Usunięcie z TVP programu "Warto rozmawiać" to decyzja polityczna

www.tvp.pl
www.tvp.pl

Jest to też sygnał dla dziennikarzy, którzy nie ukrywają swoich katolickich przekonań, że w telewizji publicznej nie ma dla nich miejsca

Program Jana Pospieszalskiego "Warto rozmawiać" zawsze miał pod górkę. Od czasu pojawienia się w TVP zmieniał dzień i godzinę emisji wielokrotnie. Tej wędrówce po ramówce telewizyjnej nie towarzyszyła odpowiednio nagłośniona kampania promocyjna. Każdy pracownik TVP wie, co to w praktyce oznacza. Brak promocji, przesuwanie godzin nadawania audycji nawet na północ to klasyczne zarzynanie programu w białych rękawiczkach.

"Warto rozmawiać" jest programem autorskim prowadzonym przez wyrazistego publicystę, który nie ukrywa swoich przekonań. Jan Pospieszalski nie udaje kogoś innego, nie stroi się w piórka "obiektywnego moderatora". Jest dziennikarzem zaangażowanym.

Redakcja programu zawsze stara się o obecność wszystkich zainteresowanych stron sporu. Problem polega na tym, że po 10 kwietnia (ale także i wcześniej takie przypadki się zdarzały) do programu przestali przychodzić politycy partii rządzącej oraz wielu komentatorów. Polityków PO oraz urzędników administracji publicznej, którzy zgadzają się na udział w programie Pospieszalskiego można policzyć na palcach jednej ręki.

Od 10 kwietnia Jan Pospieszalski występuje w dwóch rolach: prowadzącego program "Warto rozmawiać" oraz współautora (obok Ewy Stankiewicz) głośnego reportażu "Solidarni 2010". Jest wyrazistym publicystą, ale też i kimś na kształt trybuna ludowego - przynajmniej w oczach tych, którym dał prawo głosu. Premier Donald Tusk w maju określił go mianem propagandysty PiS-u w dużym wywiadzie dla "Gazety Wyborczej". To była sytuacja bez precedensu - prezes Rady Ministrów w rozmowie w największym dzienniku w kraju obrzucił bezpodstawnie znanego dziennikarza błotem, a władze TVP nie zrobiły nic, aby stanąć w obronie swojego współpracownika.

Wcześniej krytyka Jana Pospieszalskiego dotyczyła w głównej mierze stylu prowadzenia programu oraz rzekomej stronniczości. Wziąwszy pod uwagę, fakt, że emitowane w TVP programy Tomasza Lisa czy Jacka Żakowskiego nawet nie siliły się na rzetelne przedstawienie racji dwóch stron, krytykę wymierzoną w program "Warto rozmawiać" można spokojnie uznać za kuriozum.

Program "Warto rozmawiać"  jest małą wysepką na oceanie politycznej poprawności. Od 10 kwietnia atak na Jana Pospieszalskiego przybrał jednak rozmiary dalece przekraczające zdrowy rozsądek i nie mieszczące się w granicach debaty publicznej. Premier polskiego rządu dał przykład, więc sfora pseudodziennikarzy i celebrytów ma teraz używanie.

Do nielicznych wyjątków należą głosy takich ludzi, jak Krzysztof Kłopotowski, który broni programu "Warto rozmawiać" z pozycji liberała szanującego pluralizm opinii.

Dziś jednak ten pluralizm jest fikcją. Obrona programu Jana Pospieszalskiego jest de facto obroną resztek niezależnych od rządzących programów. Niemal wszystkie media mówią jednym głosem. Ten okres w historii polskich mediów będzie zapamiętany przez historię jak najgorzej.

Wcześniej krytykom Jana Pospieszalskiego przeszkadzał jego katolicyzm. Dzisiaj usuwa się go z telewizji publicznej z powodów czysto politycznych. Potwierdziła to nawet dyr. TVP 1 Iwona Schymalla, która w tej sprawie ma związane ręce.

 

Polecamy rozmowę z Janem Pospieszalskim na tv.rp

 

 

ab, źródło: własne/tvp.pl/rp.pl

 

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych