdzie kontrolerzy skarżą się na naciski zwierzchników, to dla niego sprawa normalna. Itd. Oto ekspert.

Jak zauważa Wildstein, w Polsce takich ekspertów "funkcjonuje legion":

To dla nich, a szerzej, ich stronnictwa każda relatywizacja odpowiedzialności rosyjskiej jest dobra, tak jak i każdy argument, który sugerować będzie winę polską.

Zdaniem Wildsteina, wszystko to służy jednemu: udowodnieniu "winy prezydenta":

A wina prezydenta jest sprawą zasadniczą. Jeśli nie możemy obciążyć nią Rosjan, a nie możemy bo ocieplenie i zaufanie i mogą się zezłościć, to jeśli nie był winny prezydent, to odpowiedzialność spoczywa na rządzie. To rząd odpowiada za przygotowanie prezydenckiej wizyty, zabezpieczenie jej i transport. To w gestii rządu są wszystkie zajmujące się tym służby. Sprawa jest więc jasna.

Dlatego właśnie "winien musi być prezydent Kaczyński" - kończy Wildstein.

Sil

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych