PR to opakowanie. Zabrakło wypełnienia, którym jest racja stanu.I umiejętnej, skutecznej obrony polskich interesów

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP
Fot. PAP

Wczoraj portal Wpolityce pokazał, jak światowe media odnotowały  konferencję Jerzego Millera, przewodniczącego polskiej komisji badającej przyczyny katastrofy lotniczej pod Smoleńskiem. Warto w tym kontekście przypomnieć pierwszą, rosyjską wersję wyników dochodzenia, z którą, dzięki świetnej, socjotechnicznej operacji MAK, mogła zapoznać się cała światowa opinia publiczna:

"The Guardian"

„Prezydent Polski i 95 osób zginęło ponieważ dowódca wojsk powietrznych „nakazał pilotom lądować w złych warunkach atmosferycznych"."

„New York Times"

Raport o polskiej katastrofie wskazuje na błąd pilota i niektórych ważnych pasażerów

"Die Zeit"

Nie przejmując się komunikatami z wieży szef Wojsk Powietrznych będąc pod wpływem alkoholu nakazał lądowanie prezydenckiego samolotu – z katastrofalnym skutkiem.

„Moskowskij Komsomolec"

Za oficjalną przyczynę katastrofy uznano: „odmowę załogi samolotu polskiego prezydenta Lecha Kaczyńskiego odejścia na lotnisko zapasowe".

„Wiesti"

piloci odmówili udania się na lotnisko zapasowe i próbowali posadzić samolot przy niekorzystnych warunkach atmosferycznych. Oprócz tego ustalono, że nacisk na pilotów wywierali wysoko postawieni pasażerowie.

"Bild"

Pijany szef Sił Powietrznych zmusił pilota do ladowania

„Die Tageszeitung"

Z 0,6 promila do Smoleńska

Sprawozdanie końcowe z katastrofy polskiego samolotu prezydenta w 2010 roku w Smoleńsku: Pijany szef sił powietrznych naciskał na pilotów przed katastrofą.

l'Express

Katastrofa samolotu Kaczyńskiego: pilot był pod presją

Die Presse

Niedostateczne przygotowanie pilota, szef Sił Powietrznych w kokpicie i strach przed wściekłym prezydentem – rosyjska komisja wyjaśniła przyczyny katastrofy.

Prezentacja fragmentów nagrań z wieży na konferencji Jerzego Millera była rzetelna i robiła wrażenie.  Ale  w związku z tym, że została zorganizowana tydzień po konferencji MAK oraz już po nieszczęsnej konferencji premiera Donalda Tuska, jej wymowa została osłabiona. Jerzy Miller tłumaczył opóźnienie w stosunku do publikacji raportu MAK względami proceduralnymi.

Wydaje się jednak, że w tym przypadku przepisy stały się wygodną wymówką, mającą przesłonić kompletne fiasko rządu Donalda Tuska, jakim był brak przygotowania dyplomatycznego i medialnego na uderzenie Rosjan. A więc kolejny mit rządu PO upadł.

Otoczenie premiera zawiodło go w momencie podejmowania decyzji o podstawie prawnej, w oparciu o którą badano katastrofę smoleńską. A teraz przegrało ze znakomitym PR (dawniej zwanym propagandą) i rosyjską dyplomacją. Jeśli premier Donald Tusk nie zdaje egzaminu z PR, to potwierdza tylko tyle, że śmierć prezydenta RP i 95 pasażerów Tu-154M, puste zabiegi PR rozniosła w pył.

PR to opakowanie. Zabrakło wypełnienia, którym jest racja stanu.I umiejętnej, skutecznej obrony polskich interesów.

Ale jest jeszcze coś. Dlaczego nikt ze strony rządowej nie dementował obrzydliwych pomówień prezydenta  Lecha Kaczyńskiego i polskiej załogi TU-154M, których pełno było w polskich mediach i na ustach polityków partii rządzącej, skoro ujawnione dzisiaj informacje znane były od kwietnia? To proste: Bo w czerwcu były wybory. I nie mógł ich wygrać Jarosław Kaczyński. A potem? Ano, czy niepotwierdzone plotki o rzekomych naciskach Lecha Kaczyńskiego na pokładzie tupolewa nie były idealnym narzędziem flekowania największej partii opozycyjnej, na którą spadało odium odpowiedzialności za brawurę prezydenta Kaczyńskiego?

Do czasu. Rosjanie rozegrali to tak, jak chcieli. Od początku do końca. Wykorzystali słabe strony premiera Donalda Tuska, które ujawnił w 2005 r. po podwójnej przegranej wyborach oraz w 2007 r. kiedy "narodził się na nowo".  Dzisiaj znalazł się w pułapce własnej strategii politycznej. Poklepywany i odznaczany przez Angelę Merkel oraz przytulany przez Władimira Putina znalazł się na zakręcie, z którego może wypaść.

I wtedy należałoby się zastanowić, kto mógłby zdobyć przewagę w partii rządzącej? Poważni gracze są  dwaj: ludzie skupieni wokół Grzegorza Schetyny oraz... ośrodek prezydencki. Nazwiska potencjalnych kandydatów na następcę Bogdana Klicha wskazują, że otoczenie prezydenta wchodzi do gry.

To na razie wróżenie z fusów. Ale żaden scenariusz nie jest z góry wykluczony. Włącznie z tym, że Donald Tusk jest jeszcze naszym sąsiadom do czegoś potrzebny.


 

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych