Nie mogę uwolnić się od odczucia, że to co dzieje się polskich mediach jest takie jakie być powinno - ale w punktu widzenia reżysera, który tę gigantyczną sztukę w najlepszym kagiebowskim stylu reżyseruje z Moskwy. A polskie media wypuszczają impulsy, które się rozchodzą w społeczeństwie.
Czytam emocjonalne komentarze nawet tak zimnych emocjonalnie osób jak Monika Olejnik, która napisała w „Fakcie": „Czuję jakbym dostała w twarz". Dziwienie się kształtem raportu MAK-u i nerwowe na niego oczekiwanie było chyba przejawem jakichś skłonności masochistycznych, skoro wiadomo było z góry, co w nim będzie. Czego bowiem można było się spodziewać po MAK-u, którego szefowa jest żoną polityka, który wyszedł z KGB, byłego ministra sprawa zagranicznych i premiera Rosji Primakowa? Że złoży donos na „rodzinną resortową firmę? Polacy zupełnie nie rozumieją, że dla dzierżących władzę w Rosji i tym się różni cywilizowany świat od barbarzyństwa, interes państwowy i prywatny jest ze sobą tożsamy.
Związki Anodiny z FSB, z Putinem są oczywiste. Gdy Putin mówi: kto nas obrazi, ten trzech dni nie przeżyje, traktuje się to jako przejaw specyficznego poczucia humoru pułkownika, gdy tymczasem to nie musi być tylko retoryka. Ale to temat na osobny felieton. To, że Daniel Olbrychski wzruszał się głębią dobrych emocji pułkownika obejmującego matczynym uściskiem przerażonego Donalda Tuska w Smoleńsku, nie oznacza wcale, że Putin odkrył w sobie skłonność do polonofilii. Zdjęcia te miały obiec świat, tak samo jak światowe media miały rozgłaszać, że to pijany gen Andrzej Błasik, dowódca polskiego lotnictwa spowodował w gruncie rzeczy tę katastrofę. Trudno odmówić Rosjanom skuteczności w prowadzeniu polityki wizerunkowej. Pracuje długa, z XVIII w. tradycja zapoczątkowana „potiomkinowskimi wioskami".
Przerażenie nie przeszkodziło Tuskowi odegrać dobrze swojej roli, co świadczy o jego, mimo wszystko, wybitnych zdolnościach aktorskich.
Wyrażanie uczuć upokorzenia raportem, upodlenia to formy ujawniania się bezsilności . Ale te złe emocje gdzieś muszą znaleźć ujście, gdzieś muszą się wyładować. Ma się to odbyć być może w ostrym wewnętrznym starciu. Rosjanie konsekwentnie dążą do destabilizacji społecznej, politycznej Polski a katastrofa smoleńska jest jednym z głównych narzędzi wywołujących taki stan, bo destabilizacja w Polsce to ważny element destabilizujący Unię Europejską. A dążenie do zlikwidowania Unii to cichy i nie artykułowany jako oczywisty, długofalowy cel dążeń obecnej ekipy w Moskwie.
Znaczna część polskich polityków i mediów uznała, że raport MAK-u jest w ogólnych zarysach prawdziwy, co jest oczywiście skandaliczne, ale obliczone na uspokajanie nastrojów. Trzeba tylko uwzględnić uchybienia rosyjskie. I w ten sposób brak opisania roli kontrolerów stał się głównym przedmiotem oburzenia nawet u tych, co do niedawna byli rusofofilami. Wszystkie inne znane powszechnie polskiej opinii publicznej uchybienia Rosjan: niszczenie materiału dowodowego czyli wraku, skuteczne uniemożliwienie przeprowadzania sekcji zwłok itp. znalazły się na drugim planie i właściwie zniknęły. Jakby komuś nagle zależało na odbudowaniu narodowej jedności wobec świństwa jakie nam uczynili Rosjanie, bo uczynili, ale to tylko świństwo.
Te narodową jedność pomoże nam odbudować beatyfikacja Jana Pawła II. Beatyfikacja odwróci uwagę i złagodzi ból. Wszak katolicyzm to religia miłości i wybaczenia.
To, co mnie uderzyło w rosyjskim śledztwie, to, to że do Polski zostały najpierw przysłane zeznania kontrolerów, którzy sami siebie oskarżają, po czym Rosjanie unieważniają te zeznania ze względów proceduralnych. Były to zeznania, które czynią ich odpowiedzialnymi za katastrofę w stopniu znaczącym. Te zeznania trafiły do polskiej opinii publicznej, wzbudzając nadzieje, co do dobrych intencji rosyjskich śledczych. Mógł to być jednak efekt nie tyle praworządności rosyjskich prokuratorów czy bałaganu ale celowego działania.
W Rosji panuje bałagan, korupcja jest systemowa, ale gdy wkracza władza, przypadek raczej znika.
Dlatego trudno mi uznać, że te zeznania trafiły do Polski z powodu bałaganu czy uczciwości. Cała uwaga polskiej opinii publicznej teraz skupia się właśnie na roztrząsaniu błędów kontrolerów lotu i bezczelności Anodiny, która pohańbiła honor polskiego oficera, co pozwala unosić się w gronie rodzinnym honorem tysiącom polskich „patriotów". Poczuli się uderzeni w twarz jak Monika Olejnik. Ale nie będą się domagali zanadto aby sprawę drążyć głębiej. A myśl o możliwości zamachu, co jest racjonalne i dopuszczalne w świetle niewiedzy co tam się wydarzyło, uważają i będą uważać za objaw paranoi. I tak ma pozostać. Aż końcu jak pisze nieprzejednana przeciwniczka reżimu Putina Waleria Nowodworska, rosyjska dysydentka „wszystko przykryje ropa, gaz i mgła"
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/109293-w-rosji-panuje-balagan-korupcja-jest-systemowa-ale-gdy-wkracza-wladza-przypadek-raczej-znika
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.