Na redaktorze naczelnym tygodnika „Wprost" największe wrażenia zmysłowe w mijającym roku zrobiły: obraz wraku samolotu w Smoleńsku, dźwięk wuwuzeli w RPA, dotyk iPad-a, zapach ropy z wycieku BP w Zatoce Meksykańskiej oraz smak kebaba.
Nie będę zajmował się sensualnymi doznaniami red. Tomasza Lisa w kwestii kebaba, iPada, wuwuzeli czy ropy. Warto jednak chwilę zatrzymać się nad refleksjami szefa „Wprost" na temat Smoleńska:
Gdyby nie katastrofa smoleńska, ponad 90 rodzin nie przeżywałoby tragedii, nie spędzało koszmarnie smutnych świąt. Naród nie przechodziłby przez wielomiesięczną traumę. 23 grudnia mielibyśmy zaprzysiężenie prezydenta. Według wszelkiego prawdopodobieństwa byłby to nowy prezydent. Nie mielibyśmy wtedy wielomiesięcznej kampanii nienawiści ze strony sekty jedynych patriotów i absolutnych Polaków. Nie mielibyśmy także kolejnego dowodu na to, że w Polsce tragedia, która mogła wywołać narodowe katharsis, generuje co najwyżej fanatyczny jazgot i wykopywanie nowych, nieprzekraczalnych rowów. Smutne, ale i otrzeźwiające. Żadnych złudzeń.
Powtórzę: "gdyby nie katastrofa smoleńska, nie mielibyśmy wielomiesięcznej kampanii nienawiści ze strony sekty jedynych i absolutnych Polaków". Za to zamiast "narodowego katharsis" mieliśmy "fanatyczny jazgot" i "wykopywanie rowów". Red. Tomasz Lis tym samym twórczo rozwija tezę podrzuconą przez prof. Normana Daviesa oraz klasyka Tomasza Turowskiego, który mówił:
(...) jestem pewien, że z tej krwi wyrośnie to, na co my wszyscy czekamy - nowe, dobre stosunki pomiędzy Polską i Rosją.
Panie redaktorze, "smutne, ale i otrzeźwiające. Żadnych złudzeń."
Dalej naczelny "Wprost" formułuje intrygującą analogię między 10/04 a 11/09:
10 kwietnia 2010 r. był dla Polaków tym, czym dla świata był 11 września 2001 r. Nie, broń Boże, żadnych paralel „zamachowych" czy „samolotowych". W obu przypadkach, wtedy w skali globalnej, tym razem w skali lokalnej, skończyła się epoka przewidywalności. Powody są oczywiście całkowicie odmienne. Tam pełna premedytacji terrorystyczna akcja, tu pełna dezynwoltury akcja „debeściarska", tam uaktywnienie się „genu nienawiści", tu uaktywnienie się „genu autodestrukcji".
I tak redaktorowi Lisowi wyszło, że kpt. Arkadiusz Protasiuk powodowany "genem autodestrukcji" niczym Mohamed Atta 11/09 wbił się w smoleńską ziemię z 95 osobami na pokładzie Tu 154-M.
No! Czekamy na kolejne twórcze interpretacje 10/04. Na razie red. Tomasz Lis obejmuje prowadzenie.
ab, źródło: Wprost
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/108573-czekamy-na-kolejne-tworcze-interpretacje-1004-na-razie-red-tomasz-lis-obejmuje-prowadzenie
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.