Co robi nasz kochany salon po raporcie MAK? Śpiewa wzorem kibiców: "Polacy, nic się nie stało, Polacy, nic się nie stało"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
PAP
PAP

W "Gazecie Wyborczej" Jacek Żakowski poleca "tym, którzy z niezwykłą emocją dyskutują o raporcie rosyjskiego MAK", tegoroczną edycję "Political Risk Atlas". Bo ów brytyjski  raport wskazuje, że Rosja należy do najbardziej niebezpiecznych miejsc do inwestowania na świecie.

Wśród 196 krajów, które przeanalizowali specjaliści z markowego think tanku Maplecroft, Rosja zaliczona została do dziesiątki, w której największe jest polityczne ryzyko. Ranking określa jakość państwa, nieprzewidywalność zagrożeń.

Jakie wnioski wyciąga z owego raportu Jacek Żakowski? Ano takie, że Rosja nie jest taka, jak "nam" się wydawało:

Przywykliśmy myśleć o Rosji jako o kraju takim z grubsza jak Polska, tylko większym, bogatszym w surowce, położonym trochę dalej na wschód i lepiej uzbrojonym. To jest niebezpieczne myślenie. Bo myśląc w ten sposób, wyobrażamy sobie, że smoleńska wieża kontroli lotów wygląda i działa przynajmniej tak jak wieża lotnika w dwukrotnie mniejszym Rzeszowie lub w podobnie dużych jak Smoleńsk Katowicach. A to jest zasadnicze nieporozumienie.

Żakowski dodaje, że "myśląc tak, wyobrażamy sobie MAK jako coś w rodzaju naszej Komisji Badania Wypadków Lotniczych", co jest wyobrażeniem "zasadniczo fałszywym".

Kto swoje oczekiwania wobec raportu MAK oparł na takich wyobrażeniach, ten musiał się głęboko rozczarować. Ale sam (zwłaszcza po procesie Chodorkowskiego, którego trudno było nie zauważyć) jest sobie winien. Bo powinien mieć z grubsza takie oczekiwania, jakie wolno mieć wobec instytucji działających w podobnie klasyfikowanych Somalii, Zimbabwe czy Korei Północnej.

Inaczej mówiąc, konkluduje Żakowski, "liczenie, że raport MAK wyjaśni przebieg i przyczyny katastrofy, było niczym nieuzasadnioną naiwnością".

Najciekawsze jest to, że Żakowski wyraźnie kieruje swoje uwagi do Polaków mających poczucie upokorzenia po MAK-owskiej hańbie, a nie do władz Rzeczpospolitej, które Moskwa ograła jak dzieci (zwłaszcza premiera, bo prezydent zdaje się stawiać na Rosję od dawna).

Swoją drogą - czy Jacek Żakowski nie mógł powiedzieć premierowi tuż po 10 kwietnia, że Rosja jest jaka jest? Rozumiemy, że wówczas nie było jeszcze na rynku tegorocznej edycję "Political Risk Atlas", i Rosja wydawała się właściwie normalnym krajem. No i paliliśmy im świeczki. Ale red. Żakowski z pewnością coś przeczuwał, i naprawdę, powinien był ostrzec premiera Tuska, że bawi się zapałkami.

Pat

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych