Semka w Rzeczpospolitej: Nie można dyskutować z kimś, kogo obsadza się w roli złego

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

We wtorkowej Rzeczpospolitej Piotr Semka podejmuje debatę zapoczątkowaną listem ojca Ludwika Wiśniewskiego na temat kiepskiej kondycji Kościoła. Nie odrzuca w czambuł wszystkich jego tez, ale równocześnie stawia podstawowe pytanie: Czy znany dominikanin zaprasza tak naprawdę kogokolwiek do debaty?

Zło i słabość Kościoła ojciec Wiśniewski widzi w jego upolitycznieniu, tyle że dostrzega je wyłącznie tam, gdzie pojawia się sympatia dla PiS i działalności Radia Maryja. O innej politycznej tendencji - objawiającej się czasem na poziomie pałaców arcybiskupich - czyli o sojuszu ołtarza z platformerskim tronem, od dominikanina nie dowiemy się niczego. Podobnie jak o innych skutkach polityzacji życia religijnego - choćby o tym, że przeniesienie sporu politycznego PO i PiS na grunt Kościoła spowodowało zmarginalizowanie z jednej strony takich środowisk jak katolicy otwarci związani z KIK i "Więzią", z drugiej zaś polityków odwołujących się do moralności katolickiej - takich jak Marek Jurek.

Te uproszczenia i jednostronność spojrzenia osłabiają znacząco siłę tez zawartych w liście ojca Ludwika Wiśniewskiego. Brzmią one jak rozwinięcie wypowiedzi biskupa Tadeusza Pieronka, który zauważał jedynie biskupów "zadymionych" Prawem i Sprawiedliwością, a nie dostrzegał ostentacyjnych uprzejmości kardynała Stanisława Dziwisza wobec Bronisława Komorowskiego podczas kampanii prezydenckiej. Podobnie jednostronnie lubelski dominikanin widzi inne kłopoty Kościoła. Ojciec Ludwik wzywa do debat, ale już samo zakreślanie ich ram pokazuje, kto ma być obiektem troski, a kto sędzią. Wzywa na przykład do powołania wielu zespołów problemowych mających rozwiązywać owe problemy. Jakich zespołów? Jeden ma się zająć oceną Radia Maryja i telewizji Trwam. Kolejny - rozprawiać się z opiniami, że wchodząc do Unii Europejskiej, straciliśmy niepodległość. Następny zespół ma dyskutować o religii w szkołach, ale definiowany jest w taki sposób, że z góry widać, iż lubelski dominikanin uważa to za nieudany eksperyment.

Role w spektaklu planowanym przez ojca Wiśniewskiego są więc szczegółowo podzielone. A kogo można zachęcić do podjęcia poważnej dyskusji, skoro z góry obsadza się go jako złego?

O tym samym dyskutowano w poniedziałkowy wieczór w programie Tomasza Lisa. Ale znów - nie była to pełna debata, raczej jej namiastka, już choćby poprzez dobór gości.

Sympatyczny skądinąd dominikanin ojciec Paweł Gużyński i znany z sympatii do PO, związany z TVN ksiądz Kazimierz Sowa w pełni utożsamiali się z listem ojca Wiśniewskiego. Były zakonnik Tadeusz Bartoś uznawał czarny obraz Kościoła i duchowieństwa polskiego za aksjomat. Racje Kościoła cokolwiek bardziej tradycyjnego reprezentował Tomasz Terlikowski, co stawiało go z góry na gorszej pozycji. Krnąbrny "cywil" próbujący dyskutować ze światłymi duchownymi, ten schemat narzucał się sam.

Terlikowski, jak Semka, przyznał, że Kościołowi potrzebna jest dyskusja, ale pytał: "Czy Radio Maryja i Nasz Dziennik to jedyne przykłady upolitycznienia struktur kościelnych i katolickich mediów?" Gdy eksksiądz Bartoś autorytatywnie zapewniał, że 70 procent polskich księży przemawia językiem ojca Rydzyka, dziennikarz dziwił się: "Chodzę do różnych kościołów w Warszawie, Krakowie, w Bielsku Białej i nie trafiłem właściwie na żadne polityczne wystąpienie". Wówczas Bartoś oznajmił mu, że jego spostrzeżenia są "statystycznie nieistotne". Pytanie tylko o wiarygodność samej statystyki.

Gdy Terlikowski postawił pytanie o zaangażowanie części duchownych po stronie PO, usłyszał od wszystkich pozostałych, że nie ma tu żadnej symetrii. Debaty więc raczej nie będzie. A twierdzę - różniąc się w tym choćby od arcybiskupa Michalika - że polskiemu Kościołowi taka debata by się przydała: od języka kazań po zamiecioną pod dywan lustrację znaczących hierarchów. Tylko to nie może być dialog bata z plecami. A tak została ona już ustawiona.

No i zasadnicze pytanie, zarówno Semki jak Terlikowskiego. Czy Gazeta Wyborcza może być moralnie obojętnym przekaźnikiem a może inicjatorem takiej debaty. Gazeta zaangażowana w walkę o aborcję, o śmierć konkretnego dziecka, ma służyć jako forum różnym odłamom opinii katolickiej? Absurd.

poz

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych