Czabański wzywa do działania. I krytykuje prawicowych publicystów: "Teraz ukochali PJN i na ołtarzu tej miłości dużo mogą poświęcić"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
PAP
PAP

"Sztandarowe hasło rządzącej Platformy głosi: „Nie róbmy polityki, budujmy" – to znaczy nie budujmy, bo teraz trzeba dopiąć budżet. Zatem nowa wersja hasła brzmi: „Nie róbmy polityki. W ogóle nic nie róbmy!"" - pisze na łamach "Rzeczpospolitej", w tekście zatytułowanym "Jutro będzie lepiej" Krzysztof Czabański.

Czabański ocenia, że "ludzie władzy i ich zbrojne ramię, lwia część mediów, zamulają nam głowy dwiema powtarzanymi na okrągło mantrami".

W Polsce jest dobrze, a nawet jeśli coś chwilowo szwankuje, to będzie lepiej – ale kiedyś, w niewiadomej, lecz przecież świetlistej przyszłości. I druga mantra – my nie uprawiamy polityki, tylko miłość; nas kochają w kraju i za granicą, bo przecież nikt nie chce oszołomów spod znaku kaczystowskiego!

Czabański nazywa sojusz mediów i władzy "swoistym chórem wujów", i ocenia, że jest on na razie "sprawny i skuteczny", na co wskazują sondaże. Publicysta, były prezes Polskiego Radia idzie jednak dalej - jak ocenia, "z tym chórem współbrzmią też od wielu miesięcy – ba, wręcz lat – głosy z innej bajki". Z bajki prawicowej:

Lwia część publicystów prawicowych uważa za swój obowiązek – przy całym krytycyzmie wobec rządu Tuska – zarzucać PiS, że jest „marną opozycją". Oczywiście, każdy może, a i powinien, się doskonalić, więc PiS powinien wytrwale przykładać się do pracy opozycyjnej. Zgoda. Jednak, trudno pojąć, dlaczego ci sami publicyści głoszą, że PiS jest opozycją niemerytoryczną, skoro jako jedyna partia ma zarówno konkretny program krajowy, zagraniczny, jak i programy regionalne samorządowe, nie mówiąc o wielu projektach ustaw i propozycjach rozwiązań różnych problemów publicznych.

Czabański odrzuca też zarzut, że PiS nie umie się ze swoimi pomysłami przebić do mediów:

Zabawne stwierdzenie, gdy wypowiadają je ludzie zawodowo piszący o polityce, a którym nie chce się nawet sięgnąć do stron internetowych, biuletynów i konferencji prasowych największej partii opozycyjnej.

Niektórzy z publicystów, ocenia Czabański, zarzucając rządzącym i opozycji lenistwo, sami wyraźnie ulegli tej chorobie i "zamiast o rzeczywistości piszą o swoich fantasmagoriach, wyobrażeniach i tzw. głębokich przekonaniach":

Prawicowi publicyści-fantaści, również w „Rzeczpospolitej", teraz ukochali PJN – ostatnio widać to zwłaszcza u słusznie cenionego Piotra Zaremby i u wielu pomniejszych – i na ołtarzu tej środowiskowo-pokoleniowej miłości dużo mogą poświęcić. Nawet możliwość odsunięcia od władzy obecnego rządu – bo jak inaczej traktować ich wyrozumiałość dla działań PJN szkodzących PiS w wyborach samorządowych?

Za ważne należy uznać słowa Czabańskiego przypominające, iż PiS musi obecnie, po hekatombie, jakiej partia ta doświadczyła pod Smoleńskiem, odrodzić się kadrowo, i musi to robić "pod nieustannym, brutalnym, kłamliwym, a często podłym ostrzałem ze strony establishmentu, w tym zdecydowanej większości mediów":

Przedstawianie PiS przez życzliwych prawicy publicystów jako opozycji marnej, pozornej, leniwej, wartej okropnego rządu, żadnej, zafiksowanej tylko na Smoleńsku – bo takie określenia padają – naprawdę graniczy nie tylko z nieprzyzwoitością, ale z brakiem rozumu. Czasem zresztą odnoszę wrażenie, że wielu polskich publicystów zajmujących się polityką ma o niej wyobrażenie czysto bajkowe, niczym z czytanek dla przedszkolaków. Żeby nie być gołosłownym, znakomici – a piszę to bez sarkazmu – Piotr Semka i Rafał Ziemkiewicz mają pretensję do Jarosława Kaczyńskiego, że PiS pod jego kierownictwem nigdy nie dojdzie w Polsce do władzy, ale jednocześnie wymagają, żeby Kaczyński chodził niczym ten bosy pustelnik po świecie, nadstawiał wszystkie policzki, pokutował za to, że kiedyś marzył o silnej Polsce, z pokorą znosił drwinę i ataki różnych obwiesi – i głosił pokój powszechny, a zwłaszcza uległość wobec wszystkich wrogów Polski. Niech się nie waży twardo walczyć o interesy Polski i własnej partii! Bo taka walka to koronny dowód na to, że Kaczyński nie nadaje się na lidera opozycji i powinien odejść!

Zdaniem Czabańskiego, teza o konieczności odejścia Kaczyńskiego z polityki "to teza głoszona przez establishment III RP od zawsze".
Publicysta zauważa jednak, że "na prawicy pojawił się nowy ton":

Bardzo gorzki, a jednak obiecujący! To rozgoryczenie – najdobitniej wyrażone ostatnio przez Zdzisława Krasnodębskiego – że na naszym narodzie nic nie robi wrażenia. Ani Smoleńsk, ani powódź, ani kolej, ani wyprzedaż suwerenności, ani, ani, ani...

Jeśli to ma być pełna rozpaczy refleksja o niemożności, to ją odrzucam! Jeśli jednak ma z tego płynąć wniosek: zmieniajmy, gdzie się da, róbmy coś dobrego, gdzie można, pracujmy nad kształtowaniem głów, sumień i postaw obywatelskich, to jestem całym sercem za. Mówił margrabia Wielopolski, że z Polakami nic nie można zrobić, ale dla Polaków można. To nie wystarczy, ale na początek...

A więc róbmy - kończy Czabański.

Sil

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych