W "Naszym Dzienniku" możemy przeczytać artykuł, w którym ujawniono dalsze szczegóły z życia ambasadora tytularnego RP w Moskwie Tomasza Turowskiego, podejrzewanego przez Instytut Pamięci Narodowej o kłamstwo lustracyjne. W 1993 r. został pracownikiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Następnie trafił do ambasady RP w Moskwie:
Już w początkowym okresie pracy, w latach 1993-1994, ze względu na liczne i otwarte kontakty Turowskiego z I sekretarzem ambasady rosyjskiej w Polsce Grigorijem Jakimiszynem, był obserwowany przez Urząd Ochrony Państwa. Dlaczego? Jakimiszyn był faktycznie pracownikiem rosyjskiego wywiadu, a funkcja sekretarza ds. prasowych w ambasadzie stanowiła tylko przykrywkę. (...) Nazwisko Grigorija Jakimiszyna wypłynęło w związku z aferą "Olina". To właśnie Jakimiszyna miał w czerwcu 1995 r. zwerbować dla polskich służb Marian Zacharski. Rosyjski oficer wywiadu ujawnił mu, że jest oficerem prowadzącym szpiega o kryptonimie "Olin", którym miał być ówczesny premier Józef Oleksy. Informację tę ujawnił w grudniu 1996 r. Andrzej Milczanowski, ówczesny minister spraw wewnętrznych. Afera, która wówczas wybuchła, spowodowała dymisję Oleksego. Śledztwo w tej sprawie zostało umorzone z powodu braku dowodów. A sam Jakimiszyn wkrótce opuścił Polskę. Formalnie miał popaść w niełaskę. Faktycznie wciąż pracował w MSZ, co potwierdzała strona rosyjska, i nadal też w wywiadzie. Został nawet sędzią w trybunale sądzącym agentów - pracował w Izbie Karnej Najwyższego Sądu Wojskowego powołanej wyłącznie do sądzenia szpiegów.
Nazwisko Turowskiego pojawia się również w związku z katastrofą smoleńską:
10 kwietnia rano oczekiwał wraz z ambasadorem Jerzym Bahrem na lotnisku w Smoleńsku na przylot prezydenta i jego delegacji. Po wypadku ruszyli oni w kierunku szczątków rozbitego samolotu. Znalazł się tam również kamerzysta TVP Sławomir Wiśniewski. Jak wspomina, dopadli go wówczas funkcjonariusze Federalnej Służby Ochrony, krzycząc, żeby oddał kamerę. Wiśniewski podczas szarpaniny zauważył, że w "międzyczasie przez las od strony lotniska przybiegło kilku naszych dyplomatów w garniturach". Z ujawnionych w mediach jego zeznań w prokuraturze wynika, że obecny w grupie funkcjonariuszy Polak miał powiedzieć do nich, żeby aresztowali kamerzystę i zniszczyli sprzęt. Opis Wiśniewskiego dotyczył osoby powyżej 50 roku życia, krótko ostrzyżonego szatyna, co sugeruje, że chodzi właśnie o Turowskiego.
Turowski jest także autorem błędnej informacji, że trzy osoby przeżyły i w ciężkim stanie zostały przewiezione do szpitala. Kilka godzin po katastrofie miał ją przekazać jednemu z urzędników rosyjskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
Robi się coraz ciekawiej... Niektórzy dziennikarze śledczy, zajmujący się katastrofą w Smoleńsku, twierdzą, że to Tomasz Turowski i Jerzy Bahr stanowią klucz do zrozumienia tego, co naprawdę wydarzyło się w Smoleńsku 10 kwietnia. Wspomniany w artykule operator TVP Sławomir Wiśniewski też nie jest postacią jednoznaczną. Dysponuje materiałami ze Smoleńska, które chciał pod pewnymi warunkami sprzedać TVP, ale nie doszło do tego. Dlaczego? I co znajduje się w tych materiałach?
ab, źródło: własne/ Zenon Baranowski, Turowski-Jakimiszyn - Smoleńsk, Nasz Dziennik, 20 grudnia 2010
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/108526-nasz-dziennik-twierdzi-ze-to-ambasador-tytularny-rp-w-moskwie-tomasz-turowski-podal-bledna-informacje-o-trzech-rannych-osobach-w-smolensku
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.