Krystyna Grzybowska dla wPolityce.pl: Brniemy od marności do marności, byle się nie wysilać... Rysuje Zawistowski

Rys. Rafał Zawistowski, "WIGILIE"
Rys. Rafał Zawistowski, "WIGILIE"

Podczas opłatkowych spotkań ludzie życzyli sobie, obok zwyczajowych Wesołych Świąt lepszego Nowego Roku. Czy będzie lepszy, dowiemy się z prognoz ekspertów i wróżek. A będzie, jaki będzie. Zwróciły moją uwagę smutne refleksje nad mijającym 2010 rokiem, który w ocenie wielu, a może większości Polaków był bardzo zły. To przez straszliwe nieszczęście jakim była smoleńska katastrofa, przez powodzie i przedwczesną, srogą zimę. Ogólnie rzecz oceniając, nie tylko z polskiego punktu widzenia ten rok był marny. To była marność nad marnościami. Nawet kryzys finansowy i gospodarczy zachodniego świata był marny, gdyby nie strajki i demonstracje we Francji, Grecji, a ostatnio w Wielkiej Brytanii, można by rzec, było nudno i nijako.

Z polityków wyszło powietrze, bo trudno im było wymyślić coś nowego na podkreślenie własnych zasług dla państwa i narodu. Kręcili się w kółko wraz z kamerami i wygłaszali plastikowe deklaracje, obfitujące w głupstwa i slogany. Dla jednych Polska jest najważniejsza, dla innych ratowanie strefy euro, a jeszcze innych straszenie zamachami i innymi czynami, co to sparaliżują, a może nawet zniweczą zachodnią cywilizację. Zdawało się, że sensacyjne doniesienia portalu Wikileaks wstrząsną światem i obalą niektóre imperialistyczne reżimy. Pudło. Sensacje te bardzo szybko się znudziły, także mediom, bo nie zawierały nic, czego wykształceni i politycznie wyrobieni ludzie już nie wiedzieli. A mniej wyrobieni się nie domyślali.

Raporty dyplomatów amerykańskich oraz innych okazały się plotkarskim maglem, z którego płynie tylko jeden wniosek - nie tylko politycy w dzisiejszym świecie są marni, ale również dyplomaci. Niektórzy są jeszcze marniejsi, że wymienię ambasadora tytularnego Turowskiego, co się okazał być agentem PRL-u i ZSRR.

I jak się okazuje, Wikileaks tego nie odkrył. Bo nie ma dostępu do tajemnic tego mniej zachodniego świata. A szkoda.

Marność polityków, tak amerykańskich jak europejskich i różnych innych wynika także z marności ich podwładnych, a służących im mediów zwłaszcza. Oni nie muszą się wysilać, żeby zrobić wrażenie na obywatelach, nie są zdeterminowani do przeprowadzania reform, bo to im tylko zaszkodzi. Zdają się na niezawodny pijar i tylko od czasu do czasu, kiedy czują się przyciśnięci do muru, udają, że mówią prawdę. Premier Tusk wyraził swoje niezadowolenie z raportu MAK o tragedii smoleńskiej, nie jestem jednak pewna, czy to niezadowolenie nie zostało aby uzgodnione z partnerem rosyjskim. Żeby naród polski poczuł się usatysfakcjonowany i poruszony do głębi odwagą swego premiera.

I tak brniemy od marności do marności. Kanclerz Niemiec Angela Merkel została nazwana przez Wikileaks politykiem teflonowym. No i co z tego? Równie dobrze można by ją nazwać politykiem bez medialnego wdzięku, to nie zmienia faktu, że dyktuje pozostałym liderom krajów Unii Europejskiej jak mają ratować swoje finanse i co im grozi jak nie uratują. Tylko, że to co im grozi, jest marne, jak marna jest Unia Europejska i jej przywódcy. I czeka ją marny los. Ale tego nie powiedzą nam medialni prorocy, żeby nie popsuć ogólnego nastroju radosnej bylejakości.

Marne jest jadło serwowane przez zachodnie bary oraz restauracje, bo plastikowe i zarażone chemią. Od tego się tyje albo choruje. Tzw. gotowe jedzenie, w rodzaju hamburgerów i jakichś batoników jest tak marne, że groźby terrorystów islamskich, iż zatrują dania rycyną albo cyjankiem siejąc śmierć w kapitalistycznym świecie nie robi większego wrażenia, nawet w mediach. Sami się wytrujemy. A jak nie do końca, to według różnych przepowiedni w roku 2012 nastąpi Armagedon czyli koniec świata i będzie po nas. Po co się więc wysilać, żeby uczynić świat wartościowszym, a życie ludzkie godnym szacunku? Czy to ma jakieś znaczenie? I czy warto walczyć o ideały albo podobne staroświeckie fanaberie?

Choć nam się to nie podoba, przyszedł walec i wyrównał. Wszyscy mamy samochody, często takie same i takie same telewizory. Jemy to samo i kłamiemy tak samo. Jesteśmy z plastiku, dostatecznie elastycznego, żeby dostosować się do każdej marności, a nawet uznać żałosne opowiastki prezydenta za wyraz głębszej myśli. Byle się nie wysilać. 

 

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych