Przed nami jeszcze pierwsza rocznica katastrofy smoleńskiej oraz beatyfikacja Jana Pawła II. Wszystko może się jeszcze zdarzyć

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

 

Żałoba bardzo szybko się skończyła, a smutek i łzy zostały zastąpione wojną nad trumnami. Totalną wojną prawicy, totalną wojną PO-PiS o Smoleńsk i to wojną wyniszczającą. Wystarczy już tej wojny. Musimy powiedzieć dość. (...) Nie zgadzamy się na taką politykę i to, co się dzieje w Polsce . Państwo Donalda Tuska jest słabe i drogie. Celem dla PO jest tylko rządzenie, a nie naprawa i rozwój państwa, nie dbanie o to, żeby żyło nam się naprawdę lepiej.

- mówił w sobotę na posiedzeniu Rady Krajowej SLD jej przewodniczący Grzegorz Napieralski.

W podobnym duchu, choć bez takich emocjonalnych stwierdzeń, wypowiedzieli się na konferencji prasowej Joanna Kluzik-Rostkowska, szefowa KP PJN oraz Paweł Kowal, europoseł i członek stowarzyszenia PJN:

Najbliższe 286 dni do wyborów parlamentarnych to musi być czas rzetelnej, realnej, bardzo potrzebnej Polsce pracy. Apelujemy do pana, panie premierze o przedstawienie planu pracy rządu, o przedstawienie planu najważniejszych kwestii, które można rozstrzygnąć w ciągu tych 286 dni.

- mówiła szefowa Klubu PJN.

Joannie Kluzik-Rostkowskiej wtórował Paweł Kowal, podkreślając, że:

Sejm powinien zająć się pracą dla obywateli i dla państwa, a nie skupiać się na kłótni dwóch partii PO i PiS.

Zapowiedział też przedstawienie pakietu propozycji pod nazwą "Rzeczpospolita Obywatelska", którego celem jest pokazanie szeregu konkretnych rozwiązań umożliwiających zwykłym obywatelom posiadanie realnego wpływu na władze publiczne.

Europoseł PJN zaproponował zbudowanie planu minimum porozumienia między partiami i organizacji pozarządowymi wokół polskiej prezydencji:

Jesteśmy jedynym państwem w tej części Europy, gdzie rząd prowadzi swoją politykę zagraniczną, nie zważając już zupełnie na uwagi czy to opozycji w parlamencie czy organizacji pozarządowych. Czas z tym skończyć.

W tym samym mniej więcej czasie odbyło się posiedzenie władz Prawa i Sprawiedliwości. Do poszerzonej Rady Politycznej PiS został przyjęty m.in. były szef CBA, Mariusz Kamiński.

Jarosław Kaczyński w ostrych słowach skomentował postępowanie rządu Donalda Tuska wobec wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej:

Mamy do czynienia z sytuacją, która jest gigantycznym skandalem, który powstał z winy Rosjan. Z ich winy ten samolot się rozbił, ale to, że tak mogło być, to wina polskiego rządu. Polski rząd w żadnym wypadku nie musiał się godzić na takie warunki przeprowadzania wszelkich procedur związanych z wyjaśnianiem przyczyn tej strasznej katastrofy.

Zdaniem Jarosława Kaczyńskiego polski rząd ponosi pośrednio winę za tragedię smoleńską. Jest odpowiedzialny za rozdzielenie wizyt w Katyniu i podjęcie gry z „obcym mocarstwem":

To był pomysł niebywały i horrendalny. Nasza demokracja jest w stanie bardzo poważnego kryzysu. Wielkim zadaniem naszej formacji jest doprowadzenie do tego, by polska demokracja ponownie funkcjonowała.Niezbywalnym elementem demokracji jest odpowiedzialności.

Przez wiele miesięcy trwała fatalna, żeby nie powiedzieć haniebna, zniesławiająca wielu ludzi, w tym świętej pamięci prezydenta RP kampania wokół nacisków, wokół rzekomych win tych, którzy polegli.

Jarosław Kaczyński podkreślił, że zadaniem PiS jest pokazanie pełnej prawdy o katastrofie w Smoleńsku:

Byli tacy, którzy nas za to krytykowali, a dziś sami próbują się w to włączyć. Mieliśmy rację, mieliśmy rację od początku.

Zdaniem prezesa PiS potraktowanie tej sprawy na poziomie „włamania do garażu na Pradze" byłoby wielkim błędem politycznym i moralnym:

Nie wolno tego rodzaju błędów popierać i popełniać, bo nie służą polskiej racji stanu i Polakom.

****************************************************************

W jednym dniu mogliśmy zapoznać się ze stanowiskiem trzech partii opozycyjnych (klubu poselskiego - w przypadku PJN) wobec ostatnich wydarzeń i z ich planami na najbliższą przyszłość.

SLD krytykuje dwie partie prawicowe, których "wojna totalna" zdominowała cała politykę. I mówi "dość", ale nie przedstawia konkretnych propozycji. Nie przebija się z tym miałkim komunikatem do wyborców, a przynajmniej nie mówi nic odkrywczego, co mogłoby przyciągnąć do niej kogoś spoza żelaznego elektoratu.

Z kolei PJN, wychodząc od podobnej diagnozy, zapowiada konkretny pakiet propozycji. Jakie to propozycje i o jakim charakterze (projekty konkretnych ustaw, deklaracje, założenie programowe?) jeszcze nie wiemy, ale to już jakiś konkret. Przynajmniej na poziomie deklaracji. To oczywiście próba wyjścia z - jak to lubią określać posłowie PJN - klinczu między PO i PiS , które jest nadrzędnym celem i sensem istnienia PJN. Chociaż, jak  się czyta bloga Marka Migalskiego i słucha poszczególnych posłów PJN, można odnieść wrażenie, że tym sensem istnienia jest wciąż niezmiennie Jarosław Kaczyński. I to zbliża mentalnie PJN do PO.

Głos PiS, jako największej partii opozycyjnej, jest najbardziej słyszalny. Jarosław Kaczyński stoi twardo na stanowisku, że wyjaśnienie katastrofy smoleńskiej do końca oraz pociągnięcie do odpowiedzialności Rosjan, którzy odpowiadają za tę katastrofę bezpośrednio i polityków partii rządzącej, którzy ponoszą odpowiedzialność pośrednią, jest warunkiem możliwości dalszej polityki i środkiem do uzdrowienia polskiej demokracji.

Z punktu widzenia rządu Platformy Obywatelskiej głos SLD i PJN mieści się w ramach zwyczajnej krytyki opozycji. Pomysły i postulaty liderów tych partii są być może  i ciekawe, ale tylko od dobrej woli PO zależy, które z nich zostaną zrealizowane. Bezwzględna krytyka PiS jest dla partii rządzącej również z pewnego punktu widzenia na rękę, bo używanie wielkich słów, jak "zagrożona demokracja",  czy "racja stanu", itd. nie daje szansy na merytoryczny spór o konkretne sprawy. A zatem zwalnia rządzących z tłumaczenia się ze swoich posunięć.

Pytanie, jakie sobie należy w związku z tym zadać, to pytanie o skuteczność strategii trzech partii opozycyjnych. Czy prawdziwą , skuteczną, pełniącą swoją rolę opozycji partią jest dzisiaj SLD, PJN czy PiS?

I pytanie dodatkowe, czy nie mamy do czynienia z niepokojącym podziałem na opozycję konstruktywną i tę, która zaczyna w oczach rządzących funkcjonować w rezerwacie antysystemowości?

Czy rzeczywiście konstruktywność jednych może prowadzić do zakończenia "wojny totalnej", a antysystemowość drugich do "uzdrowienia demokracji"?

Jeżeli partia rządząca przyjmie strategię na wzór PZPR i po zużytym skompromitowanym "pierwszym sekretarzu" oraz po czasie błędów i wypaczeń dokona wewnętrznej "odnowy" to może to zrobić tylko z pomocą opozycji konstruktywnej.

W tym sensie, klincz jest większy niż by się mogło wydawać. Czy w związku z tym czeka nas scenariusz uliczny? Tego dzisiaj nikt nie jest w stanie przewidzieć. Przed nami jeszcze pierwsza rocznica katastrofy smoleńskiej oraz beatyfikacja papieża Jana Pawła II. Wszystko więc może się jeszcze zdarzyć. I nic nie jest wykluczone.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych