Po wyborach 1993 roku Jarosław Kaczyński na pełną kadencję parlamentu zniknął z bieżącej polityki, pozostając prezesem PC.
Już w październiku 1993 roku podjął jednak – jako pierwszy polityk na prawicy – akcję zjednoczeniową. Zaczął od rozmów z ugrupowaniami wchodzącymi w skład PC-ZP, tworząc tzw. Sekretariat, później nazwany Sekretariatem Ugrupowań Centroprawicowych.
Najbardziej liderowi Porozumienia Centrum zależało na porozumieniu z ZChN. Gdy to się nie udało (ze względu na osobisty antagonizm pomiędzy Wiesławem Chrzanowskim ze Zjednoczenia a Janem Parysem z Ruchu Trzeciej Rzeczpospolitej), PC wystąpiło z Sekretariatu. Kaczyński dopiął swego 9 maja 1994 roku – ogłoszono wówczas powołanie Przymierza dla Polski (PdP). W jego skład, prócz Porozumienia Centrum i Zjednoczenia Chrześcijańsko Narodowego weszły również Porozumienie Ludowe, Ruch dla Rzeczpospolitej i Koalicja Konserwatywna. PdP zaczęło się jednak rozpadać już jesienią tego samego roku. Wpływ na to miał m.in. kolejny konflikt Kaczyńskiego – tym razem z Romualdem Szeremietiewem z RdR.
W czerwcu 1996 roku Porozumienie Centrum podpisało wraz z innymi podmiotami deklarację o utworzeniu Akcji Wyborczej Solidarność – koalicji partii politycznych skupionych wokół NSZZ „Solidarność" i występujących pod egidą związku. Jarosław Kaczyński orędownikiem natychmiastowego przekształcenia AWS w partię polityczną. Władze koalicji zdecydowały się jednak na inny wariant. Tuż przed wyborami parlamentarnymi w 1997 Kaczyński – wiceprezes ugrupowania – w skutek sporów z innymi liderami formacji, odszedł z AWS. Zdecydował się na start w wyborach do Sejmu z list Ruchu Odbudowy Polski – partii założonej przez Jana Olszewskiego. W Warszawie, zajmując pierwsze miejsce na liście ROP, pokonał lidera listy AWS Jerzego Gwiżdża. Akcja zdobyła wówczas 33,83 proc. głosów dzięki czemu zwyciężyła, ROP zdobył 5,56 proc. głosów, niewiele więcej, niż wynosił próg dla partii
politycznych. Kaczyński został posłem.
Opowiadał się wówczas za współpracą PC z partią Olszewskiego. W skutek konfliktów spowodowanych taką jego postawą, na początku 1998 roku doszło do buntu w przewodzonej przez niego formacji. Szef Porozumienia zrezygnował z
funkcji, a kilka miesięcy później opuścił założone przez siebie ugrupowanie. Twierdził, że ta decyzja pomoże partii porozumieć się z innymi podmiotami-członkami AWS. Ze współpracy PC z ROP nigdy nic nie wyszło.
12 czerwca 2000 roku Lech Kaczyński został ministrem sprawiedliwości w rządzie Jerzego Buzka. Przedstawiał się jako zdecydowany zwolennik zaostrzania kodeksu karnego. Spowodowało to, że szybko stał się najpopularniejszym ministrem w mniejszościowym już wtedy rządzie AWS. Jarosław Kaczyński zdecydował się wykorzystać świetne wyniki sondażowe brata i w oparciu o jego osobisty autorytet zbudować nową formację polityczną.
W ten sposób w 2001 roku powstało Prawo i Sprawiedliwość. Na jej czele stanął odwołany kilka tygodni wcześniej przez premiera Lech Kaczyński. Nowa partia odciągnęła od AWS największy odłam polityków prawicy – m.in. Wiesława Walendziaka, Marka Jurka, Mariusza Kamińskiego.
Andrzej Piasecki ocenia, że chociaż Kaczyńscy byli do tej pory „postrzegani jako działacze konfliktowi i mało skuteczni, to z drugiej strony ich długa nieobecność na pierwszej linii życia politycznego, dawała im możliwość zdystansowania się od rządów prawicy (...) Kaczyńscy, nie mając struktur i pieniędzy, zbudowali zwartą formację".
W wyborach PiS odniosło sukces – zdobyło 9,5 procent głosów i 44 miejsca w Sejmie. Oto, jakie cele stawiał Jarosław Kaczyński przed partią w parlamencie IV kadencji:
Po pierwsze przeciwstawienie się komunistom, którzy szykowali się do przejęcia władzy, butni, pewni siebie, zamierzający, by iść na całość. Poza tym normalna praca klubowa, po drodze istotne było dla nas zjednoczenie z Przymierzem Prawicy. Muszę się pochwalić, że wprowadziliśmy do Sejmu sprawną grupę dobrych posłów, był to bardzo dobrze funkcjonujący klub, moim zdaniem równie dobry jak klub Unii Demokratycznej w latach 1991 – 1993.
Zwraca uwagę porównanie PiS do UD – partii zwalczanej jeszcze przez Porozumienie Centrum. Warto dodać, że Kaczyński, startując z Warszawy, pod względem liczby głosów zajął drugie miejsce w Polsce. Rekordzistą był startujący w tym samym okręgu Marek Borowski ze zwycięskiego SLD – 149.233 głosów.
Lider PiS otrzymał niecałe pięć tysięcy głosów mniej. Prezesem tej partii został jednak dopiero 18 stycznia 2003 roku, kiedy jego brat został prezydentem Warszawy, i zrezygnował z funkcji. Jarosław Kaczyński był Przewodniczącym Klubu PiS do 19 grudnia 2002 roku.
Rok 2005 okazał się najszczęśliwszym w historii partii Kaczyńskiego. Odbyły się wówczas wybory prezydenckie, w których zwycięski kandydat na najwyższy urząd w państwie wywodził się z PiS, oraz parlamentarne, które o włos wygrało to właśnie ugrupowanie. Lech Kaczyński, dziś Prezydent Rzeczpospolitej Polskiej, (praca była pisana przed tragedią smoleńską - red wP.) po wygranej kampanii wyborczej, w odruchu radości krzyknął ze sceny świętując zwycięstwo:
Panie prezesie, melduję wykonanie zadania!
Słowa te skierowane były oczywiście do brata. W wyborach parlamentarnych 2005 roku Prawo i Sprawiedliwość otrzymało najwięcej, bo 26,99 procent głosów – zdobywając w ten sposób 155 miejsc w Sejmie. W wyborach do Senatu kandydaci tej partii wygrali w połowie okręgów, i zdobyli 50 mandatów. Jarosław Kaczyński zapytany przez Michała Karnowskiego i Piotra Zarembę o czym myślał w wieczór wyborczy, odpowiedział:
Miałem poczucie, że mieliśmy rację, że dostawaliśmy za to po głowie. Ale jakichś specjalnych emocji nie przeżywałem.
Mariusz Gulczyński stawia tezę, iż najistotniejszym nowym fenomenem wpływów wyborczych 2005 roku była najwyższa mobilizacja najstarszego elektoratu – ściślej jego części ludowo-katolickiej.
PiS okazało się dla tej formacji ugrupowaniem najbardziej zasługującym na poparcie z kilku istotnych powodów: - bo rokował, że stanie się partią rządzącą – zdolną do zrewanżowania się za poparcie wyborcze realnym wsparciem tej formacji (...) - bo zabiegał o poparcie [Radia Maryja] – w odróżnieniu od nadmiernie pewnych tegoż a zatem i aroganckich wobec o. Rydzyka liderów Ligi Polskich Rodzin (LPR) (...) - bo PiS w odróżnieniu od PO odżegnywał się od tradycyjnej w Polsce skłonności do epatowania <<klas wyższych>> i pogardliwego <<traktowania niższych>>.
Paweł Szałamacha twierdzi, że w zwycięstwie PiS pomogła atmosfera wywołana tzw. aferą Rywina.
Rywin pokazał, że państwo jest na sprzedaż za 17 mln dolarów. Po ujawnieniu afery nastąpił rozpad spoistości obozu władzy i ujawnienie kolejnych afer: starachowickiej – uprzedzenie przestępców o akcji policji przez posłów SLD, opolskiej – korupcja oplatająca całe miasto i elektrownię „Opole". Dziś wiemy o aferze paliwowej i węglowej. Już w 2006 roku usłyszeliśmy z ust byłego premiera Józefa Oleksego, że jego sitwa miała Polskę w d....
To przez taką atmosferę odżył projekt polityczny IV Rzeczpospolitej – o którym bardzo często zarówno podczas kampanii wyborczej, jak i po niej, Jarosław Kaczyński wypowiadał się jako o projekcie najważniejszym dla państwa. To dzięki hasłu IV RP według Szałamachy PiS wygrało wybory.
Mimo, iż Jarosław Kaczyński był prezesem partii, po wygranych wyborach nie został premierem. Jeszcze przed rozpoczęciem rozmów koalicyjnych z Platformą Obywatelską zaproponował na to stanowisko Kazimierza Marcinkiewicza.
Oprócz znanego „argumentu bliźniactwa" Kaczyński tak argumentował nominację Marcinkiewicza na szefa rządu:
Był kompetentny w sprawach gospodarczych. Spokojny i łatwy do przełknięcia dla Platformy, a my wbrew temu co się teraz mówi, naprawdę chcieliśmy tej koalicji. (...) Marcinkiewicz był też do przełknięcia dla całej naszej partii. Na przykład Ujazdowski, którego bardzo cenię, był trudny do zaakceptowania przez część partii, bo w 2001 roku podtrzymywał odrębność środowiska Porozumienia Prawicy. Z kolei też bardzo przeze mnie ceniony i lubiany Marek Jurek wydawał się zbyt wyrazisty. A Marcinkiewicz odznaczył się jako sekretarz klubu, był w Komitecie Politycznym. Miałem do niego coraz więcej zaufania.
Sam Marcinkiewicz twierdzi, że dowiedział się o możliwości objęcia stanowiska szefa rządu już w sierpniu 2005 roku. Informację o rozważaniu jego kandydatury przez prezesa PiS przekazał mu Adam Bielan. Już po wygranych wyborach przyszły szef rządu spotkał się z Kaczyńskim. Tak opisuje tę sytuację:
Wszedłem do gabinetu, prezes mówi: <<Kazik, wszystko wskazuje na to, że jedyna szansa na wyborcze zwycięstwo Lecha Kaczyńskiego to inny premier niż ja. Myślę, że będziesz bardzo dobrym kandydatem, osobą łączącą PiS z PO. Politykiem pokazującym inną, mniej znaną twarz PiS-u. Pracowałeś nad naszym programem. Masz duże doświadczenie w instytucjach państwowych. Czy się zgadzasz?>> Powiedziałem po prostu: <<Tak>>. Rozmowa trwała pięć, może sześć minut i poszliśmy razem ogłosić decyzję.
Kaczyńskiemu wielokrotnie zarzucano, iż steruje premierem z tylnego siedzenia. Szef Prawa i Sprawiedliwości zawsze temu zaprzeczał. W swojej książce Kazimierz Marcinkiewicz zaznaczył jedynie:
(...) prezes w ogóle do mnie nie dzwonił. Spotykaliśmy się od czasu do czasu i rozmawialiśmy o wszystkich sprawach, wtedy przekazywał swoje opinie i uwagi.
Trochę inną wizję przedstawia Ludwik Dorn, w tamtych latach wicepremier i wiceprezes PiS:
W miarę jawną tajemnicą było, że podstawowy trzon kierownictwa PiS-u stanowi Jarosław Kaczyński i jego brat. Jak ktoś jest premierem, to pewnych rzeczy bez niego nie można zrobić, jednak w gronie podejmującym decyzję o rozpoczęciu rozmów koalicyjnych z LPR-em i Samoobroną chyba nie było Marcinkiewicza.
28 grudnia 2005 roku Jarosław Kaczyński został przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego powołany w skład Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Wcześniej praktyką było, iż w skład tego gremium wchodziły najważniejsze osoby w państwie – premier, marszałkowie obu izb parlamentu, wicepremierzy, ministrowie najważniejszych resortów. Jarosław Kaczyński w dniu otrzymania nominacji był zwyczajnym posłem, nie był nawet szefem Klubu Parlamentarnego swojej partii.
Jako szef PiS Kaczyński podpisał 19 stycznia 2006 roku z liderami LPR i Samoobrony pakt stabilizacyjny. Była to umowa zawierająca zobowiązanie do przyjęcia głosami tych trzech partii 144 ustaw, dotyczących m.in. likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych, lustracji majątkowej czy powołania Centralnego Biura Antykorupcyjnego. W podpisaniu paktu nie brał udziału premier Marcinkiewicz.
3 czerwca 2006 Jarosław Kaczyński ujawnił swoją teczkę z IPN. Znajdowały się tam m.in. dwa sfałszowane już w latach dziewięćdziesiątych dokumenty, świadczące o rzekomym podpisaniu przez niego deklaracji współpracy z komunistyczną Służbą Bezpieczeństwa.
7 lipca 2006 roku premier Marcinkiewicz poinformował Komitet Polityczny PiS o zamiarze podania się do dymisji. Tego samego dnia organ ten wydał rekomendację na stanowisko szefa rządu dla Jarosława Kaczyńskiego. Marcinkiewicza oskarżano o poświęcanie zbyt dużego czasu na medialne kreowanie własnej osoby, czarę goryczy prezesa PiS przelać miała rozmowa premiera z Donaldem Tuskiem, liderem największej partii opozycyjnej.
Po roku Marcinkiewicz zapytany, czy nie miał wrażenia, iż szef partii od początku miał plan jedynie czasowego ulokowania go na stanowisku premiera, powiedział:
Jeśli (...) od początku miałby taki plan, to grał wobec nas doskonale. To znaczy, że jest doskonałym aktorem. Nikt w Komitecie Politycznym PiS nie widział takiego planu. Jeżeli realizowany był (...) [taki plan] to rodził się on z potrzeby chwili, wynikał z sejmowej arytmetyki, a nie z dalekosiężnego celu.
Paweł Szałamacha pisze jednak, że Kaczyński, decydując się na przejęcie sterów rządu
(...) zdecydował się przerwać fikcję dwuwładzy. Zapłacił za to jednak wysoką cenę. Wielu obserwatorów, którym nigdy nie przyszło podejmować decyzji w warunkach ograniczonej wiedzy i nieprzewidywalnej przyszłości, może dziś (...) spokojnie pisać, że obejmując funkcję premiera Jarosław Kaczyński złamał obietnicę przedwyborczą.
10 lipca prezydent Lech Kaczyński desygnował swojego brata na urząd premiera.
Czytaj też:
Jarosław Kaczyński w publicystyce „Gazety Wyborczej" 1989-1997. CZĘŚĆ III
Jarosław Kaczyński w publicystyce „Gazety Wyborczej" 1989-1997. CZĘŚĆ I i II
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/109104-jaroslaw-kaczynski-w-publicystyce-gazety-wyborczej-1989-1997-czesc-iv
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.