Znoszą Boże Narodzenie.
Do Włoch wraz z wydanym właśnie przez Komisję Europejską kalendarzu dla uczniów szkół średnich dotarła sensacyjna wiadomość, że Unia zniosła Boże Narodzenie, a na dodatek Wielkanoc i Wszystkich Świętych. Włoska prasa ma używanie, przynosząc równocześnie najnowsze doniesienia z frontu wojny postępowych nauczycieli z religijnym bożonarodzeniowym zabobonem.
Informacja dotarła do Polski kilka dni temu, więc przypomnijmy tylko po krótce, że Komisja Europejska wydała ponad 3 miliony kolorowych kalendarzy dla licealistów we wszystkich unijnych językach. Szkoły muszą jedynie złożyć zamówienie i dostaną publikację w prezencie.
Z blisko 100 stron (błyszczący papier) uczniowie dowiedzą się o wszelkich błogosławieństwach, jakie spływają na nich z racji istnienia Unii. Infomacjom towarzyszy kalendarz z rubryczką na każdy dzień. Przy niektórych datach zaznaczono, że to chiński, żydowski albo muzułmański Nowy Rok, Święto Światła sikhów, Halloween, Walentynki albo Światowy Dzień Nauczyciela. Przy 25 grudnia zamiast objaśnienia, że to obchodzone w całej Europie Boże Narodzenie, można wyczytać strzelistą myśl B.C. Forbesa:
„Prawdziwy przyjaciel to ktoś, kto dzieli dwoje troski i podwoi twe radości".
Przy świętach Wielkiej Nocy, podobnie jak przy Wszystkich Świętych – pustka.
Nie ma chyba specjalnej potrzeby, by urągać tej głupocie i ideologicznemu zaślepieniu twórców kalendarza. Włoski dziennik „Il Giornale" zwraca uwagę, że Bruksela w ten sposób aktywnie włączyła się w krucjatę ateistów, którzy są jednak w Europie w mniejszości, za pieniądze podatników nie pytając ich o zgodę. Przy okazji uczniowie całej Unii dowiedzieli się, które święta świętować należy, a o których lepiej zapomnieć. Rzecznik Konferencji Episkopatów Unii (COMECE) Johanna Touzel proponuje, by urzędnicy Komisji Europejskiej przychodzili 25 grudnia i w Wielkanocny poniedziałek do pracy, skoro te święta znieśli.
Jest jasne, że zdaniem Komisji, skoro nie można znieść chrześcijańskich świąt, bo groziłoby to ogólnoeuropejską ruchawką (pewnie i ateistów), to przynajmniej trzeba zamazać, a najlepiej wymazać ich religijny sens, a nawet tradycje, z których się wywodzą. We Włoszech te zabiegi mają spore tradycje, szczególnie w przedszkolach i szkołach. Co roku media donoszą, że taki lub siaki dyrektor lub rada nauczycielska zniosły tradycyjne jasełka, choinki, szopki i kolędy w imię religijnej neutralności szkoły, a szczególnie, by nie urazić religijnych uczuć uczniów-niechrześcijan. Żołnierzom tej wojny nie przeszkadzają protesty włoskich rodziców.
Ba! Nie przeszkadza im nawet to, że przeciw tym zabiegom wypowiedzieli się przewodniczący włoskich gmin żydowskich i wspólnot muzułmańskich. Ten ostatni nazwał nawet decyzję o rezygnacji ze śpiewania kolęd w jednej z mediolańskich szkół idiotyzmem. Co więcej, protestują też rodzice niechrześcijańskich dzieci. Ale nauczyciele walczący z chrześcijańskim zabobonem wiedzą lepiej. W imię ideologii (nowej religii?) gotowi są nie tylko popsuć dzieciom zabawę (nawet w przedszkolach!), ale arogancko obrazić uczucia religijne przytłaczającej większości uczniów i ich rodziców. I nie chodzi tu o obronę świeckiej szkoły, do której prawem kaduka wdziera się religia i Kościół, a o wyplenienie obecnych w niej od wieków do dziś chrześcijańskich tradycji.
Co charakterystyczne, obok szkół i przedszkoli, z których po prostu usunięto wszelkie formy świętowania Bożego Narodzenia, jest wiele takich, gdzie Boże Narodzenie, owszem, jest obchodzone, ale wyłącznie w sosie ateistycznym. Po prostu nauczyciele, nierzadko w bardzo twórczy sposób, kastrują obchody z wszelkich odniesień do chrześcijańskich tradycji. Chodzi o celowe zafałszowanie rodowodu tych świąt w imię jakiejś nowej religii i nowej narracji. Na przykład w ubiegłym roku nauczycielka ze szkoły pod Turynem napisała dla dzieci współczesne, ateistyczne jasełka. Rzecz się dzieje w krainie elfów. Wszyscy czekają nie na przybycie Zbawiciela, ale... kosmity. W tym samym kluczu pedagodzy twórczo zmieniają słowa tradycyjnych kolęd tak, by nie było w nich słów „Dzieciątko Jezus", „Zbawiciel", „Betlejem", itp. Naturalnie dzieci nie obchodzą Bożego Narodzenia, a Święto Przyjaźni, a nawet Święto Ludzkości, albo po prostu Święto Zimy. Czasem dochodzi do kompromisu. W jednej z mediolańskich szkół podstawowych w tym roku będą śpiewane piosenki o św. Mikołaju, który po włosku wcale nie jest święty, za to jest dziadkiem (Babbo Natale), ale tych o narodzinach Pana Jezusa śpiewać nie wolno.
Bywe, że sprawy idą jeszcze dalej i nie chodzi już o zniesienie czy zafałszowanie Bożego Narodzenia, a o czystą kpinę, bo nie ma to jak świąteczny zdrowy śmiech. Kilka lat temu lewicowe władze Viareggio (Toskania) sypnęły groszem z kasy miejskiej i wystawiły na rynku ogromną szopkę, w której św. Józef upozowany jest na wodza bolszewickiej rewolucji Lenina, a Maryja nosi szpilki, odsłania seksowne nogi do pół uda i z twarzy przypomina młodą Różę Luksemburg. Nawet ówczesny szef partii zreformowanych komunistów Fausto Bertinotti zaprotestował, a przy okazji zarzucił autorom fałsz historyczny, bo przecież partnerką Lenina była Nadieżda Krupska.
Wesołych Świąt
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/108577-rzecznik-episkopatow-unii-proponuje-by-urzednicy-komisji-przychodzili-25-grudnia-do-pracy-skoro-zniesli-swieta
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.