Puste ulice Mińska na drodze przejazdu Aleksandra Łukaszenki do Pałacu Republiki, pozbawione jakiejkolwie emocji twarze gości inauguracji, nerwowa przysięga nowego prezydenta. Inauguracja Łukaszenki bardziej przypominała proces sądowy; proces, na którym reżim został zmuszony do wygłoszenia mowy obrończej.
Pierwsze przemówienie w swojej czwartej kadencji Łukaszenko zaczął właśnie od tłumaczeń: za post-wyborczy terror, który wprowadził w całym w kraju.
To była akcja [protesty z 19-o grudnia] sprzedajnych dziennikarzy i polityków. Limit rewolucji już wyczerpany - ochrypłym głosem (przez przeziębienie czy nerwy?) - mówił.
Faktycznie przyznał, że "europejskiej wyspie stabilności", jak lubi mówić o swoim kraju, jednak przydarzyła się sytuacja rewolucyjna.
W niezwykłe krótkim jak na standardy Białorusi, 20-minutowym, przemówieniu, Łukaszenko podzielił się z narodem planami na swoją kolejną kadencje.
Geopolityka: przede wszystkim współpraca ze "strategicznymi partnerami" - a więc "Rosją, Wenezuelą i Chinami". O krajach zachodnich ani słowa. I nie była to żadna niespodzianka. Ambasadorzy wszystkich krajów Unii w sposób demonstracyjny zignorowali inaugurację. Na imprezie się nie pojawił nawet kierownik ukraińskiej placówki dyplomatycznej na Białorusi.
Polityka wewnętrzna: stara pieśń o "uwolnieniu inicjatywy gospodarczej". O reformach społeczno-politycznych ani słowa. Eksperci mają poważne wątpliwości, czy da się przeprowadzić zapowiedaną liberalizację działalności biznesowej. Pytają: jak można budować wolny rynek, który polega na konkurencji, w sytuacji, gdz większość politycznych konkurentów "kierownika kraju" znajduje się teraz w więzieniu?
Gość niezależnej telewizji Biełsat, dziennikarz polityczny Aliaksandr Kłaskouski, komentując właśnie hasło o "uwolnieniu inicjatywy gospodarczej", stwierdza: władze potrafią uwalniać wyłącznie Omon (jednostkę specjalną) podczas akcji opozycji. System stworzony przez Łukaszenkę nie jest zdolny do żadnych zmian.
Co więcej, kluczowa siła społeczna kraju - nomenklatura - nie jest zdolna do jakiejkolwiek inicjatywy reformatorskiej. Symbolicznie, gdy podczas otwarcia uroczystości zagrano oficjalny hymn Białorusi, spośród kilkuset gości imprezy kamera wyłapała tylko jednego, który próbował śpiewać. Był nim kierownik prezydenckiej administracji Uładzimir Makiej. Reszta nomenklatury bała się nawet odtworzyć usta w obecności Aleksandra Łukaszenki. Nawet podczas wykonania hymnu państwowego.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/109500-inauguracja-aleksandra-lukaszenki-przypominala-proces-sadowy-proces-na-ktorym-rezim-wyglosil-mowe-obroncza
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.