Zdaniem publicysty, "polskiego chóru, który stanowi pudło rezonansowe moskiewskiej propagandy, nie sposób wytłumaczyć bezpośrednim wpływem Rosji":
Sprawa jest gorsza. Środki jakie uruchamiają Rosjanie, aby realizować swoją międzynarodową politykę, która podporządkowana została imperialnym ambicjom ich warstwy rządzącej, jak wszystkie zasoby na świecie są ograniczone. Nieograniczone jest natomiast zacietrzewienie i głupota w naszym kraju.
Wildstein zaznacza, że "przypuszczalnie duża część działających dziś w Polsce użytecznych idiotów uznałaby za oburzające próby przekupywania ich przez ościenne mocarstwo":
Nie, oni tę robotę robią nieomal ideowo, powodowani swoimi urazami, idiosynkrazjami czy odruchami wywołanymi tresurą ze strony ośrodków opiniotwórczych III RP. A nawet wśród dyrygentów owych ośrodków jakkolwiek z pewnością funkcjonują moskiewscy agenci wpływu, to nie oni dominują. Przeważają środowiskowe interesy, kompleksy i fobie. Dlatego sprawa jest poważniejsza.
Jak zauważa Wildstein, "taka jest zresztą również polska tradycja", ponieważ "nawet wśród targowiczan większość stanowili nie świadomi swoich intencji zdrajcy, ale wrogowie "familii" Czartoryskich i króla Stanisława Augusta, zafiksowani na fetyszach "złotej wolności", po obronę której potrafiliby zwrócić się nawet do carycy":
U wielu z tych, którzy afirmatywnie zareagowali na raport MAK głównym motywem było działanie przeciw PiS. Wprawdzie przyjęcie, że katastrofa spowodowana była przez stronę polską obciąża rząd, który odpowiada za wszystkie zaniedbania (niewłaściwe wyszkolenie pilotów czy brak przygotowania wizyty prezydenta; warto pamiętać, że nie było "prezydenckiego" samolotu, a wyłącznie oddany przez rząd do jego dyspozycji) — ale wszystko to wymaga refleksji, a antypisizm jest odruchem. W tym wypadku zresztą wspomaganym niczym nieumotywowaną wiarą, że prezydent Kaczyński doprowadził do samobójczego lądowania.
Wildstein zauważa, że oskarżenie prezydenta Kaczyńskiego o doprowadzenie do samobójczego lądowania pojawiło się bezpośrednio po katastrofie, "suflowane przez stronę rosyjską", ale natychmiast przyjęte zostało jako dogmat przez wrogów PiS.
Uderzające było, że wprawdzie PO-wscy dyrygenci kampanii nienawiści, jak Janusz Palikot, ogłaszali tę wersję absolutnie cynicznie, to duża część ich medialnych sojuszników, wydawałoby się skłonnych raczej do sceptycyzmu, rzeczywiście w nią uwierzyła i wyznaje ją bez żadnych podstaw do dziś.
Wildstein dodaje, że "antypisizm jest jednak tylko elementem szerszego kompleksu ojkofobii, a więc nienawiści do swoich, "szczepionego Polakom przez ośrodki opiniotwórcze III RP od początku jej powstania".
Widlstein puentuje stwierdzeniem, że uznanie, iż "w katastrofie smoleńskiej odpowiedzialność mieliby ponosić Rosjanie jest policzkiem wymierzonym smakowi polskiego wykształciucha". Bo polski wykształciuch "rozumie on, że intelektualna dojrzałość polega na przyznawaniu racji obcym".
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/109322-wildstein-polski-wyksztalciuch-rozumie-ze-intelektualna-dojrzalosc-polega-na-przyznawaniu-racji-obcym
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.