O zwierzu. "Odbywa się polowanie z nagonką na dziennikarzy i innych, którym przypisuje się sympatie pisowskie"

Napisał Wildstein słusznie, bo prawdziwie, że odbywa się polowanie z nagonką na dziennikarzy i innych, którym przypisuje się sympatie pisowskie.

Polowanie polega na odstrzeleniu przeciwnika i dyskredytacji, bo zastrzelić nie wolno. Dyskredytacja w Warszawie jest śmiercią towarzyską. Takiej bał się Czesław Bielecki, który jako kandydat PIS przez całą kampanię dyskretnie i stanowczo wypierał się tej rekomendacji, która w warszawskich salonach budzi absmak i pełne fałszywej tolerancji zdziwienie warstwy oświeconej.

Dziwne to miejsce Warszawa.

Tu ważni poprzestają z ważnymi, bywają, kłaniają się i obściskują, bliskość władzy zbliża, jaką by władza nie była. Ważne jest żeby byś ważnym. Nieważni  rzucają się w oczy i budzą  absmak, jak powiedziano. W stanie wojennym tu właśnie, nie w Łodzi, czy Ostródzie opozycjoniści mogli spotykać się  z ludźmi władzy, pod warunkiem, że byli ważnymi opozycjonistami. I odwrotnie, co zbliża na długie lata.

A na zewnątrz trwała wojna. Między nieważnymi. Taki tu w Warszawie trwa od lat bal u Senatora.  Senator zaprasza, przybyć należy, byle nie zakłócać stylu, jak ta dama, która się na bal wdarła, burząc szyk i smak.

Polowanie, o którym pisze Wildstein  to proste czyszczenie sali balowej. Jest skuteczne nie w miejscach pracy, ale w towarzyskim układzie. Bywamy razem, to się zapraszamy, jak się zapraszamy, to się wspieramy, obcy są nie nasi.

Być naszym można z namaszczenia lub aktywności własnej.

Są jeszcze tolerowani.

Śpiewak wymyślił IV Rzeczpospolitą, potem poszedł do Platformy, z której wyszedł. Coś nerwowy, ale przecież był u nas, może wróci, choć plamę ma na futrze, może zetrze, może nie, uważajmy.

Krasnodębski cały uplamiony i ciągle się plami. Nie zapraszamy.

Staniszkisowa – nasza kochana Staniszkisowa przesadziła, były przecież ostrzeżenia – kolega Żakowski ostrzegał przecież papierami, a ona nic, trzeba uważać na Staniszkisową, chyba lekko zbzikowała.

Nie mówi tego organ oficjalny. Tak się mówi.

Markowski dobry, ale czy Markowski skończył  jakieś liceum w Warszawie? Musi jeszcze popracować ten Markowski. Stawiamy na Markowskiego, niech się pokaże, już o krok jest od dopuszczenia, ale jeszcze troszeczkę.

Wildstein jest z Krakowa, to mówi samo za siebie, bo nie jest z Warszawy, paru innych też, chyba, że napisali o nich w Gazecie.

Nie jest prawdą, że Gazeta wyznacza ideologię, bo nie ma ideologii, Gazeta rozdaje kotyliony na bale, wigilie, rozdania, przyznania, premiery i pogrzeby nawet.

Ideologię Gazeta miała,  towarzysko-socjalistyczną w duchu reformy, ale bez przesady. I tak trzyma.

O tę przesadę w Polsce idzie.

Ustrój został zmieniony, ale generał jest człowiekiem honoru, takie łagodne przejście, byle nie z nacjonalizmem, bo nacjonalizm to nie internacjonalizm, byle bez Ciemnogrodu, bo kościelnych można tolerować i im tyle starczy, byle europejsko, ale nie niemiecko, czy francusko i czesko. Aż Havla to zbrzydziło, choć przecież był swój. To chyba wpływ choroby. Nie piszemy o Havlu.

Jest w Polsce spór o korzenie i dziedzictwo, spór coraz wyraźniejszy.

W Teatrze Dramatycznym dawali w trudnych czasach Księdza Marka. Pierwszy akt, inaczej niż w tekście, kończyła słynna fraza : gwałty, morderstwa, grabieże – precz z Polski. Wszyscy wtedy wstali, owacja na stojąco trwała wiele minut. Takie posłanie moralne zjednoczyło widownię. Potem wyrzucono Holoubka z dyrektorskiej posady i wiedziano za co. Za „Dwie głowy ptaka" też. A i  tak Holoubek został bohaterem Dziadów tylko, bo ten styl trzymamy.

Pisze Wildstein o polowaniu, nie pisze o zwierzu.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych