Powiedz mi jakie piszesz podsumowanie roku, a powiem Ci, jakim jesteś człowiekiem
- bardziej niż kiedykolwiek mam ochotę zawołać, kiedy czytam rozmaite zestawienia grudniowo-styczniowe.
Tak, człowiekiem, bo można się różnić politycznie, to zrozumiałe. Ale czy można mieć w sobie aż taką dozę niechęci do części współobywateli, żeby całkowicie wyzbyć się współczucia? Niestety, jak widać można.
Oto bowiem Tomasz Jastrun (wg stopki poeta, prozaik, eseista i krytyk literacki) w felietonie "Taniec na miotle" w "Newsweeku" analizując rok 2010 tak widzi tragedię smoleńską:
Rok ten uznamy za niezwykły z powodu smoleńskiej katastrofy. Oto w kraju, któremu po stuleciach się powiodło - jest wolność, bezpieczne granice, nawet szybki rozwój - ktoś próbuje na tej tragedii zbudować świecką religię.
Czytam, czytam i nie rozumiem. Jakaż to logika, jakie uczucia prowadzą Autora do tych zdań? Bo ja napisałbym raczej tak:
Rok ten uznamy za niezwykły z powodu smoleńskiej katastrofy. Oto w kraju, któremu po stuleciach się powiodło - jest wolność, bezpieczne granice, nawet szybki rozwój - możliwa jest tragedia na tę skalę, możliwe jest całkowite zlekceważenie przez rządzących bezpieczeństwa Prezydenta i 95 przedstawicieli polskiej elity. A potem możliwe jest lekceważenie dochodzenia do prawdy w tej sprawie. Co kto na niej i czy próbuje budować, to sprawa wobec tych wydarzeń wtórna.
Ale Jastruna tragedia w ogóle nie martwi, nie porusza, nie dziwi. W ogóle o niej nie wspomina. Ani o żadnej z jej ofiar. W swoich felietonach znęca się nad biednymi staruszkami po Pałacem Prezydenckim, wyszydza pod byle pretekstami dążących do prawdy w sprawie 10/04, żądając od wszystkich... No właśnie, czego? Właściwie, to chyba po prostu zapomnienia o tragedii.
Niezliczone pytania jak do smoleńskiej tragedii mogło dojść, jak można tak skandalicznie traktować śledztwa w tej sprawie, puentuje szyderczo:
Scenariusz znany od dwóch tysięcy lat. Prezydent, na krzyżu roztrzaskanego samolotu, złożył sam siebie w ofierze dla Polski. Zabili go swoi i obcy, tam Żydzi i Rzymianie, tu Polacy i Ruskie. W łaskawej wersji jest Tusk jest Piłatem. Prezydent zginął w otoczeniu łotrów z SLD i PO. Ale tylko jego śmierć ma wagę moralną.
Szokujące słowa. Jastrun by pewnie chciał by tak było, by te wszystkie pytania były tylko dziełem skrajnych oszołomów, którzy nie chcą przyjąć do wiadomości, że prezydent sam się zabił, przy cichym współudziale kapitana Protasiuka. Wiemy jednak - tak nie było. Pasażerowie Tupolewa nie musieli zginąć.
Ale skoro już słowo "moralność" padło, to odpowiadam: tak, dzisiaj jest moralnym obowiązkiem dążenie do wyjaśnienia tej tragedii. Przeciwstawianie kategorii moralnych sprawom takim jak granice i szybki rozwój nie ma żadnego sensu, jest absurdem.
W końcu w PRL Polska też się jakoś rozwijała, miała bezpieczne granice, wolność większą niż za okupacji, propaganda o tym bez przerwy trąbiła, a jednak byli ludzie uważający, że Katyń, zbrodnie ubeckie, a nawet zwykłe białe plamy w historii najnowszej trzeba wyjaśnić. Płacili za to dużą cenę. I mieli rację. Tak jak dziś to my, a nie Jastrun, też ją mamy.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/108743-karnowski-jastrun-szydzi-z-tych-ktorzy-domagaja-sie-prawdy-o-smolensku-to-go-razi-bo-mamy-rozwoj-rysuje-krauze
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.