Włodzimierz Olewnik: "Ta cała mistyfikacja ma osłaniać faktycznych oprawców mojego syna"

Włodzimierz Olewnik ujawnia szokujące informacje związane z porwaniem i zabójstwem Krzysztofa Olewnika. Ojciec Krzysztofa stwierdził, że „nie wierzy w wersję o samobójstwach" osób powiązanych ze śmiercią jego syna.

Nie wierzę w wersję o samobójstwach. W lipcu 2009 roku ogłoszono, że powiesił się strażnik więzienny, który pilnował Wojciecha Franiewskiego, a wcześniej, przez krótki czas także Kościuka. Istnieją uzasadnione poszlaki, że ten strażnik miał wiedzę, że Franiewskiego i Kościuka pod osłoną nocy wyprowadzano z aresztów. Możliwe, że nawet to widział. Okoliczności jego samobójstwa też budzą sporo wątpliwości. Najbardziej to, że pełniący wówczas dyżur asesor prokuratury z Iławy otrzymał zgłoszenie i w ogóle nie pojechał na miejsce odnalezienia zwłok.

W efekcie na miejscu, podczas pierwszych czynności, nie było prokuratora tylko sami policjanci. Ten niefortunny asesor prokuratury otrzymał za to tylko karę nagany, a przecież powinien usłyszeć zarzut niedopełnienia obowiązku. Co więcej: specjalna komisja powołana przez ministra sprawiedliwości oficjalnie stwierdziła, że strażnik zginął śmiercią samobójczą, a to samobójstwo nie miało związku ze sprawą uprowadzenia mojego syna. - mówi w wywiadzie dla portalu Onet.pl Włodzimierz Olewnik.

Ponadto ojciec Krzysztofa Olewnika wskazuje na istnienie niejasności związanych z tajemniczym samobójstwem strażnika więziennego. Istnieją zarówno informacje przemawiające za tym, że było to samobójstwo, jak i informacje, które to wykluczają. Włodzimierz Olewnik tłumaczy także, że strażnik więzienny był „powiązany rodzinnie" z Robertem Pazikiem, a mimo to, jego samobójstwo (pilnował zarówno Sławomira Kościuka, jak i Wojciecha Franiewskiego) nie zostało powiązane ze sprawą uprowadzenia i zamordowania Krzysztofa Olewnika.

Prawdopodobnie ten strażnik był rodzinnie powiązany z Robertem Pazikiem, który został skazany na dożywocie za zamordowanie mojego syna. Pazik w styczniu 2009 roku popełnił samobójstwo w celi więziennej w Płocku. Okoliczności tego samobójstwa też nie są do końca jasne, bo istnieją poszlaki mówiące o tym, że ktoś go zmusił do popełnienia samobójstwa, lub wręcz pomógł mu je popełnić. Pazik miał ogromną wiedzę o tym co działo się z Krzysztofem i najprawdopodobniej wiedział, kto uczestniczył w morderstwie oprócz Franiewskiego. I on także zabrał swoją wiedzę do grobu.

Strażnik więzienny Mariusz K. pilnował wcześniej Sławomira Kościuka i Wojciecha Franiewskiego. Pełnił dyżur także tamtej nocy, kiedy Franiewski popełnił swoje tajemnicze samobójstwo. Czy wówczas coś widział lub był świadkiem czegoś? Nie wiem, ale z pewnością mógł pomóc odpowiedzieć na pytanie w jakich okolicznościach zginął Franiewski. Istnieją natomiast dowody, że i Kościuk i Franiewski byli nocami wyprowadzani z cel i wywożeni przez nieznane osoby poza teren aresztu śledczego. Oczywiście poza protokołem i całkowicie niezgodnie z regulaminem więziennym. W tamtym czasie i Kościuk i Franiewski mieli wskazać miejsce ukrycia zwłok. Wskazali oba miejsca. - tłumaczy w rozmowie z portalem Onet.pl Władysław Olewnik.

Z rozmowy z Włodzimierzem Olewnikiem wynika, że zwłoki wykopane z polany pod Różanem nie należały do jego syna, lecz do osoby, która została uprowadzona przez gang nowodworski omyłkowo a następnie zamordowana i tam zakopana. Wygląd zwłok Krzystofa po ich odnalezieniu zdaniem Włodzimierza Olewnika świadczy o tym, że przez długi czas mogły być porzucone w rzece lub stawie. Zwracał już na to uwagę zięć Włodzimierza Olewnika, który jest lekarzem. W rozmowie z portalem Onet.pl Włodzimierz Olewnik mówi także o nieścisłościach związanych z sekcją zwłok ciała Krzysztofa oraz o podejrzeniu manipulacji.

Te pierwsze zwłoki, wydobyte z polany pod Różanem, przewieziono do zakładu medycyny sądowej, gdzie miały zostać poddane sekcji. Tam je umyto, zważono i zmierzono. Okazały się, że były 7 centymetrów dłuższe od wzrostu Krzysztofa. Jednak nie ma protokołu z ich sekcji. Następnego dnia dokonano sekcji zwłok mojego syna – miały już właściwy wzrost, a w dodatku laboranci odkryli połamane żebra. Były to z pewnością inne zwłoki niż te, które przywieziono wcześniej. Zrozumieliśmy, że ktoś podmienił zwłoki w ciągu jednej nocy. Niestety zaraz po tym, jak się zorientowaliśmy, okazało się, że w niewyjaśnionych okolicznościach zniknęła taśma z monitoringu. I dziś nie da się ze stuprocentową pewnością udowodnić, że zwłoki zostały podmienione. - stwierdza Włodzimierz Olewnik.

Ponadto Włodzimierz Olewnik w wywiadzie dla portalu Onet.pl tłumaczył, że w oparciu o aktualną wiedzę wynika, że po zamordowaniu Krzysztofa jego zwłoki zostały zakopane, a następnie wykopane i przeniesione w inne miejsce przez Wojciecha Franiewskiego, który nie poinformował o tym swoich wspólników. W związku z tym, w miejscu, w którym początkowo przetrzymywane były zwłoki Krzysztofa, mogło zostać złożone inne ciało, co wyjaśniałoby szereg kolejnych zdarzeń.

Źródło: Onet.pl
pedro

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych