W noworocznych wypowiedziach osób różnych, choć zazwyczaj znanych oraz obywateli reprezentujących tzw. młode pokolenie na plan pierwszy wysunęło się pragnienie zachowania spokoju, nie kierowania się emocjami i normalności. Jak będzie normalnie w roku 2011 i wszyscy zjednoczą się we wspólnej aktywności na rzecz lepszego jutra, to będzie to rok lepszy, a nawet bardzo dobry. Nie wiadomo dokładnie, czy ludzie, wygłaszający te banały wierzyli w to co mówią, czy też wyszli naprzeciw oczekiwaniom inspirowanym przez rządzącą partię mediom. Warto zadać pytanie, co to jest normalność i komu ma ona służyć.
Czy normalność, to akceptacja nieudolności i oportunizmu władzy, odwracanie się od problemów kraju i świata, czy też lekceważenie ludzkich uczuć, wręcz ich odrzucanie, poprzez nazywanie ich emocjami. Jeśli ktoś kieruje się uczuciem, to znaczy, że jest przepełniony emocjami, dodajmy złymi i za nic ma normalność. Bo normalność, to akceptacja staus quo, tego co ma miejsce tu i teraz i co jest korzystne dla ludzi posiadających rządy, nie zapominając o rządach dusz. Bardzo to odpowiada tej, coraz większe części uczestników wyścigu szczurów, która w emocjach czyli uczuciach upatruje zagrożenie dla zdobywania dóbr materialnych i dla świętego spokoju. A święty spokój jest wtedy, kiedy nikt nie stawia niewygodnych czy niepopularnych pytań i broń Boże nie demonstruje swoich poglądów, powszechnie przyjętych za nienormalne.
Nie jesteśmy narodem laickim, z tradycji i chyba przekonania jesteśmy narodem chrześcijańskim, a liderzy partii rządzących głoszą publicznie, że są wierzący, a niektórzy nawet praktykujący, co demonstrują podczas oficjalnych uroczystości, transmitowanych przez telewizję. W praktyce politycznej wiara jest przeszkodą w realizowaniu celów i dlatego nie razi ich postępująca w Polsce laicyzacja i jak zauważył pewien ksiądz - wyrafinowane formy dyskryminacji chrześcijaństwa. W Polsce i w Europie.
Dyskryminacją chrześcijaństwa, a katolicyzmu w szczególności parają się nie tylko lewicowe i lewackie kręgi polityczne, w wyjątkowo wyrafinowany sposób uprawiają ją media, w tym wpływowe gazety, które winny trzymać się z daleka od wszelkich form upokarzania ludzi z powodu rasy, wyznania i przekonań. Wszak tolerancja, w tym religijna jest jednym z kanonów nowoczesnej Europy.
Nie miejmy złudzeń. Nowoczesna Europa toleruje tylko takie przekonania, które nie obnażają hipokryzji politycznej poprawności czy normalności inaczej.
Nie budzi oburzenia rządzących w Polsce i w Europie mordowanie chrześcijan na Bliskim Wschodzie, w Azji i nawet w Ameryce Południowej, nie niepoki przeciętnych zjadaczy chleba zagrożenie jakie niesie za sobą zgoda na wykorzenienie z duszy narodu tych najprostszych i najcenniejszych zasad moralnych, wartości bez których nie sposób być do końca człowiekiem. Na zachodzie Europy tylko Włosi domagają się reakcji Unii Europejskiej na prześladowania chrześcijan na świecie. W Niemczech z protestem i żądaniem zapewnienia ochrony koptom w Egipcie wystąpiła kanclerz Angela Merkel ale dopiero wówczas, gdy islamiści zagrozili zamachami na koptów żyjących w RFN. Unia Europejska zastanawia się co z tym fantem zrobić. A w Polsce? A kogo to w Polsce obchodzi?
Dla odbiorców mediów mordowanie modlących się w świątyniach to żaden hit. Hitem są antyklerykalne tyrady lewaków i sprzyjających im księży. Jak się okazuje bardzo zaraźliwe, bo potwierdzają prawo każdego Polaka do luzu, lekceważenia innego człowieka i do przekonania, że każdy jest Bogiem swego stworzenia. O nietolerancji religijnej wobec chrześcijan w Europie mówił papież Benedykt XVI, ostrzegając przez zgubnymi skutkami szerzącego się i dodajmy, coraz bardziej agresywnego laicyzmu, mówili o tym nasi hierarchowie.
Tolerancja religijna owszem, ale wobec muzułmanów, bo muzułmanie są groźni i lepiej z nimi nie zaczynać. Z muzułmanami trzeba się liczyć i budować im meczety. Natomiast nie wadzą pomniejsze konfesje, które - pragnę przypomnieć - cieszyły się w Polsce nie tylko tolerancją ale nierzadko wsparciem ze strony komunistycznej władzy.
Nie da się normalnie żyć w kraju i na kontynencie, gdzie panuje fałsz i obłuda, gdzie głoszona jest etyka silniejszych i trzymających władzę. Jestem więc przeciwko takiej normalności i zachowuję sobie prawo do wyrażania swoich emocji, w tym uczuć religijnych, w których wychowała mnie matka i których broniła w ciemnych czasach zniewolenia narodu.
Opowiadam się przeciwko takiej normalności, która służy ośmieszeniu wartości i odbiera człowiekowi prawo do publicznego ich głoszenia. Taka normalność podcina korzenie narodu i prowadzi go na manowce historii. Robi dobrze i jest pożyteczna dopóty, dopóki nasza materialna egzystencja nie jest zagrożona i podstawowym wyznaniem jest konsumpcja. Ale co się stanie, kiedy jej zabraknie? A to może się zdarzyć. Co nas ochroni przed zagubieniem się i dezorientacją? Czy wówczas zawołamy na pomoc Boga, w myśl porzekadła "jak trwoga to do Boga"? Tylko czy on nas wysłucha? Do dialogu potrzebne są dwie strony. Pod warunkiem jednak, że ta ludzka jest świadoma sensu swego istnienia.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/109020-grzybowska-na-nowy-rok-nie-da-sie-normalnie-zyc-w-kraju-gdzie-panuje-falsz-obluda-i-etyka-silniejszych-rysuje-krauze
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.