Wildstein rozpoczyna od przypomnienia opisanego na łamach naszego portalu sporu politycznego pomiędzy Tomasz Wołkiem a Wiktorem Świetlikiem, który kończy się obietnicą sformułowaną przez Wołka, iż usunie Świetlika z mediów. Publicysta pyta:
Bełkot megalomana w stylu: pan nie wiesz, kim jestem? Nie do końca. W obecnej sytuacji groźby kogoś takiego jak Wołek mogą okazać się uzasadnione. Rzecznik stanowiska obecnej władzy bardziej gorliwy niż Paweł Graś wie, że może sobie pozwolić na tego typu wystąpienia i, co więcej, mogą się one spełnić. Świetlik ma niepoprawne poglądy.
Wildstein przypomina również niedawny spektakl eliminowania z mediów publicznych dziennikarzy krytycznych wobec aktualnych władz. Jak zauważa:
Działo się to nie tylko bez protestów ze strony innych mediów czy środowisk opiniotwórczych, ale przy ich gremialnym aplauzie, a nawet czynnym uczestnictwie, w czym oczywiście główną rolę odgrywała "Gazeta Wyborcza" i gwiazda szczujnego dziennikarstwa Agnieszka Kublik.
Wildstein zwraca uwagę, że proces eliminowania ludzi niepokornych "w Polsce Platformy Obywatelskiej" odbywa się "w świetle jupiterów, przy poparciu instytucji opinii publicznej".
W naszym kraju dziś potępiane jest to, co stanowi standard wolnych krajów, czyli krytycyzm wobec władzy i establishmentu. Bezpardonowa wojna mediów z opozycją traktowana jest jako norma, a temu, kto w owej wojnie nie chce brać udziału – piętno upartyjnienia, czyli pisowskości. Ten wymiar naszej rzeczywistości demonstruje, jak ułomne, a nawet iluzoryczne są w Polsce wolność i demokracja.
Zdaniem Wildsteina, można mówić o "strategia "Wyborczej", która dziś stała się metodą rządzących środowisk opiniotwórczych":
Trzeba zniszczyć przeciwnika jako człowieka. Nie chodzi bowiem o spór polityczny, chodzi o eliminację z życia publicznego niepokornych. Przemysł pogardy i pomówień pracuje pełną parą.
Metoda ośmieszania i niszczenia ofiar systemu praktykowana była w komunistycznej propagandzie. Chodziło o to, aby wykazać, że poglądy opozycyjne głosić mogą wyłącznie szuje, ludzie niezrównoważeni psychicznie, ewentualnie idioci. Najbardziej jaskrawym przykładem tej strategii w Związku Sowieckim było osadzenie dysydentów w szpitalach i kwalifikowanie opozycyjnych poglądów jako schizofrenii bezobjawowej.
Artykuł Wildsteina aż iskrzy się od przykładów ludzi, którzy są wypychani ze sfery swojej aktywności zawodowej:
Z mediów publicznych usunięto niepokornych. Sprawa jednak nie skończyła się na tym. Teraz nie mogą oni znaleźć pracy i to nie dlatego, że ktoś kwestionuje ich kompetencje. "Wilczy bilet" jest konsekwencją ich poglądów i dziennikarskiej uczciwości.
Jeden z dyrektorów w dużej prywatnej firmie po katastrofie smoleńskiej, stojąc w tłumie pod prezydenckim pałacem, udzielił telewizji emocjonalnej wypowiedzi. Nie mówił o krwi na rękach Tuska, ale o złym stanie naszego państwa. Główny, prywatny klient firmy zażądał usunięcia go, a gdy właściciel odmówił, zrezygnował z obopólnie korzystnych interesów.
Listy proskrypcyjne dla IPN są już przygotowane i wszyscy wiedzą, kto się na nich znajduje. To i tak wersja łagodniejsza. Wersja ostrzejsza to rozwiązanie tej instytucji.
Zdaniem Wildsteina, ludzie o realnych poglądach opozycyjnych, czyli pisowcy, mają zostać usunięci z życia publicznego i ważniejszych funkcji. Muszą, ponieważ "trzeba nauczyć Polaków, że za takie poglądy grozić musi rodzaj banicji".
Prej
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/108541-wildstein-nie-chodzi-bowiem-o-spor-polityczny-chodzi-o-eliminacje-z-zycia-publicznego-niepokornych-rysuje-zawistowski
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.