I czego chcieć od tego Wani
Toż jego winy nie ma w tym
Wszystkiemu winna tamta pani
Że poszedł za nią tak jak w dym...
(oczywiście Okudżawa)
1. Jutro dowiemy się, że winy Wani nie ma w tym żadnej. Samolot w Rosji wyprodukowany i tam naprawiany był sprawny, lotnisko było w prządku, lampy się świeciły jak należy, wieża kontrolna panowała nad sytuacją, lot był na kursie i na ścieżce, już mniejsza o to, że do lasu.
Wszystkiemu winna tamta pani, czyli Polska.
2. Pani chętnie zresztą weźmie na siebie wszystkie winy. Już je zresztą wzięła. Już w jej imieniu wypowiedział się prezydent Komorowski, że wyjaśnienie katastrofy jest "arcyboleśnie proste"
Samolot niepotrzebnie latał we mgle...
3. Że zawinili polscy piloci to pewne. Podchodzili cztery razy... a może raz - wsio rawno, poza tym nie znali rosyjskiego....
Ale kto zawinił jeszcze?
4. Dobrze by było, gdyby Rosjanie napisali, że za sterami siedział generał Błasik, albo przynajmniej stał w drzwiach i komenderował.
Byłoby jeszcze lepiej, gdyby dodali, że generała oddelegował do kabiny sam prezydent Lech Kaczyński.
A wręcz idealny byłby taki raport, który by stwierdził, że Lech Kaczyński wydawał w samolocie komendy na polecenie brata.
To by dopiero zapanowała w Polsce radość! Tylko czy Rosjanie okażą się tak dalece otwarci, żeby ją Polsce sprawić?
5. Niejeden by z tej radości upił się, a na zakąskę zamówił - jak w piosence - meduzy i w trzech smakach drób...
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/109205-i-czego-chciec-od-tego-wani-ze-zawinili-polscy-piloci-to-pewne-podchodzili-cztery-razy-a-moze-raz-wsio-rawno