Jaka była końcówka roku 2010? Donald Tusk nakrzyczał na jedną z wdów po ofierze katastrofy smoleńskiej, a Jarosław Kaczyński publicznie się zastanawiał, czy w trumnie Lecha Kaczyńskiego nie ma szczątków innej osoby. Czym więc politycy mogą? nas zaskoczyć w nowym roku?
- napisał w jednym z wielu tekstów podsumowująco-prognostycznych publicysta Rzeczpospolitej Igor Janke. To prawda, mieliśmy wrażeń co niemiara. Ale czy to oznacza, że zawsze emocjonowaliśmy się tym, co naprawdę istotne? A co z kolei przeoczyliśmy? Jakie zdarzenia, lub może nawet zjawiska, umknęły naszej uwadze, albo wydały nam się mało istotne, a miały w istocie znaczenie fundamentalne? Wyliczmy:
1. Wejście w życie ustawy o uniezależnieniu prokuratury od ministra sprawiedliwości
Ustawę uchwalono w roku 2009, ale w życie weszła 1 marca 2010, na kilka tygodni przed smoleńską katastrofą. Była przedstawiana jako milowy krok wykonany przez obecny rząd na drodze do odpolitycznienia wymiaru sprawiedliwości. Przeciwstawiano ją złym praktykom z czasów, kiedy zwierzchnikiem prokuratury był minister Zbigniew Ziobro.
Tymczasem o faktycznym znaczeniu tej ustawy świadczy¸ znamienny incydent. Oto w programie Tomasza Lisa feministki żądały skuteczniejszych kroków dla powstrzymania takich zjawisk jak molestowanie seksualne w rodzinach. Minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski zapewniał, że robi co może i jako przykład dał "własną" decyzję o usunięciu jednego z rejonowych prokuratorów, który blokowa¸ śledztwo w podobnej sprawie.
Rzecz w tym, że zrobił to jeszcze przed pierwszym marca. Po tej dacie stracił już prawo do poganiania jakiegokolwiek prokuratora nie mówiąc o zmianach personalnych. Korporacja prokuratorska stała się panią samej siebie. Niezależną - od kogokolwiek, łącznie z opinią publiczną.
Opłakane skutki tej niezależności ujawniły się w pełnej krasie zwłaszcza w przypadku śledztwa smoleńskiego. Premier Tusk wielokrotnie powtarzał, że nie ma prawa nawet zadawać prokuratorom pytań, a szef niezależnej prokuratury Andrzej Seremet pouczał interpelujących go posłów, że nie musi im odpowiadać. W efekcie opinia publiczna była zdana na domniemania i przypuszczenia. A przecież jest to śledztwo o kluczowym znaczeniu dla polskiej racji stanu. Ale rząd mógł spokojnie rozkładać ręce: Nie możemy nic zrobić. O tym, że prokuratura stała się w następstwie tej reformy naprawdę bardziej odpolityczniona, nie wiemy na razie nic. Wiemy natomiast już dziś, że obywatelom trudniej się od niej czegokolwiek doprosić.
2. Reforma edukacji
Tak naprawdę jest wcielana w życie od roku 2009. Rok miniony był tylko kolejnym rokiem jej wdrażania: objęte nią dzieci uczyły się już w drugiej klasie podstawówki i w drugiej klasie gimnazjum. A jednak zmiana o gigantycznych konsekwencjach nadal jest słabo zauważana i przez polityków, i przez media, i przez zwykłych Polaków. Protest grupy historyków i polonistów z końca roku 2009 przeszedł prawie bez echa.
Tymczasem reforma ma zasadnicze znaczenie. Zmienia ona liceum ogólnokształcące - poza pierwszą klasą - w komplet przygotowawczy do matury. Przedmiotów zbędnych z punktu widzenia tych przygotowań w drugiej i trzeciej klasie już nie będzie, albo zostaną zmienione w cykl czytanek (historia). W efekcie ostateczne decyzje o swojej przyszłości, o wyborze kierunku studiów, młodzi ludzie będą musieli podejmować w wieku 16 (a w przyszłości po przesunięciu o rok matury - piętnastu lat). Teraz profile nie uniemożliwiały całkowicie zmiany zainteresowań, nawet w ostatniej chwili.
Redukcji ulegnie kształcenie ogólne. Na dokładkę matura dla osiemnastolatków oznacza wydłużenie cichcem czasu pracy - o jeden rok.
3. Licznik długu autorstwa Leszka Balcerowicza
Tak wiem, to zdarzenie było medialnie nagłośnione. Podobnie jak wystąpienia grupy liberalnych ekonomistów - poza Balcerowiczem Krzysztofa Rybińskiego i innych, zarzucające rządowi niechęć do reform i zwłaszcza lekceważenie kryzysu finansów publicznych. A jednak sądzę, że ciągle nie mamy świadomości znaczenia tego sporu.
To prawda liberalni ekonomiści nie staną się partią, ich poglądy są niewygodne tak naprawdę dla wszystkich głównych ugrupowań w Polsce. Ale biją na alarm w ważnych sprawach. Przestrzegają przed zawaleniem się państwa w następstwie braku pieniędzy, pokazują groźbę rozsadzenia systemu emerytalnego, Ich recepty bywają niejasne albo nierealne. Ale ich przestrogi warte są wysłuchania. Wszyscy łącznie z rządem traktują je na razie jako rytualny okrzyk chłopców z bajki: Wilki wilki! Gdy wilki się pojawią, będzie za późno.
4. Konflikt rządu Tuska z Rosją o raport smoleński
I znowu mówimy o zdarzeniu nagłośnionym przez media. A jednak mam wrażenie, że większość Polaków nie uświadamia sobie jego znaczenia. Wrogowie rządu uznaje Donalda Tuska za "ściemniacza", zwolennicy myślą często jeszcze starymi kategoriami: odrzucania wszelkich żądań PiS i ugłaskiwania Rosji.
Tymczasem zapowiedź Edmunda Klicha, że Polska powinna napisać własny raport konkurencyjny wobec MAK-owskiego, to zapowiedź poważnej próby sił z Kremlem. Albo Polska zmusi rosyjskich decydentów do ustępstw, albo będzie zmuszona bić w tej sprawie na alarm. Nie twierdzę, że zmieni to całkowicie naszą politykę zagraniczną. Ale w roku wyborczym będzie poważnym problemem.
5. Kurczenie się przestrzeni debaty - w mediach publicznych i prywatnych
Oczywiście o nierównowadze w mediach rozmawiano wielokrotnie. Symbolicznie na sam koniec roku swój program w TVP traci Jan Pospieszalski. W roku 2010 zwolennicy Platformy w zarządzie spółki podjęli kroki prawne przeciw niekontrolowanemu przez nich kierownictwu dziennika "Rzeczpospolita". To były zdarzenia znane i żywo komentowane.
Ale już mniej ludzi zauważyło na przykład zapowiedź rezygnacji przez tabloidowy dziennik Fakt z prawie całej publicystyki politycznej. Albo usunięcie komentatorów zewnętrznych z popołudniowych audycji TVN 24. Wiele mediów rezygnuje z poważnej debaty używając przeważnie uzasadnień finansowych: nie opłaca się, Tak się jednak z reguły dzieje, że oznacza to eliminację głosów krytycznych wobec tego rządu. W przyszłym roku to zjawisko tylko się nasili.
CZYTAJ TEŻ: Piotr Zaremba: Mój bilans roku 2010. Pięć zdarzeń najbardziej przecenianych w Polsce. Rysuje Krauze
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/108869-zaremba-moj-bilans-roku-2010-piec-wydarzen-najbardziej-niedocenionych-w-polsce-rysuje-rafal-zawistowski
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.