"Czerwone światełko kamery zgasło. Koniec. Ksiądz Remigiusz Papuga ukradkiem otarł łysiejące czoło"

Wigilia przyszła w tym roku wcześniej

Czerwone światełko kamery zgasło. Koniec. Ksiądz Remigiusz Papuga ukradkiem otarł łysiejące czoło. W studiu było stanowczo za gorąco. Ksiądz Remigiusz bardzo dbał o swoją aparycję. Uważał, że podoba się kobietom, a odkąd zaczął regularnie występować w programach telewizyjnych zauważył, że jego powodzenie u płci pięknej niepomiernie wzrosło. Telewizja czyniła go jeszcze bardziej atrakcyjnym.

Dyskretnie rozejrzał się po studiu, interesująca operatorka kamery ciągle krzątała się jeszcze przy wózku.

- Na pewno wpadłem jej w oko. Może następnym razem zaproszę ją na koniaczek – pomyślał.

Tęgi, ciastowaty, miał o sobie jak najlepsze mniemanie.

Pod gmachem telewizji „Wostok" wsiadł do nowego, terenowego jeepa. Ostrożnie ruszył do przodu. Zależało mu na tym samochodzie i jego wyglądzie, a na Drążniczej był tego wieczora spory ruch. Łatwo o stłuczkę i wtedy nowy lakier nie będzie już tak błyszczał.

Miał niedaleko, nowiutkie mieszkanko w ekskluzywnym apartamentowcu. Raptem kwadrans umiarkowanej jazdy od telewizji, a przecież lubił przycisnąć.

Przed drzwiami do garażu mignęło mu coś rudego.

- Muszę wziąć prysznic, jestem przemęczony – pomyślał o sobie z czułością.

Musiał szybko się przebrać jeśli miał zdążyć na galę „Gali" w Sheratonie.

Ubierze lniany luzacki garnitur, wczoraj paradował w nim przed lustrem i uznał, że tak ubrany przypomina Brosnana. Trochę niższy i tęższy, ale przecież spojrzenie jak Brosnan. Laski to lubią, a ostatnio ta młoda debiutantka z serialu „Pusta ma usta" bardzo przymilnie nań spoglądała.

- Trzeba kuć żelazo – uśmiechnął się pod nosem.

Rude nie było przywidzeniem.

Stało przed drzwiami garażu i bezczelnie się na niego gapiło.

- Kysz rude! – machnął ręką. Rude stało jednak nieporuszone. Ostrożnie podszedł bliżej.

Lis, zwykły polny lis. Stał i zadzierał na niego głowę.

- Wściekły pewnie – Remigiusz Papuga był poważnie zaniepokojony.

- Nie bój się, jestem zdrowiutki – lis przemówił głębokim barytonem księdza Malińskiego.

- Co ty cholero wyprawiasz, przecież tak się nie dzieje? – wyrwało się Papudze.

- Dzieje...przecież za kilka dni mamy Wigilię – odrzekło rude zwierzę.

- Czego się przyczepiłeś? – Papuga nie mógł wyjść ze zdumienia.

- Nic. Chciałem sobie z księdzem pogadać.

- Ale ja się spieszę. Ważne...

- Wiem, ale bankiecik nie ucieknie, tylko chwilę, pogaaadajmy – lis uśmiechnął się łagodnie.

- Znasz mnie?

- Pewnie, przecież jesteś znanym księdzem, celebrytą.

- Nooo tak – Remigiusz Papuga zaczął lubić rudego.

- To co krótka rozmowa?

- Ale naprawdę krótka, chodź naleję ci brandy – Papuga zamknął samochód i lekko wbiegł na pierwsze piętro. Rudy był tuż za nim.

- Ładnie pachniesz – szepnął mu do ucha pod drzwiami.

- Zwierzaki to mają węch – pochwalił go Papuga.

- Thierry Mugler – rudy okazał się znawcą.

- No trudno, żeby dezodorant „Brutal" – duchowny uśmiechał się już całą swoja księżycowatą twarzą.

Usiedli w wygodnych fotelach.

- No... – ksiądz protekcjonalnie poklepał rudego po wątłym ramieniu.

- To o czym chciałeś pogadać? – mlasnął rozkoszując się smakiem francuskiej brandy.

- O takich tam życiowych sprawach.

- Dajesz

- Myślę, że najważniejsza jest wierność prawdzie, a ona jest tylko jedna – lis uważnie przyjrzał się Remigiuszowi Papudze.

- Jesteś zbyt ortodoksyjny. Obok siebie mogą istnieć różne prawdy. Jeśli ludzie w nie wierzą, to nie wolno ich dyskredytować. Muszą istnieć na równych prawach.

- Dziękuję – sapnął lis.

- To dalej. Co jeszcze? – Papuga ostentacyjnie spojrzał na zegarek.

- Jak Owsiak i inni popularni ludzie mówią: „Boziu", „kurde Boże", „rób ta co chce ta Bozia nie widzi" to chyba bluźnią?.

- Przesadzasz, nie możemy być tacy zaściankowi. Bóg się na to nie gniewa, a my nie możemy zakazywać posługiwania się terminem „Bóg" ludziom, którzy przecież robią super rzeczy. Bóg jest i to wystarczy, nie potrzeba otaczać go jakimś bigoteryjnym ogródkiem świętości. – Papuga lubił słuchać siebie. Sam czasem nie mógł wyjść z podziwu nad łatwością z jaka znajdował argumenty. Błyszczał, nie ma co ukrywać, błyszczał. Nie przypadkowo przecież był gwiazdą.

- To chyba dobrze, że przywrócono Święto Trzech Króli? Szkoda tylko, że ludzie często pracują w niedzielę, jak nie muszą, albo jedzą mięso w Wigilię.

- Tu bym polemizował. Trzech króli to już przesada, nie możemy robić z Polski jakiegoś zaściankowego państwa. Europa i świat są już gdzie indziej. Musimy modernizować Polskę, a nie cofać ją do średniowiecza.

- Ostatnio widziałem jak młody polityk kazał swemu ojcu nie podchodzić do siebie w czasie konferencji prasowej. Mówił mu, że nie mogą razem znaleźć się w telewizyjnym kadrze. Ten ojciec był biednie ubrany.

- Hmmm z punktu widzenia public relations miał rację. Wiesz ty się na tym nie znasz, ale jak się zna media, tak jak ja, to wtedy wszystko widać jak na dłoni. Kadr musi być czysty i promocyjny, a z ojcem później mógł sobie pogadać, na osobności, jak skończył nagranie.

- „Gazeta Wyborcza" wsparła czternastolatkę, która chciała dokonać aborcji i dzięki „Gazecie" usunęła tą ciążę. Nie lubię „Wyborczej".

- I wstydź się tego nielubienia. „Gazeta Wyborcza" poświęca chyba najwięcej miejsca na sprawy kościoła. Inne gazety mniej o tym piszą. Już ksiądz Tischner mówił, że Adam, no dla obcych Adam Michnik, myśli w sposób ewangeliczny. Trzeba wystrzegać się kościoła zamkniętego, obskuranckiego, parafiańszczyzny, im szybciej to wykorzenimy tym lepiej. Wreszcie nie będziemy musieli się wstydzić przed innymi, bardziej rozwiniętymi narodami   Zakaz aborcji pachnie totalitaryzmem. Ludzie powinni mieć możliwość wyboru.

- Nie za dużo tej golizny w telewizji i internecie? księża zrzucają potem sutanny...

- Od razu widać, że żyjesz w lesie. Chłopie wyluzuj – Remigiusz Papuga lekko zirytował się na rudego zwierza. Ten widząc poruszenie rozmówcy pojednawczo pogładził go łapą po kolanie.

- Jeszcze tylko kilka pytań...proszę – mruknął pokornie.

- To ty jesteś z jakiejś gazety czy co? – Papuga ostentacyjnie uniósł spojrzenie ku górze.

- „Playpet", taka nasza leśna rozrywka, - lis skromnie opuścił pyszczek.

- Nooo, to brachu tak trzeba było od razu. Duży macie nakład?

- No taki, że dla niedźwiedzi i łań wystarcza, a reszta czyta albo archiwalne numery, albo bije się o zwroty.

- Ok. Wal dalej.

- Temu reżyserowi co robił film o masakrze w czasie wojny w Rosji zarzucono, że zabrał ten pomysł innemu, mniej znanemu twórcy. No i ci z afery cukierkowej, też jakby wykorzystywali poparcie w rządzie, aby innym nie dać cukierków. Zabrali wszystkie, a przecież były kupione z budżetu państwa.

- Oj nasłuchałeś się tych bredni rozpowiadanych przez opozycję. Przez tych nienawistnych frustratów. Po pierwsze reżyser jest największy i należy mu się. Po drugie cukierki należą się tym, którzy coś dla państwa robią, a nie tym którzy marudzą.

- A ta posłanka, która powiedziała, że wcale nie brała łapówek, a tylko ten prowokator ją namówił. On ją uwodził. Potem okazało się, że ten człowiek wykonywał swoje obowiązki i wcale nie romansował z posłanką, ani nie zmuszał jej do przyjmowania łapówek.

- No tu znów muszę sprostować mity. To nie żaden funkcjonariusz tylko playboy, prowadził niemoralne życie i wydawał publiczne pieniądze. Jeśli ta posłanka płakała, to chyba wiadomo kto mówił prawdę.

- Jeszcze tylko trzy pytania proszę księdza

- Tylko bardziej konkretnie pytaj i nie powtarzaj bzdur.

- Ta prezenterka miała już dwóch mężów. Dziennikarz Pies jest jej trzecim, ona odbiła go innej kobiecie. To chyba nie jest w porządku?

- Widzisz ludzi trzeba zrozumieć. Pies ma ciężkie życie. Ciągle atakują go oszołomy. Oboje bardzo do siebie pasują. W plebiscycie na najbardziej atrakcyjną parę w Polsce zajęli drugie miejsce tuż za parą: Szczygielski – Raczek Ludzie ich wybrali. Statystyka się nie myli. Oni po prostu byli sobie przeznaczeni.

- A czy polskie firmy nie powinny wrócić do przedwojennych właścicieli?

- Powinny

- No, ale podobno wiele firm zostało przejętych przez byłych agentów i oficerów służb wojskowych.

- No to już czyste oszołomstwo! Czy ty naprawdę nie masz wścieklizny – Papuga zmierzył lisa badawczym spojrzeniem.

- Nie, tylko tak sobie pytam – pisnął zwierzak.

- Ok. Wytłumaczę ci to. Liberalizm polega na tym, że rynek sam się reguluje. To swobodna gra sił rynkowych. Wygrywają najsilniejsi, najmądrzejsi, najlepsi. Gospodarka, jak widzisz, ma się bardzo dobrze i to dowód na fakt, ze wszystko jest w porządku. Nie ma żadnych agentów i oficerów. No chyba, że w chorych mózgach nienawistników.

- Dziękuję, dużo się nauczyłem – rudy zerwał się z fotela i zastygł w niskim ukłonie.

- No już już. Spieszę się do obowiązków.

- Dziękuję księdzu za wywiad. Rudy zygzakiem pobiegł do drzwi i Papuga tyle go widział.

- Hmmm „Playpet", muszę sobie to gdzieś kupić. Poczytam. No w końcu i tam będę znany – pomyślał szykując sobie pachnącą kąpiel.

Miał przed sobą jeszcze trochę pracy. Musiał wymyślić kilka dowcipnych anegdot i bon motów do porannego programu „Śniadanie bez pryszczów" w telewizji „Wostok", no i stanowczo musi zwrócić uwagę realizatorowi, bo ostatnio pokazywali go z gorszego profilu.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych