wPolityce.pl: W mijającym roku najważniejszym i najsmutniejszym jednocześnie wydarzeniem była tragedia smoleńska. Czy w przyszłym roku także będziemy odczuwali jej skutki?
Artur Balazs (polityk konserwatywny, były minister rolnictwa): Zdecydowanie tak. Tragedia smoleńska to największy dramat cywilizowanego świata. Śmierć prezydenta i istotnej części elity politycznej Polski. Ale dramatem jest także brak konsekwencji w wyjaśnianiu rzeczywistych przyczyn tragedii, nieumiejętność wskazania osób, które niewątpliwie zawiniły. To miało wielki wpływ na to co działo się w roku 2010, a więc na wybory prezydenckie, samorządowe, na całą scenę polityczną. Skutki 10 kwietnia będą mocno odczuwane także w roku 2011.
Co jeszcze wyróżniłby Pan z wydarzeń roku 2010?
Wszystko co ważne w jakiś sposób wiązało się z tragedią smoleńską. Także wybory prezydenckie. Oceniam ich wynik jako wielki sukces Jarosława Kaczyńskiego. Nikt wcześniej nie dawał mu szans, a otarł się o zwycięstwo. Ale potem, tuż po wyborach, dokonał gwałtownej zmiany własnego obrazu. Według mnie spowodowało to spadek poparcia dla PiS i w konsekwencji słaby wynik tej partii w wyborach samorządowych. To - oceniam - był poważny błąd. Zmieniono dobre i skuteczne przesłanie z wyborów prezydenckich, a potem w Prawie i Sprawiedliwości doszło do podziału.
Same wybory samorządowe też były bardzo ważne?
Bardzo. Zaznaczyły się nowe tendencje w polityce. Okazało się, ze najważniejsza i największa partia, rządząca Platforma Obywatelska, w kilku niezwykle ważnych i strategicznych miejscach poniosła bolesne porażki.
Przegrała pomimo olbrzymiego zaangażowania sił, samego premiera Donalda Tuska, rządu, marszałka Sejmu. Nie zdobyła foteli prezydenckich w najważniejszych miastach, jak Wrocław, Poznań i Szczecin. W tym ostatnim mieście urzędujący prezydent, wywodzący się z PO, pokonał oficjalnego kandydata Platformy 62 do 38 procent, choć miał naprzeciwko siebie całą partyjną maszynę obozu rządzącego, Tuska, Schetynę. To pokazuje, ze szyld partyjny nie rozstrzyga już wszystkich wyborów. Może mieć to bardzo duże konsekwencje w wyborach parlamentarnych w przyszłym roku.
Najpoważniejszą próbą zmiany sceny politycznej było powstanie ugrupowania Joanny Kluzik-Rostkowskiej. Udana to próba?
Na pewno pokazała, że scena polityczna nie jest jeszcze ukształtowana na stałe.
W mojej ocenie nastąpią na niej w przyszłym roku bardzo poważne przesunięcia. Gdybyśmy rozmawiali rok temu, to bym powiedział pewnie, że wybory parlamentarne wygra samodzielnie PO i sama sformuje rząd. Dzisiaj widać, że to iluzja, że wyborów roku 2011 Platforma na pewno nie wygra samodzielnie, a ich wynik może być zupełnym zaskoczeniem. Podział sceny pomiędzy dwie główne partie, PO i PiS, w zasadzie się skończył. Obraz za rok będzie zupełnie inny niż ten jaki jeszcze dzisiaj mamy.
Dopytam o szansę PJN, także w kontekście Palikota, który także próbował zaistnieć samodzielnie.
Platforma poniesie koszty i konsekwencje zgody na bezkarność Palikota, na demolowanie przez niego autorytetów, niszczenie sceny politycznej. Czy komuś się to podoba czy nie Palikot jest produktem Platformy Obywatelskiej i tych jej liderów, którzy pozwalali mu działać. Według mnie nie odniesie on żadnego sukcesu w polskiej polityce.
Co do klubu "Polska Jest Najważniejsza": scena została rozszczelniona, pojawił się nowy podmiot. Ale czy ten podmiot będzie beneficjentem tego rozszczelnienia, za wcześnie oceniać. Pokażą to najbliższe 2-3 miesiące.
Wróćmy do Jarosława Kaczyńskiego. Jego partia, Prawo i Sprawiedliwość, pomimo wielu wróżb wieszczących krach, utrzymuje stabilne poparcie pomiędzy 20 a 25 procent. Jak Pan ocenia jego sytuację.
Ze szczerego serca radziłbym Jarosławowi Kaczyńskiemu by zawrócił z drogi obranej po wyborach prezydenckich. Ma na to jeszcze szansę, jest w nim i w jego aprtii ogromny potencjał, ale tylko jeśli bardziej nastawi się na to, o czym mówił w kampanii: na szukanie kompromisu, łączenie ludzi. Nie powinien korzystać z dalszych rad jednego czy dwóch ludzi ze swojego otoczenia, którzy w obawie o swoją pozycję, namówili go na grę na podział. To był olbrzymi błąd.
Ale podkreślam: PiS ma potencjał. Na pewno wynik na poziomie 23 procent jest dla tej partii dużo mniejszym powodem do zmartwienia niż 31 procent zdobyte przez PO. Ta różnica pomiędzy sondażami dającymi nawet 50 procent a realnym wynikiem musi spędzać Platformie sen z powiek, zwłaszcza w kontekście ciężkiej porażki w wielu dużych miastach.
Poznamy w przyszłym roku prawdę o tragedii smoleńskiej? Bez tego nigdy nie zaznamy spokoju sumienia.
Prawdę o Smoleńsku prędzej czy później poznamy choć nie rozstrzygam kiedy i czy w przyszłym roku.
Jestem daleki od takiej wizji prawdy o tragedii, która zakładała by zamach na ten samolot. Jestem za to bliski tej wersji, która istotną część odpowiedzialności i winy składa na tych, którzy doprowadzili do podzielenia obchodów w Katyniu na dwie części, którzy odpowiadali za bezpieczeństwo prezydenta.
Konsekwencje tych działań, podobnie jak decyzja o przekazaniu całości śledztwa w ręce rosyjskie, będą miały istotny wpływ na ocenę premiera Tuska i jego rządu. W pewnym momencie i Tusk i jego gabinet nie unikną odpowiedzialności za tę część tragedii, która była związana z istotnymi uchybieniami w zakresie bezpieczeństwa tego lotu i późniejszych zaniedbań.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/108828-nasz-wywiad-balazs-o-starym-i-nowym-roku-tragedia-smolenska-to-najwiekszy-dramat-cywilizowanego-swiata