Kompromitacja specjalsów w Afganistanie. Zamiast odbicia zakładników – spektakularna porażka

Żołnierze I Pułku Specjalnego z Lublińca mieli odbić dwóch afgańskich policjantów uprowadzonych przez talibów, jednak trafili w niewłaściwe miejsce. Akcja okazała się kompromitacją, a talibowie zabili zakładników.

Całą sprawę nagłośnili dziennikarze śledczy TVN Bertold Kittel i Jarosław Jabrzyk, którzy w „Superwizjerze" przedstawili kulisy nieudanej operacji i próbowali uzyskać komentarz Dowództwa Wojsk Specjalnych.

Najwięcej kontrowersji budzi fakt, że w wyniku braku wyraźnych rozkazów i specjalizacji na operację uwalniania zakładników polecieli specjalsi z Lublińca, mimo tego iż tylko żołnierze GROM mają odpowiednie przeszkolenie do prowadzenia tego typu operacji.

Obecnie w Afganistanie stacjonują dwie jednostki do zadań specjalnych tzw. Task Force. Jest to I Pułk Specjalny z Lublińca oraz jednostka GROM. W reportażu Bertolda Kittla i Jarosława Jabrzyka jeden z informatorów porównuje różnicę między jednostkami do różnicy między tasakiem a skalpelem.

Tu nie są winni żołnierze, ale dowódcy. Wprowadzili chaos, nie podzielili kompetencji, co doprowadziło do kompromitacji (...) To jakby operację serca zlecić ortopedzie, gdy kardiolog jest w pokoju obok – między innymi takie słowa padają w reportażu.

Informatorzy Kittla i Jabrzyka zwracają uwagę, że „akcja była kompletnie spartaczona". Okazuje się, że w rozkazie podana była inna wioska niż na planie, a żołnierze z Lublińca wylądowali w jeszcze innym miejscu.

Bardzo niepokojące jest także stwierdzenie jednego z informatorów, który mówi, że „cała operacja wynikała z rywalizacji pomiędzy oddziałami specjalnymi".

O całej sprawie huczy. Natomiast nie pójdzie żadna oficjalna informacja, bo dla polskiego wojska sprawy po prostu nie ma. Przecież ci Afgańczycy, ci policjanci nie zginęli z naszych rąk. (...) Ale oczywiście wszyscy są świadomi, że klęska tej operacji, to w dużej mierze efekt konfliktów i ambicjonalnej rywalizacji w polskim dowództwie – tłumaczy informator zbliżony do Dowództwa Wojsk Specjalnych.

Aby uniknąć konfliktu kompetencji Amerykanie wprowadzili w Afganistanie regulacje zgodnie z którymi specjalsi z Lublińca mogli wykonywać jedynie operacje pierwszego stopnia, natomiast wszystkie trudniejsze zadania (m.in. Odbijanie zakładników) mogli wykonywać jedynie żołnierze GROM.

Z ustaleń Bertolda Kittla i Jarosława Jabrzyka wynika, że to właśnie komandosi z Lublińca otrzymali zadanie odbicia zakładników, ponieważ misja została oznaczona jako „przeszukiwanie wioski". Widząc takie oznaczenie misji dowództwo ISAF wydało zgodę, aby to właśnie żołnierze z Lublińca wykonali to zadanie. Wypowiadający się w „Superwizjerze" informator stwierdza, że ten przypadek jest formą „cwaniactwa operacyjnego", polegającego na oszukiwaniu dowództwa w „słusznej sprawie".

Zdaniem jednego z informatorów jednostka GROM jest solą w oku części dowódców sił specjalnych, którzy świadomie do różnych misji wybierają żołnierzy z Lublińca.

Podczas spotkania z dziennikarzami TVN rzecznik prasowy wojsk specjalnych zapewniał, że Afgańczycy zostali zamordowani w wyniku nieudanej akcji, a ciała znalezione niedaleko nie należały do zakładników. Zapewnił też, że DWS odtajni dokumenty, które potwierdzą tę wersję wydarzeń.

Zaproponowana przez rzecznika data spotkania, podczas którego miały zostać podane wszystkie informacje. to 11 stycznia. Już po emisji materiału. Rzecznik nie chciał też wystąpić przed kamerą, odmówił też jakiegokolwiek oświadczenia w tej sprawie. - czytamy na łamach portalu tvn24.pl

źródło: sledztwo.tvn.pl/tvn24.pl
pedro

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych